Polska 1 lipca objęła - po raz siódmy - roczne przewodnictwo w Grupie Wyszehradzkiej; mottem przewodnim tej prezydencji jest "V4: powrót do korzeni". Jak podkreśla resort dyplomacji, hasło to nawiązuje do fundamentów współpracy grupy, takich jak: wolność, prawa człowieka, rządy prawa, zaangażowanie w proces integracji europejskiej i współpracę na rzecz bezpieczeństwa w Europie. Według MSZ Grupa Wyszehradzka powinna być narzędziem współpracy m.in. w zakresie dalszego rozwoju infrastruktury energetycznej i transportowej czy większego zaangażowania instytucji europejskich w ochronę granic zewnętrznych strefy Schengen.

Sadecki podkreślił, że obecnie wśród państw tworzących V4 można mówić o dwóch politycznych podejściach: jedno mają Polska i Czechy, które łączy podobna polityka wobec Rosji, a drugie Słowacja i - zwłaszcza - Węgry. Dlatego - jak ocenił - polska prezydencja w grupie będzie miała - mimo hasła - wymiar głównie pragmatyczny, nastawiony na szukanie wspólnych interesów i sposobów ich realizacji w sferze gospodarki i infrastruktury ze względu na "pewną sinusoidę", jeśli chodzi o wymiar politycznej współpracy.

Różnice polityczne w V4 a praktyczne podejście polskiej prezydencji

Reklama

Nie budzi kontrowersji, według eksperta, współpraca międzyludzka, także w dziedzinie nauki, kultury i turystyki, w czym bardzo ważną rolę pełni od lat Międzynarodowy Fundusz Wyszehradzki. "Ponadto łączą nas głównie kwestie gospodarcze i te podobieństwa polska prezydencja będzie starała się wygrać. Podobieństwa między naszymi gospodarkami są duże. Mamy ciągle nieodrobioną lekcję dotyczącą połączeń infrastrukturalnych, transportowych, energetycznych, których wciąż w regionie brakuje. Łączenie infrastruktury transportowej i energetycznej w ramach V4 jest czymś, o czym mówi się od lat i każdy postęp w tej sferze byłby istotny" - ocenił.

Jak zaznaczył, kraje Grupy łączy też część agendy unijnej oraz polityka spójności, wspólna polityka rolna i - na ogólnym poziomie - polityka energetyczna. "Inaczej wyobrażamy sobie nasze bezpieczeństwo energetyczne w Polsce i na Węgrzech. Choć jednak Węgry chcą importować surowce energetyczne z Rosji, to wszystkie państwa V4 chcą stawiać głównie na energetykę jądrową. Do pewnego stopnia łączy nas podobna polityka, jeśli chodzi o kwestie dotyczące migracji, choć tu różnie rozkładamy akcenty" - stwierdził ekspert.

Znaczenie współpracy gospodarczej i infrastrukturalnej w ramach V4

"Jeśli chodzi o hasło +powrót do korzeni+, to jest to bardziej zaakcentowanie przez polską prezydencję tego, żeby pamiętać, z czego Grupa Wyszehradzka się wywodzi, że w 1991 r., kiedy powstała, nasze państwa wchodziły w transformację, reorientowały się na Zachód i to jest ciągle - czy też powinna być - busola dla naszych państw, tak jak nastawienie na integrację europejską, na walkę z wpływami rosyjskimi. Bo gdy Grupa Wyszehradzka była utworzona, w naszych państwach stacjonowały jeszcze wojska sowieckie, więc to jest też odwołanie do tych głębokich korzeni Grupy, o których dzisiaj nie wszyscy pamiętają czy chcą pamiętać" - podkreślił Sadecki.

Ocenił, że współpraca jest trudniejsza niż kilka lat temu - głównie ze względu na postawę Węgier i częściowo Słowacji. Jak zaznaczył, "Słowacja jednak w polityce zagranicznej czy bezpieczeństwa sytuuje się między Czechami a Węgrami" i łatwiej o osiągnięcie z nią jakiejś formy kompromisu.

Różnice w polityce wobec Rosji i Ukrainy

"Jest to na pewno trudne wyzwanie, ze stratą dla całej Europy Środkowej, bo V4 - w czasach kiedy funkcjonowała dobrze - była w stanie szukać wspólnego interesu, a później wspólnie przedstawiać go w UE. To, że to się zmieniło, jest utratą sporego dorobku wszystkich krajów Grupy. Ale różnice w tych egzystencjalnych sprawach, głównie w kwestii stosunku do wsparcia Ukrainy, są na tyle duże, że trudno sobie wyobrazić, że pomimo różnic w zakresie oceny zagrożenia ze strony Rosji będziemy w stanie współpracować jak gdyby nigdy nic" - mówił Sadecki.

Podkreślił, że trudno mówić o szansach, by udało się w tym czasie pokonać różnice polityczne, co niesie za sobą spowolnienie także w sprawach gospodarczych. "Zatem pragmatyzm - czy też realizm - to będzie przede wszystkim charakteryzować polską prezydencję. Trzeba brać pod uwagę istniejące różnice i postawić głównie na konektywność, rozumianą jako dalsze spajanie regionu w obszarach energii, infrastruktury drogowej i cyfrowej" - uważa ekspert.

Pragmatyzm w polskiej prezydencji

Jego zdaniem to, że prezydencja Polski w V4 będzie się od 1 stycznia 2025 r. zbiegała z polską prezydencją w Radzie UE "rodzi pewne szanse i może wspomóc koordynację pewnych interesów i ułatwiać nam szukanie kompromisów w ramach UE". "Dziś chodzi jednak bardziej o przetrwanie Grupy, uratowanie czynników, które pozwalały budować wśród tych czterech krajów elementarne zaufanie" - zaznaczył.

"Wszystkie strony są zainteresowane przetrwaniem V4, więc będziemy szukać ad hoc pewnej wspólnoty interesów i liczyć na to, że ta sinusoida Grupy wróci na swoją lepszą trajektorię. Jednak ten następny rok będzie okresem nastawionym na utrzymanie tej współpracy bez nazbyt wygórowanych ambicji" - dodał.

autorka: Wiktoria Nicałek