– Na majówkę leciałam linią WizzAir z Warszawy do Rzymu. Lot, który miał być o 6 rano, najpierw opóźnił się o dwie godziny. Potem usłyszeliśmy komunikat, że z powodu awarii technicznej nowy samolot zostanie podstawiony o 14. Zaraz po tym wśród czekających pasażerów pojawiło się kilka osób oferujących nam pomoc w uzyskaniu odszkodowania od przewoźnika – opowiada jedna z turystek.

Bartosz Wiśniewski, rzecznik prasowy Portu Lotniczego we Wrocławiu, tłumaczy, że tam na razie łowcy niezadowolonych podróżnych koncentrują się w hali przylotów, gdzie łatwiej wejść osobom z zewnątrz. Do niedawna podobnie było też na Lotnisku Chopina w Warszawie. – Dziś przedstawiciele firm specjalizujących się w sporach z liniami lotniczymi szukają potencjalnych klientów również w hali odlotów, co wiąże się już z inwestycją, bo trzeba kupić bilet na samolot – mówi Piotr Rudzki, główny specjalista w Polskich Portach Lotniczych.

CAŁY TEKST W PAPIEROWYM WYDANIU DGP ORAZ W RAMACH SUBSKRYPCJI CYFROWEJ »

Ile należy się za spóźnienie?

Odszkodowanie przysługuje pasażerom, którzy dotarli do miejsca docelowego minimum trzy godziny po planowanym czasie. Przewoźnik jest zwolniony z wypłaty odszkodowania w sytuacji, gdy odwołanie jest spowodowane zaistnieniem nadzwyczajnych okoliczności, których nie można było uniknąć pomimo podjęcia wszelkich racjonalnych środków. Wysokość odszkodowania za opóźnienie jest uzależniona od długości lotu. Do 1500 km jest to kwota 250 euro, od 1500 do 3500 km – 400 euro, a powyżej – 600 euro.

Reklama