Duże pieniądze powodują u części ich posiadaczy poczucie pustki i nudy, co skłania ich do podejmowania różnych ekscytujących wyzwań. Niektórzy rzucają się na dawno zatopione statki, inni odnajdują w sobie ducha społecznikowskiego i postanawiają zrobić coś dobrego dla świata. Do tych ostatnich należy Gautam Adani. O jego pomyśle na slumsy Dvaravi i o tym, czy ich mieszkańcy powinni się z tego pomysłu cieszyć, dla CNN pisze Jessie Yeung.

Slumsy to raczej nie jest raj na ziemi

Na pewno kojarzycie Dharavi – jeśli nie dzięki uważnemu studiowaniu kultury i historii Indii, to z racji tego, że było to miejsce akcji głośnego filmu „Slumdog. Milioner z ulicy” z 2008 roku. Jak pisze Yeung, te ogromne slumsy to plątanina uliczek, przy których na każdym rogu znajdziemy dumną siedzibę jakiejś mikrofiremki: piekarni, pracowni szewskiej czy zakładu fryzjerskiego. Te małe przedsiębiorstwa rozlane po 500-akrowym Dharavi generują łączny obrót przekraczający miliard dolarów rocznie. To kluczowe źródło utrzymania licznych zamieszkujących od pokoleń slumsy rodzin. Ludzie ci, jak pisze dziennikarka CNN, są zaniepokojeni, że przez Gautama Adaniego nie będą mieli za co żyć.

Reklama

Oczywiście – slumsy to raczej nie jest raj na ziemi. Borykają się z wieloma problemami, z których najbardziej dotkliwe są zatłoczenie i fatalne warunki sanitarne. Brak dostępu do bieżącej wody skutkuje chorobami, w słabo wentylowanych pomieszczeniach unosi się zabójczy kurz, a z części warsztatów – niekorzystny dla zdrowia dym. Na przestrzeni dziesięcioleci podejmowano próby przebudowy tego obszaru, ale przez to, że wszystkie one były uwikłane politycznie, nic z tego nie wyszło.

ikona lupy />
Slumsy Dharavi to nie jest raj na ziemi / ShutterStock

Tymczasem ze swoim bukietem pomysłów stanął u wrót Dharavi Gautam Adani. Rodowity Hindus, ale z rodakami żyjącymi w slumsach mający raczej mało wspólnego, za to wiele, przynajmniej jeśli chodzi o stan portfela – z Elonem Muskiem i Jeffem Bezosem. Adani to ścisła topka najbogatszych ludzi na świecie. W 2022 roku jego firma wygrała przetarg na przebudowę Dharavi. „Chcemy stworzyć Dharavi pełne godności, zintegrowane i bezpiecznie” – głosił wtedy górnolotnymi słowami Adani.

Brzmi obiecująco, ale mieszkańcy Dharavi wyczuli cień groźby w słowach o zamienieniu slumsów w „najnowocześniejsze miasto światowej klasy, na miarę XXI wieku”. Przy czym Adani nie odżegnuje się od motywacji nacjonalistycznych, utrzymując, że gdy już skończy z tymi slumsami, będą one „odzwierciedlać odradzające się, pewne siebie i rozwijające się Indie”. Część mieszkańców przyjęła tę zapowiedź z entuzjazmem, inni – wyszli na ulice, żeby protestować. Drobni przedsiębiorcy obawiają się gentryfikacji ich dotychczasowej przestrzeni działalności, wypchnięcia ich do innych rejonów, utraty klientów i dochodów.

Dharavi to Bombaj w pigułce

Kiedyś teren dzisiejszego Dvaravi to były bagna na peryferiach Bombaju. Od ponad stulecia napływają tu jednak migranci z całych Indii, którzy stopniowo przekształcili ten obszar w tętniące życiem miejsce. Ponieważ teren nie był objęty odgórnymi regulacjami, zabudowa, która tam powstała, ma charakter przypadkowy i oddolny. W latach 70. XX wieku indyjski rząd pochylił się nad tym obszarem – zbudowano drogi, kanalizację, wodociągi, toalety i krany, a także doprowadzono prąd. Mimo to charakter Dvaravi się nie zmienił, a wyznaczali go w XIX wieku garncarze z Gujarat, którzy zaczęli się tu osiedlać, a potem garbarze z Tamil Nadu i hafciarze z Uttar Pradesh. Jak pisze Yeung, rozwój slumsów to rozwój całego Bombaju w pigułce, a jest to niezwykłe miasto, gdzie z całych Indii ściągają ludzie szukając szczęścia, pracy i kariery w Bollywood.

Po remontach w latach 70. indyjskie rządy bezskutecznie poszukiwały kogoś, kto podjąłby się przebudować slumsy od góry do dołu. Jak mówi Lalitha Kamath, ekspertka planowania przestrzennego i polityk miejskich z Tata Institute, „jakakolwiek przebudowa takiego obszaru jest szalenie skomplikowana”. A co dopiero mówić o gruntownej przebudowie rekordowo wielkich slumsów. Których mieszkańców przesiedlać i dokąd? Jak zrekompensować straty właścicielom firemek i kto do takich rekompensat byłby uprawniony? To tylko niektóre z tych szalenie skomplikowanych pytań, na jakie trzeba sobie odpowiedzieć.

ikona lupy />
Slumsy Dharavi to Bombaj w pigułce / Bloomberg / Dhiraj Singh

Sytuacja Dharavi jest podwójnie skomplikowana. Teren ten otaczają luksusowe dzielnice biznesowe, znajduje się on względnie blisko lotniska, populacja jest tu ogromna, a wartość gruntów – niebagatelna. Po latach nieudanych przetargów i wstrzymywanych decyzji w końcu to firma Adaniego zdobyła, za 50 miliardów rupii (612 milionów dolarów) prawo do nowego zagospodarowania tego terenu. Będzie to jedno z dzieł życia Adani Enterprises, które dostarcza już prąd w Bombaju. Przebudowa ma zająć siedem lat.

Właściciel firmy obiecuje wiele. Milion osób chce przesiedlić do lepszych domów. Budynki, zarówno mieszkalne, jak i komercyjne – przebudować. Mieszkańcom podarować lepszą opiekę zdrowotną, sprawną infrastrukturę rekreacyjną, szpital, szkołę i nie tylko. Osobom, które nie zakwalifikują się, żeby dostać nowe mieszkanie od Gautama Adaniego, mają być zapewnione inne, także atrakcyjne możliwości relokacji.

Kto otrzyma darmowe mieszkanie?

Jak już było wspomniane, część mieszkańców z entuzjazmem powitała te plany, a część – z nieco mniejszym. Są tacy, którzy w ogóle nie wierzą w żadną przebudowę i węszą złożoną grę polityczną, która odbywa się ich kosztem. Inni, przede wszystkim przedsiębiorcy, martwią się, jak te zmiany wpłyną na ich dochody. Rzecznik Dharavi Redevelopment Project Private Ltd (DRPPL), zespołu, który zająć ma się tą inwestycją, zapewnia, że te kwestie są dokładnie analizowane. W rozmowie z CNN wspomina o działaniach, które mają zostać podjęte na rzecz tych osób, m.in. konsolidację łańcuchów dostaw, zapewnienie wszystkim firmom zwrotu podatków przez najbliższe pięć lat i uruchomienie programów aktywizujących zawodowo kobiety i młodzież.

Jednak tym, czym najżywiej zainteresowane są osoby zamieszkujące Dharavi, jest odpowiedź na pytanie: kto otrzyma darmowe mieszkanie? DRPPL zapewnia, że będą one przysługiwać wszystkim mieszkańcom parterów, którzy zamieszkali na tym obszarze przed 2000 rokiem. Mają oni dostać lokum o powierzchni przynajmniej 32 metrów kwadratowych.

ikona lupy />
Dharavi. Mieszkańcy zastanawiają się, kto otrzyma darmowe mieszkanie / ShutterStock

Mieszkańcy wyższych pięter oraz ci, którzy osiedlili się w slumsach w latach 2000-2011, po uiszczeniu jednorazowej opłaty w wysokości 250 tysięcy rupii (3000 dolarów), otrzymają lokum o powierzchni przynajmniej 28 metrów kwadratowych w odległości nie więcej niż 10 kilometrów od Dharavi. Ci, którzy wprowadzili się tutaj po 2011 roku, także otrzymają lokum, ale będą musieli płacić rządowy czynsz. DRPPL zapewnia, że wszystkie mieszkania będą miały oddzielne sypialnie, kuchnie i łazienki.

Brzmi pięknie, a jak dodamy, że przedstawiciele DRPPL jeżdżą teraz po Dharavi od domu do domu i wypytują mieszkańców o ich potrzeby, to nawet robi się sielankowo. Nastrój może jednak zepsuć informacja, że w slumsach mieszka sporo osób, które nie łapią się na darmowe mieszkanie i nie stać ich będzie na spełnienie warunków Adaniego, żeby dostać któreś z tych „prawie za darmo”. A część z tych, którzy się kwalifikują, nie ma odpowiednich dokumentów, żeby to potwierdzić. Dlatego sporo omieszkańców protestuje, pod przewodnictwem np. polityka opozycji Baburao Mane, który sam pochodzi ze slumsów. W grudniu wielotysięczna demonstracja pikietowała pod siedzibą firmy Adaniego. Mane twierdzi, że tylko 5 proc. populacji Dharavi posiada wymagane przez przedsiębiorstwo dokumenty.

Mieszkańcy zazwyczaj nie mają zbyt wiele do powiedzenia

Mimo że Adani sam jest Hindusem, wygląda na to, że nie bardzo rozumie kulturę i styl życia swoich rodaków ze slumsów. Jak pisze Yeung, wszystkie domy w Dharavi mają po dwa lub trzy piętra, często zamieszkiwane przez wielopokoleniowe rodziny mające po kilkunastu lub więcej członków. Ściśnięcie na 30 metrach kwadratowych 15 osób, które do tej pory mieściły się na trzech piętrach, wydaje się co najmniej średnim pomysłem. Dlatego protestujący pod wodzą Mane w jednym z postulatów żądali, aby oferowane przez firmę mieszkania miały powierzchnię przynajmniej 46 metrów kwadratowych.

ikona lupy />
Dharavi. Mieszkańcy slumsów mają zazwyczaj najmniej do powiedzenia w kwestii planowanej przebudowy / Bloomberg / Dhiraj Singh

Mimo tych wszystkich obaw mieszkańcy Dharavi są zgodni co do tego, że ich przestrzeń życiowa gwałtownie potrzebuje zmian. W rozmowach z dziennikarką mówią, że nie chcą, aby ich dzieci dorastały w obecnych, opłakanych warunkach. Z kolei Yeung pisze z nadzieją, że Adani jak dotąd jest znany z udanych inwestycji, będących najambitniejszymi indyjskimi projektami infrastrukturalnymi. Wymienić można chociażby lotniska, porty i energię cieplną, których jest operatorem w swoim kraju. Jednak, jak zaznacza dziennikarka, z przebudową slumsów i budowaniem tanich mieszkań miał jak dotąd niewiele wspólnego.

Są też inne wątpliwości. Chociażby dochodzenie, jakie miało miejsce w 2023 roku w stosunku do Adani Group w odpowiedzi na doniesienia o oszustwach. Firma przeżyła wtedy giełdowy krach, tracąc na wartości ponad 100 miliardów dolarów. Ostatecznie najwyższy indyjski sąd nakazał w styczniu 2024 roku szybkie zwinięcie śledztwa, firma świętowała, a sprawa pozostała nie do końca wyjaśniona. Mieszkańcy Dharavi skarżą się też na nieprzejrzystą komunikację ze strony DRPPL, brak informacji o spotkaniach, harmonogramie i szczegółach projektu. Kamath skomentowała ponuro, że to normalne podczas przebudowy slumsów – mieszkańcy zwykle nie mają zbyt wiele do powiedzenia.

Być może ostatecznie jeszcze wszystko się odmieni – według agencji Reutersa konkurencyjna wobec Adaniego firma założyła pozew przeciwko władzom stanu Maharasztra, gdzie położone są slumsy, twierdząc, że przetarg na przebudowę Dharavi z 2018 roku został bezpodstawnie anulowany i wznowiony tylko po to, żeby Adani mógł go wygrać. Adani i władze zaprzeczają, a mieszkańcy nie mają wielkich nadziei. Reshma Prasant Bobde, gospodyni domowa z Dvaravi, powiedziała: „Dyskusja o przebudowie toczy się od czasów mojej babci. Mam dzieci w wieku 7 i 11 lat; one się zestarzeją, a tutaj nic się nie zmieni”.