We Francji najlepszy wynik w wyborach do Parlamentu Europejskiego osiągnęła partia Zgromadzenie Narodowe (Rassemblement National, RN), której liderem jest Jordan Bardella, a wcześniej partią zarządzała Marine Le Pen (zdobyła ona 31,37 proc. głosów; tj. 30 mandatów, o 7 więcej w porównaniu z 2019 r.). Z kolei rządząca partia Odrodzenie (Besoin d’Europe), prezydenta Emmanuela Macrona, uzyskała zaledwie 14,60 proc. poparcia (co przekłada się na 13 mandatów). Kolejne miejsca zajęły: Partia Socjalistyczna (Réveiller l’Europe, PS) – 13,83 proc. głosów, Francja Nieujarzmiona (LFI) – 9,89 proc. głosów, Centroprawicowi Republikanie (LR) – 7,25 proc. głosów, Zieloni (LE-EELV) – 5,5 proc. głosów i partia LFF (5 proc. głosów).

Po uzyskaniu wstępnych wyników wyborów prezydent Macron ogłosił – jeszcze tego samego dnia – rozwiązanie francuskiego Zgromadzenia Narodowego (ZN) i rozpisał nowe wybory parlamentarne. Była to pierwsza taka decyzja od 27 lat, kiedy centroprawicowy prezydent Jacques Chirac ogłosił przedterminowe wybory i ostatecznie utracił większość w parlamencie.

ikona lupy />
Liczba uzyskanych mandatów / obserwatorfinansowy.pl
Reklama

Istnieje kilka powodów, wymienianych przez analityków, które pozwoliły Le Pen (Lepenistom) uzyskać tak wysoki wynik wyborczy.

Po pierwsze, polityk od dłuższego czasu skutecznie normalizowała wizerunek partii, chcąc zmienić jej postrzeganie u obywateli (zdystansowała się m.in. od niemieckiej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD), czy też wycofała postulat wyjścia ze strefy euro).

Po drugie, Lepeniści zaprezentowali w kampanii wyborczej tzw. trójkolorową strategię, która była oparta na tematach krajowych, w tym głównie na problemach migracyjnych (m.in. postulowanie uszczelnienia granicy Unii Europejskiej przez Frontex, czyli stworzenie tzw. podwójnej granicy), na bezpieczeństwie zewnętrznym UE (m.in. osoby spoza Unii nie powinny mieć możliwości swobodnego wjazdu do Francji, nawet jeśli mają prawo pobytu w innym kraju Wspólnoty), energetyce (m.in. chęć dalszego wykorzystania energetyki atomowej), rolnictwie (m.in. odrzucają członkostwo Ukrainy w UE, bo ono mogłoby zagrozić francuskiemu rolnictwu) czy finansach (m.in. odrzucenie wspólnych długów unijnych, wspólnych unijnych podatków). Polityk postulowała także likwidację Komisji Europejskiej i utworzenie na jej miejsce Sekretariatu Rady Europejskiej, który nie miałby tak szerokich kompetencji legislacyjnych jak obecnie KE.

Po trzecie, wygrana strony prawicowej wynika również ze słabości przewodniczącej partii Odrodzenie – Valérie Hayer, która okazała się mało rozpoznawalnym politykiem w swojej partii – jej kampania wyborcza przebiegała pod płaszczem prezydenta Macrona i byłego premiera Gabriela Attala.

Rozwiązanie francuskiego parlamentu nie wpływa istotnie na strukturę dotychczasowej władzy. Wynika to z systemu ustrojowego Francji, w którym największą władzę ma prezydent Francji, który w przeciwieństwie do Polski, dzierży większość kompetencji. Na podstawie art. 19 Konstytucji, może on m.in.: w każdej chwili i bez podania powodu rozwiązać Zgromadzenie Narodowe, sam wybiera sobie premiera i ministrów, którzy nie muszą mieć większości w ZN oraz może przyjąć ustawę bez zgody ZN. W rezultacie to wybory prezydenckie, a nie parlamentarne są najważniejsze we Francji.

Wpływ decyzji prezydenta Macrona na politykę UE

Decyzja prezydenta Francji zaskoczyła rynki finansowe i podwyższyła ryzyko polityczne w Europie. Była jednak zgodna z postulatami wysuwanymi przez RN, które nawoływały, aby odnowić skład parlamentu we Francji i ułatwić proces prowadzenia polityki krajowej. Główny kandydat RN w wyborach europejskich Bardella, powiedział, że „prezydent Republiki nie może pozostać głuchy na przesłanie wysłane dziś wieczorem przez naród francuski”. Co więcej, w obliczu rosnącej popularności partii prawicowych otoczenie prezydenta Macrona spodziewało się paraliżu dalszych prac parlamentarnych, problemów z przyjęciem budżetu w II połowie 2024 r. i licznych wniosków o wotum nieufności dla rządu.

Zazwyczaj wybory do niższej izby parlamentu we Francji odbywają się kilka tygodni po wyborach prezydenckich. Taki harmonogram ułatwia nowemu prezydentowi przejęcie całościowej władzy w państwie. Prezydenci Francji mogą również zwoływać wybory do ZN, aby przezwyciężyć bieżące trudności polityczne. Ostatnie takie wybory miały miejsce w 2022 r., jednak wtedy partii Macrona nie udało się uzyskać bezwzględnej większości. W takim przypadku stanowienie prawa jest utrudnione i czasami dochodzi w procesie legislacyjnym do pominięcia ZN. Rodzi to jednak pewne problemy, ponieważ opozycja polityczna może składać liczne wnioski o wotum nieufności dla rządu.

Rozpisując nowe wybory parlamentarne, prezydent Francji chce spróbować uzyskać większość w izbie niższej ZN. Istnieje jednak wysokie ryzyko, że partia Macrona przegra wybory na rzecz Lepenistów i umożliwi partiom prawicowym – po raz pierwszy w historii V Republiki – sformułowanie rządu. Taka sytuacja polityczna we Francji nazywana jest kohabitacją (sytuacja, w której prezydent i premier wywodzą się z przeciwstawnych obozów politycznych) i miała miejsce w przeszłości trzykrotnie (w latach 1986–1988, 1993–1995, 1997–2002). W przypadku, gdyby wybory we Francji wygrała partia Le Pen, to ona kierowałaby krajem, a prezydent Macron sprawowałby władzę w zakresie obronności (jako zwierzchnik armii), spraw zagranicznych oraz w niektórych sprawach dotyczących polityki wewnętrznej.

Ponadto prezydent Francji nie będzie mógł brać udziału w następnych wyborach prezydenckich, które odbędą się w maju 2027 r., szczególnie, że kandydatem RN ma być Le Pen. Zdaniem analityków podjęta przez niego decyzja ma na celu przygotować i wzmocnić nowego kandydata partii Odrodzenie w tej kampanii wyborczej, odzyskać część utraconych wyborców i jednocześnie zmobilizować dotychczas niegłosujących. Ponadto krótki okres kampanii wyborczej ma utrudnić potencjalne rozmowy koalicyjne partii opozycyjnych. Prezydent liczy też, że dojdzie do utworzenia nieformalnego frontu republikańskiego przeciwko skrajnej prawicy, którą uważa za zagrożenie dla demokracji i przyszłości Francji w strukturach UE.

Konsekwencje dla rynku długu

Wzrost ryzyka politycznego we Francji po rozwiązaniu ZN miał silne przełożenie na francuskie aktywa finansowe, które doświadczyły gwałtownej wyprzedaży. Na rynku długu doszło do silnych wzrostów rentowności. Co ważne rentowność obligacji 10Y wzrosła do najwyższego poziomu od listopada 2023 r. Wzrósł także spread pomiędzy 10-letnimi francuskimi obligacjami rządowymi a 10-letnimi niemieckimi obligacjami rządowymi, osiągając poziom 79 pb. W efekcie spread znalazł się przejściowo na najwyższych poziomach od 2012 r., tj. od kryzysu zadłużeniowego w strefie euro (wtedy osiągnął szczyty na poziomie ok. 140 pb.). Rozszerzyły się także spready w innych krajach strefy euro, co zwiększyło niepewność rynkową dotyczącą ryzyka fragmentaryzacji europejskiego rynku długu – może to mieć swoje przełożenie np. w ograniczeniu przestrzeni do emisji wspólnego długu UE.

ikona lupy />
Spread rentowności 10Y SPW Francji i Niemiec (w pb.) / obserwatorfinansowy.pl

Na rynku akcji doszło do silnych spadków, w tym główny indeks CAC40 w pierwszym tygodniu po wyborach do Europarlamentu stracił ponad 6 proc., obniżając się do najniższego poziomu od początku br. Pod względem spółek silnie na wartości tracił sektor bankowy w tym głównie: Societe Generale -7,46 proc., BNP Paribas -4,76 proc. (spadki w trakcie pierwszej sesji po ogłoszeniu wyników). Warto też dodać, że deprecjacji uległo również euro, ale skala osłabienia na rynku walutowym była nieznaczna – w ujęciu tygodniowym euro osłabiło się o niecały 1 proc. vs. dol. do poziomu 1,0703/dol., tj. najniżej od początku maja 2024 r.

ikona lupy />
Skumulowana zmiana indeksów DAX i CAC40 od początku br. (w proc.) / obserwatorfinansowy.pl

Według strategów banku Societe Generale „skala ruchów jest nietypowa w przypadku obligacji francuskich, ponieważ papiery te są jednymi z najbardziej płynnych obligacji na rynku europejskim i tradycyjnie są postrzegane jako substytut bundów, najbezpieczniejszego aktywa w regionie. Zmienność pokazuje zmianę postrzegania ryzyka na OAT”.

Sondaże przed wyborami parlamentarnymi

Według sondażu Harris Interactive z 10 czerwca 2024 r. żadna partia nie osiągnie samodzielnej większości w ZN. Wyniki pokazały, że partia RN powinna otrzymać 34 proc. głosów – przekłada się to na ok. 235–265 głosów, w porównaniu z 88 głosami w poprzedniej kadencji. Drugie miejsce może zająć koalicja partii lewicowych NUPES z poparciem w wysokości 22 proc. Dopiero trzecie miejsce powinna zająć obecnie panująca partia prezydenta Macrona z poparciem w wysokości 19 proc., a do parlamentu wejdą jeszcze Republikanie z poparciem na poziomie 9 proc.

ikona lupy />
Procentowe poparcie w wyborach dla partii M. Le Pen i E. Macrona / obserwatorfinansowy.pl

Na podstawie sondaży wyborczych analitycy prognozują, że najprawdopodobniej ponownie dojdzie do zjawiska kohabitacji we Francji: prezydentem pozostanie Macron, a nowym premierem będzie przedstawiciel partii prawicowych – prawdopodobnie Bardella z RN.

Odnośnie do wyborów do Europarlamentu wydaje się zatem, że nie przyniosły one istotnych zmian i przewaga głosu pozostaje po stronie centrowych sił politycznych. Przekładają się one jednak na mniejszą skłonność Europy do dalszych działań prointegracyjnych i reformatorskich. Zostawiają Stary Kontynent z głęboko spolaryzowanym elektoratem i bardziej niepewną przyszłością. Może to utrudnić sprostanie wielu wyzwaniom, począwszy od kwestii środowiskowych po transformację cyfrową, od większych wydatków na obronę po głębszą integrację.

W przypadku Francji, decyzja prezydenta Macrona zaskoczyła rynki finansowe i podwyższyła ryzyko polityczne w Europie. W trakcie wyborów prezydenckich w 2017 r. Le Pen postulowała bowiem wstrzymywanie polityk oszczędnościowych, które prowadził obecny prezydent Francji i rozszerzenie ekspansji fiskalnej, w tym zwiększanie długu przez emisję nowych obligacji. Było to groźne dla francuskiej gospodarki, ponieważ jej poziom długu publicznego na koniec 2023 r., wg MFW, wynosił 110 proc. PKB. Biorąc pod uwagę ostatnie wypowiedzi przywódców RN, w tym m.in. lidera partii Bardella, który stwierdził, że m.in. wiek emerytalny nie zostanie obniżony, wydaje się, że program partii może być mniej destrukcyjny odnośnie do finansów publicznych, niż początkowo przewidywano. Ostatnie wypowiedzi prezydenta Francji świadczą także o tym, że nie zamierza on ustępować ze stanowiska i najprawdopodobniej będzie próbował, nawet w sytuacji przegrania wyborów, kontynuować politykę reformowania kraju.

Autor wyraża własne opinie, a nie oficjalne stanowisko NBP.

Jacek Suder, specjalista w Wydziale Analiz Rynków Finansowych NBP
ikona lupy />
Obserwator Finansowy - otwarta licencja / obserwatorfinansowy.pl