Sprawą okradzionego bezdomnego od miesięcy żyją media na całym świecie. Kate McClure i Mark D'Amico zorganizowali zbiórkę funduszy na rzecz Johnny'ego Bobbitta, który w październiku ubiegłego roku pomógł kobiecie i wydał na paliwo do jej samochodu swoje ostatnie 20 dolarów. W sumie zebrano dla niego 400 000 dolarów, ale bezdomny ich nie otrzymał. Okazało się, że para pieniądze wydała na siebie.
Historia poruszyła ludzi na całym świecie, a sprawą zajęli się prawnicy i policja. Dziś znane są kolejne, nowe fakty.
Zbiórka na rzecz bezdomnego Johnny'ego Bobbitta organizowana była w popularnym serwisie crowdfundingowym GoFundMe. Przedstawiciele firmy już wcześniej obiecali przyjrzeć się sprawie, a ich prawnicy mieli sprawdzić, czy faktycznie doszło do nieprawidłowości.
Teraz, jak podaje ''Daily Mail'', zapowiedzieli, że przekażą bezdomnemu mężczyźnie równowartość zebranej i przywłaszczonej przez McClure i D'Amico kwoty.
W czwartek nad ranem do domu Kate McClure i Marka D'Amico wkroczyła policja. Para podejrzewana jest o defraudację środków ze zbiórki. Kilkaset tysięcy dolarów mieli przeznaczyć na hazard, samochód, wycieczki po całych Stanach Zjednoczonych czy zakupy, takie jak drogie torebki od projektantów.
Kate McClure Facebook.com/Kate McClure
Posiadłość w New Jersey została dokładnie przeszukana, a policja zabezpieczyła dowody. Jednym z nich jest kupione w styczniu, luksusowe czarne BMW. Istnieją bowiem podejrzenia, że zakup samochodu finansowany był ze środków zebranych na GoFundMe.