Kryzys demograficzny w Polsce

Wielkie wymieranie to termin, który kojarzyć nam się może z czasami prehistorycznymi. Były już jednak okresy w historii Europy, gdy populacja ludzi drastycznie spadała. Miało to miejsce po upadku Cesarstwa Rzymskiego czy w czasie epidemii Czarnej Śmierci. Dziś wiele wskazuje na to, że rozpoczął się kolejny proces depopulacyjny.

Ten z kolei ma jedną główną przyczynę — zmiany kulturowe, które drastycznie obniżyły dzietność na Starym Kontynencie. Wśród państw najbardziej narażonych na ten niekorzystny trend znalazła się Polska. Nasz kraj znajduje się wśród państw, które starzeć będę się najszybciej.

Reklama

Dzietność w Polsce spadła w zeszłym roku do ok. 1,17. W tym roku odczyty wyglądają jeszcze gorzej, a pierwsze prognozy mówią już o spadku do 1,10, czyli niemal 2-krotnie mniej, niż wynosi poziom zastępowalności pokoleń. Ta sytuacja odbije się na kondycji gospodarki. Wzrosną koszty utrzymania ochrony zdrowia i systemu emerytalnego, a rynek pracy zacznie cierpieć na chroniczny brak nowych pracowników.

O ile sytuacja Polski będzie trudna, to z pewnością postęp technologiczny i idąca za nim automatyzacja pomogą naszemu państwu dostosować się do zmian. Ich koszt będzie jednak różnił się w zależności od regionu. O ile duże miasta powinny poradzić sobie ze zmianami, o tyle wiele wymierających gmin może wpaść w tarapaty.

Do widzenia, wymieramy

Województwo podlaskie, powiat hajnowski, gmina Kleszczele — na 143 km2 miesza tutaj ok. 2 tys. osób. Niewielka gmina położona jest bezpośrednio przy granicy z Białorusią. W zeszłym roku na świat przyszły tam zaledwie 4 dzieci. Widok matki z wózkiem staje się tutaj coraz rzadszy. W części wiejskiej gminy miejsko-wiejskiej Kleszczele nie urodziło się nawet jedno dziecko. Wszystkie przyszły na świat w mieście Kleszczele.

W ciągu dwóch dekad populacja tej gminy spadła aż o 30%. Średni wiek wynosi tutaj już niemal 50 lat. Rok wcześniej w gminie urodziła się siódemka dzieci. Liczby te pokazują, z czym mierzy się obecnie ten niewielki region. Trendy są nieubłagane — gmina umiera śmiercią naturalną. Nie jest to jednak wyjątek. W 30 gminach w 2023 roku urodziło się mniej niż 10 dzieci.

Żeby to zobrazować. Gmina Kleszczele ma 2095 mieszkańców. Zakładając (optymistycznie), że każdego roku, będą tam na świat przychodziły 4 osoby — ile średnio musiałyby żyć, by utrzymać stan ludności? Odpowiedź: ponad 500 lat. Przeciętny Polak żyje 78 lat. 78 razy 4 daje 312, czyli tyle tam będzie (optymistycznie zakładając) w końcu tego stulecia — komentuje Szymon Pifczyk, autor bloga Kartografia Ekstremalna.

Wymierające gminy w Polsce

Gdyby problem dotyczył jedynie omawianej gminy, to jego rozwiązanie z pewnością nie byłoby aż tak trudne. Jak jednak pokazują dane GUS, wymierających gmin jest w Polsce znacznie więcej. W wielu rodzi się po kilka dzieci rocznie. Mówimy nie o wsiach czy miastach, ale całych gminach. Aż w 30 polskich gminach urodziło się mniej niż 10 dzieci w 2023 roku. Tutaj pojawia się ważne pytanie — jakie to niesie za sobą konsekwencje? Po pierwsze, jest to rynek pracy bez pracowników. Problemem będzie też popyt na wiele towarów i usług. W całej gminie artykuły dla dzieci kupować będzie łącznie kilka osób.

Za kilka lat te gminy będą musiały (bo to ich obowiązek ustawowy) utrzymać szkoły, w których w ośmiu klasach uczy się 20-25 dzieci — tyle, co w jednej klasie w normalnej szkole. Jaką przyszłość będą miały te dzieci? Jak naucza się pracy w grupie bez rówieśników, jak rozwiną zainteresowania bez kółek szkolnych? - pyta Szymon Pifczyk.

Gdzie znajdują się gminy bez dzieci? Doskonale obrazuje to mapa zamieszczona przez autora Kartografii Ekstremalnej. Są to w większości tzw. peryferia, czyli obszary położone z dala od największych miast, autostrad czy dróg kolejowych. Takie obszary widzimy szczególnie na wschodniej ścianie kraju, w województwie warmińsko-mazurskim oraz w województwie lubuskim i zachodniopomorskim.

ikona lupy />
X.com / Szymon Pifczyk (Kartografia Ekstremalna)

Które obszary Polski trzymają się najmocniej?

Warto pamiętać, że mniej liczne gminy będą miały większe szanse na znalezienie się w stawce, mimo że dzietność w tych regionach nie będzie niższa niż w innych częściach kraju. W tym przypadku lepiej patrzeć na procentowe zmiany w populacji danego regionu. Tematowi przyjrzeć postanowił się użytkownik Twitter zajmujący się tematami demograficznymi — Krzysztof Mamiński.

Mamiński obliczył, jak zmieniła się populacja w powiatach całej Polski w latach 2020-2023. O ile średnia zmiana populacji całego kraju w omawianym okresie wyniosła -0,4%, o tyle zróżnicowanie było skrajnie różne w zależności od części państwa. Był regiony, gdzie wzrost przekraczał 2, a nawet 3% w skali roku. Były to najczęściej tzw. obwarzanki, czyli obszary okalające największe ośrodki miejskie w kraju.

Dobrze zarabiający mieszkańcy Warszawy, Bydgoszczy, Poznania, Wrocławia, Trójmiasta czy Krakowa wyprowadzają się z miasta na przedmieścia. Trend ten sprawia, że choć w administracyjnych granicach miast ludzi ubywa, to realnie miasta często się rozrastają. Najwyraźniej widać to w przypadku powiatu wrocławskiego, bydgoskiego, poznańskiego oraz w obwarzankach Trójmiasta i Warszawy.

Te regiony Polski wymierają

Ciekawie wyglądają także regiony znajdujące się po drugiej stronie. Spadek populacji o ponad 1% rocznie dotyczy szczególnie 4 większych regionów naszej kraju. Po pierwsze jest to region graniczący z obwodem kaliningradzkim. Drugim regionem jest Podlasie. Trzeci, to jedyny obszar, który nie ogranicza się do granic kraju i ciągnie się od Zamojszczyzny po obszary województwa świętokrzyskiego. Czwartym obszarem jest południowo-zachodnia część naszego kraju — obejmująca tereny od Górnego po Dolny Śląsk.

Z drugiej strony - łącznie jest w Polsce 21 powiatów, gdzie w 2023 roku urodziło się więcej osób, niż umarło. Najlepiej wygląda sytuacja w powiecie kartuskim, który od wielu lat jest bastionem wysokiej dzietności w Polsce. Był to ostatni powiat, gdzie dzietność spadła poniżej poziomu zastępowalności pokoleń. W 2023 roku liczba zgonów wyniosła tam jedynie 58% liczby urodzeń.

ikona lupy />
X.com / Krzysztof Mamiński

3-krotnie więcej zgonów niż urodzeń? Witamy na peryferiach kraju

Jeszcze lepiej temat obrazu inna mapa Mamińskiego. Demograf porównał liczbę zgonów i urodzeń we wszystkich powiatach kraju. Wyniki mogą zaskakiwać. W 2023 roku zgony stanowiły w Polsce 150% liczby urodzeń. Były obszary, gdzie to urodzeń było więcej. Mówimy tutaj o Kaszubach, warszawskim, poznańskim i rzeszowskim obwarzanku oraz większości Małopolski. Dane przedstawia poniższa mapa.

ikona lupy />
X.com / Krzysztof Mamiński

Z drugiej strony, jest w Polsce 275 powiatów, gdzie liczba zgonów stanowiła od 100 do 200% liczby urodzeń. Ponad 2-krotnie więcej umierało, niż rodziło się w aż 84 powiatach, z czego w 6 było to więcej niż 3-krotność tej liczby. Rekordzistą jest miasto Sopot, gdzie liczba zgonów stanowiła 332% liczby urodzeń. W dużej mierze są to powiaty, gdzie problemy demograficzne będą sprawiać największe trudności.