Europejski rynek czołgów od lat był dość stabilny. Najpopularniejszym modelem w europejskich armiach był niemiecki Leopard 2, a Wielka Brytania, Francja i Włochy produkowały niewielką liczbę własnych modeli dla swoich armii.
Zobacz także: Oto trzy najlepsze czołgi na świecie. Te maszyny nie mają sobie równych
Obecnie jednak na europejskich deskach kreślarskich powstaje mnóstwo nowych projektów czołgów. Częściowo jest to spowodowane wojną w Ukrainie, która jest najbardziej intensywnym konfliktem pancernym w Europie od 1945 r. Może to jednak również świadczyć o braku wiary w Main Ground Combat System, wspólny projekt Francji i Niemiec mający na celu opracowanie do 2040 r. wiodącego czołgu bojowego.
— Wygląda na to, że każdy partner przemysłowy pracuje nad własną alternatywą dla MGCS — powiedział Business Insiderowi Léo Péria-Peigné, francuski ekspert ds. obrony.
Pojawienie się nowej generacji czołgów, mających zastąpić konstrukcje z końca zimnej wojny, które nadal dominują w zachodnich armiach, takie jak Leopard 2, M1 Abrams i brytyjski Challenger, było nieuniknione. Nawet armia amerykańska zamierza opracować wersję M1 Abrams nowej generacji, która pozwoliłaby zmniejszyć wagę 70-tonowego behemota do mniej niż 60 ton.
MCGS ma zastąpić Leoparda 2 i francuskiego Leclerca i stać się podstawowym czołgiem w armii niemieckiej i francuskiej. Oba kraje podpisały niedawno umowę o rozpoczęciu prac rozwojowych i produkcji prototypu. MGCS wydawał się w stanie zastąpić Leoparda 2 jako czołg ogólnoeuropejski. Nowy sprzęt ma być modułową konstrukcją z zaawansowanymi funkcjami, takimi jak działo 140 mm, napęd hybrydowy, zaawansowane czujniki i możliwość współpracy z bezzałogowymi pojazdami naziemnymi. Model koncepcyjny zaprezentowany w 2018 r. wykorzystywał kadłub Leoparda 2 i wieżyczkę Leclerca.
Wiele wskazuje jednak na to, że Niemcy chcą mieć projekt awaryjny, oparty na najnowszym modelu Leopard 2A8, na wypadek, gdyby MCGS nie doszedł do skutku. "Leopard 2AX, ulepszona wersja czołgu bojowego Leopard 2A8, jest opracowywany przez niemiecki przemysł obronny na wyraźną prośbę Bundeswehry" — czytamy na stronie Army Recognition.
"Ten projekt służy również jako plan B dla Niemiec w przypadku niepowodzenia francusko-niemieckiego programu, a nawet jako narzędzie w przyszłych negocjacjach, stawiając w ten sposób Francję przed faktem dokonanym w odniesieniu do kluczowych decyzji, które pozostają do podjęcia" — piesze Army Recognition.
Dwa nowe projekty są tymczasem oferowane przez KNDS, spółkę joint venture niemieckiej firmy zbrojeniowej Krauss-Maffei Wegmann, producenta Leoparda 2 i francuskiego Nextera, który produkuje Leclerca.
Zobacz także: Kluczowy punkt na mapie wojny. Tam Ukraina może upokorzyć Putina i zakończyć walki [ANALIZA]
Leopard 2 A-RC 3.0 to modułowa konstrukcja z bezzałogową wieżą mieszczącą załogę w kadłubie, podobna do rosyjskiego T-14 Armata. Może strzelać pociskami kierowanymi i ciężkimi pociskami armatnimi, a ponadto ma 30-milimetrowe działo i ulepszony pancerz wzmocniony aktywnym systemem ochrony, który zatrzymuje rakiety przeciwpancerne. Istniejące modele Leopard 2 mogą być również wyposażone w te funkcje.
Co ważne, według komunikatu prasowego firma KNDS ocenia Leoparda 2 A-RC 3.0 "nie tylko jako rozwiązanie pomostowe do czasu wprowadzenia lądowego systemu bojowego nowej generacji MGCS, ale także jako decydującego technologicznego prekursora MGCS".
KNDS reklamuje również Leclerc Evolution, który jest wyposażony w opracowaną przez firmę wieżyczkę i działo Ascalon. Firma opisuje Ascalon jako "główne działo dla czołgów bojowych, które jest potężniejsze niż wszystkie porównywalne bronie lufowe. Może strzelać kompaktową i programowalną amunicją poza linią wzroku przy minimalnym zużyciu. Ze względu na swoją skalowalność, Ascalon może być wyposażony w dowolną lufę od 120 do 140 mm".
Jakby sytuacja przetargowa nie była wystarczająco skomplikowana, cztery firmy — KNDS Germany, KNDS France, niemiecki Rheinmetall i francuski Thales — właśnie ogłosiły utworzenie joint venture w celu opracowania MGCS. Jednak Rheinmetall sprzedaje jednocześnie swój czołg KF51 Panther, uzbrojony w nowe działo 130 mm. Węgry podpisały umowę na ten sprzęt, ofertę dostała także Ukraina.
Cień na MGCS rzuciły również zawirowania polityczne we Francji, gdzie poparcie zyskują skrajnie prawicowe partie. — Wygląda na to, że nawet niemiecki rząd uważa, że projekt MGCS może zostać porzucony, jeśli prawica przejmie władzę — powiedział Péria-Peigné.
— Sprawy wyjaśnią się z czasem, ale to oczywiste, że obaj partnerzy trzymają w rękawie alternatywne rozwiązania. Niemcy robiły to od dawna. Nową niespodzianką jest to, że nawet KNDS Francja najwyraźniej postępuje tak samo — dodał.
Europejskie budżety obronne już teraz są nadwyrężone przez konieczność uzupełniania wyczerpanych zapasów, wysyłania stałego strumienia broni i amunicji do Ukrainy oraz budowania zdolności produkcyjnych do wytwarzania broni. Rodzi to pytanie, czy wystarczy pieniędzy na wszystkie te różne projekty czołgów.
Nieszczęścia związane z MGCS ilustrują również problem, który zawsze stał na przeszkodzie w tworzeniu wspólnych europejskich projektów obronnych: napięcie między oszczędnością pieniędzy dzięki wspólnemu rozwojowi a presją krajową, by faworyzować projekty krajowe, które przynoszą korzyści krajowym producentom i sile roboczej. Porzucenie MGCS byłoby złym znakiem dla Future Combat Air System, francusko-niemiecko-hiszpańskiego projektu mającego na celu opracowanie myśliwca szóstej generacji, a także dronów bojowych.
— Porzucenie MGCS byłoby większym obciążeniem dla Francji niż dla Niemiec, ponieważ Niemcy nie potrzebują Francji do budowy nowego czołgu — powiedział Péria-Peigné. — W przeciwieństwie do FCAS, który pod względem technicznym Francja może zrealizować samodzielnie, ale brakuje jej pieniędzy na jego rozwój — dodał.
Powyższy tekst jest tłumaczeniem z amerykańskiego wydania Business Insidera
Tłum. Mateusz Albin