Kup subskrypcję
Zaloguj się
Toyota C-HR

Toyota C-HR – czy ma więcej wdzięku?

Foto: Jarosław Horodecki / Onet

Toyota już dawno udowodniła, że nie jest ta nudną marką kojarzoną z mało porywającym Avensisem. Japończycy nie bali się pokazać GT86, nowej Supry ani też znakomitego Yarisa GR. Ale także popularny crossover, czyli Toyota C-HR, w swoim nowym wydaniu to auto, które samym wyglądem może budzić emocje. Zwykle pozytywne.

Toyota C-HR, ta poprzedniej generacji, była strzałem w dziesiątkę. Ciekawie narysowany, miejski crossover zastąpił kompaktowe auta. Wybierali go ci, którzy chcieli mieć SUV-a, ale jednak nie tak dużego, jak RAV-4. Ostatecznie C-HR stał się pomostem między Corollą a mniej poręcznymi, lecz i bardziej pakownymi autami. Co więcej, bardzo efektownym pomostem.

Toyota C-HR ma dynamiczną, efektowną sylwetkę. To jeden z ważnych atutów tego modelu.
Toyota C-HR ma dynamiczną, efektowną sylwetkę. To jeden z ważnych atutów tego modelu. | Jarosław Horodecki / Onet

Toyota C-HR - zgrabna sylwetka

Właśnie ciekawa stylizacja jest tym, czym ma zainteresować C-HR. Jeżeli wygląd to dla kogoś cecha drugorzędna, zapewne wybierze inne modele Toyoty. Ot, choćby Corollę Cross albo po prostu Corollę w wersji kombi. W obu przypadkach też sporo zaoszczędzi, bo za styl japońska marka każe dopłacać.

Toyota C-HR - nie brakuje efektownych detali, jak choćby pas łączący diodowe, tylne światła. Między nimi mamy nazwę marki i modelu.
Toyota C-HR - nie brakuje efektownych detali, jak choćby pas łączący diodowe, tylne światła. Między nimi mamy nazwę marki i modelu. | Jarosław Horodecki / Onet
Toyota C-HR - diodowe światłą wyglądają świetnie: i te do jazdy w dzień, i te mijania oraz drogowe.
Toyota C-HR - diodowe światłą wyglądają świetnie: i te do jazdy w dzień, i te mijania oraz drogowe. | Jarosław Horodecki / Onet

Jeśli jednak ktoś chce się wyróżniać, to na pewno wypadek poniesiony na C-HR to nie będą pieniądze wyrzucone w błoto. Druga generacja tego modelu ma zewnętrzne wymiary zbliżone do poprzedniej, ale wygląda zdecydowanie nowocześniej niż pierwszy C-HR, który i tak przecież się nie zestarzał. Co się zmieniło? W modelu C-HR numer dwa mamy klamki ukryte w drzwiach – chowają się całkowicie po zamknięciu auta, co wygląda ciekawie. Czy to się sprawdzi zimą? Tego akurat nie wiem, bo nie jeździłem C-HR-em w trakcie mrozów, których w tym roku było jak na lekarstwo.

Toyota C-HR - ciekawie narysowany grill, który w wersji GR ma nieco inny kształt niż w pozostałych wariantach.
Toyota C-HR - ciekawie narysowany grill, który w wersji GR ma nieco inny kształt niż w pozostałych wariantach. | Jarosław Horodecki / Onet

Nowością jest również wygląd przedniej części auta, z ciekawie narysowanymi, diodowymi reflektorami oraz charakterystycznym „dziubkiem” powyżej grilla. Z tyłu oczywiście również są światła diodowe. Wyglądają dobrze, ale nie jest to już tak oryginalny projekt, jak przednia część auta. Dobrym pomysłem jest natomiast zastosowanie dwóch kolorów lakieru – jeśli ktoś chce się jeszcze bardziej wyróżniać i podkreślić ciekawą sylwetkę, warto zdecydować się na tę opcję.

Toyota C-HR - wnętrze nie jest tak interesująco zaprojektowane jak nadwozie, ale wygląda dobrze. Z przodu jest przestronnie.
Toyota C-HR - wnętrze nie jest tak interesująco zaprojektowane jak nadwozie, ale wygląda dobrze. Z przodu jest przestronnie. | Jarosław Horodecki / Onet

Toyota C-HR – komfortowe wnętrze

Wnętrze jest nieco bardziej stonowane niż nadwozie. Widać, że projektanci japońskiej marki postawili raczej na ergonomię, a nie koniecznie na awangardowy styl. Mamy więc kokpit o ciekawym wyglądzie, ale jednak z czytelnymi wskaźnikami oraz przyciskami, które pozwolą szybko dotrzeć do najczęściej wykorzystywanych funkcji. Na szczęście nie przeniesiono wszystkiego do systemu multimedialnego.

Toyota C-HR - klimatyzacją ma osobny panel z zestawem przycisków.
Toyota C-HR - klimatyzacją ma osobny panel z zestawem przycisków. | Jarosław Horodecki / Onet

Ten ostatni też nie jest słabą stroną auta, co nie było takie oczywiste w przypadku wielu starszych modeli Toyoty. Teraz system korzysta z 12,3-calowego ekranu, na którym wyświetlane są czytelne menu. Grafika jest ładna, rozdzielczość dobra, a wszelkie opcje ułożono logicznie. Nauka obsługi podstawowych funkcji nie potrwa dłużej niż kilka minut.

Toyota C-HR - system multimedialny z dużym ekranem działa szybko, a jego obsługa jest intuicyjna.
Toyota C-HR - system multimedialny z dużym ekranem działa szybko, a jego obsługa jest intuicyjna. | Jarosław Horodecki / Onet

A jak jest z miejscem? W końcu C-HR to nie jest duże auto. Okazuje się jednak, że z przodu siedzi się bardzo wygodnie – fotele są obszerne i dobrze ukształtowane. I wyposażone w taki zakres regulacji, że wygodną pozycję znajdą też wysokie osoby, co w japońskich samochodach nie jest regułą. Z tyłu jest z kolei przyzwoicie – mamy nieco więcej przestrzeni niż w poprzedniej generacji modelu. Minusem są tylko małe, tylne okna, które sprawiają, że niektórym przestrzeń z tyłu może się wydać nieco klaustrofobiczna.

Toyota C-HR - z tyłu mogłoby być nieco więcej miejsca, szczególnie nad głowami pasażerów.
Toyota C-HR - z tyłu mogłoby być nieco więcej miejsca, szczególnie nad głowami pasażerów. | Jarosław Horodecki / Onet

Jeśli już mowa o możliwościach transportowych to do poprawy jest tylko bagażnik, który ma pojemność 360 litrów. To wielkość na poziomie kompaktowych hatchbacków, a mamy przecież do czynienia z crossoverem. Nie brakuje rywali, którzy pozwalają przewieźć o dobre 100 litrów więcej, ale w przypadku C-HR ograniczeniem jest dynamiczna sylwetka.

Toyota C-HR - bagażnik wersji hybrydowej z napędem na obie osie nie jest zbyt duży, jeżeli porównamy jego wielkość do innych crossoverów tej samej klasy.
Toyota C-HR - bagażnik wersji hybrydowej z napędem na obie osie nie jest zbyt duży, jeżeli porównamy jego wielkość do innych crossoverów tej samej klasy. | Jarosław Horodecki / Onet

Toyota C-HR – mocny i oszczędny napęd

Choć miałem możliwość testować wersję GR Sport C-HR-a, to jednak nie jest to auto o rzeczywiście sportowych osiągach. Pod maską ma silnik spalinowy o mocy 152 KM, a wspomagają go dwa silniki na prąd (112 i 41 KM). Łącznie mamy do dyspozycji 197 KM, czyli sporo, ale to jednak hybrydowe konie – nieco inne niż pochodzące z większego „benzyniaka” z turbo.

Toyota C-HR ma pod maską 2-litrowy silnik o mocy 152 KM. Wspomagają go dwa silniki na prąd.
Toyota C-HR ma pod maską 2-litrowy silnik o mocy 152 KM. Wspomagają go dwa silniki na prąd. | Jarosław Horodecki / Onet

Poza tym napęd z kołami spina przekładnia planetarna, która z punktu widzenia kierowcy działa jak bezstopniowy automat. Taka skrzynia sprzyja oszczędzaniu, ale niekoniecznie poprawia osiągi. W konsekwencji prawie 200-konne, niezbyt duże auto do setki przyspiesza w osiem sekund, a silnik w trakcie tego procesu wchodzi na stałe na wysokie obroty.

Toyota C-HR ma przekładnię planetarną, która spina wszystkie źródła napędu. To rozwiązanie, które sprzyja oszczędzaniu.
Toyota C-HR ma przekładnię planetarną, która spina wszystkie źródła napędu. To rozwiązanie, które sprzyja oszczędzaniu. | Jarosław Horodecki / Onet

Jednak hybrydowy napęd Toyoty ma jedną, niesłychanie istotną zaletę: jest niesamowicie oszczędny. W mieście prawie 200-konny C-HR spala mniej niż 5 l/100 km, a jeżeli się postaramy może zużywać nawet mniej benzyny. Na drogach podmiejskich wynik będzie zbliżony, a na „ekspresówce” o około 1,5 litra gorszy. Cóż, pod tym względem auta Toyoty rzeczywiście są nie do pobicia.

Toyota C-HR
Toyota C-HR | Jarosław Horodecki / Onet

A jak jeździ „sportowy” C-HR? W wersji GR Sport zawieszenie jest nieco usztywnione w porównaniu z innymi odmianami, a dodatkowo w testowym egzemplarzu miałem założone 20-calowe koła. Te dwa zabiegi obniżają komfort, ale mimo to – nawet w takiej konfiguracji – C-HR pozostaje w miarę wygodnym autem. Nie jest to twardy jak deska, wyścigowy bolid.

Toyota C-HR
Toyota C-HR | Jarosław Horodecki / Onet

Toyota C-HR – czy warto ją kupić?

Najtańsza wersja Toyoty C-HR, z napędem hybrydowym o mocy 140 KM, kosztuje niespełna 138 tys. zł, co jest sporą sumą, jak na auto tej wielkości, ale – niestety – samochody jakoś ostatnio nie chcą stanieć. Na tle konkurencji C-HR pod tym względem nie wypada jednak źle, właśnie dzięki temu, że już w standardzie jest hybrydą. Auto takie, jak testowane, czyli 197-konne i z napędem na obie osie to już koszt minimum 173 tys. zł. Dużo, jak na model o wielkości kompaktowego hatchbacka, ale w zamian mamy więcej koni i trochę bezpieczniejszą jazdę w trudnych warunkach.

Toyota C-HR 2.0 Hybrid 4x4, dane techniczne:

Silnik benzynowy R4, 2.0, 152 KM, 190 Nm (spalinowy), 112 KM, 206 Nm i 41 KM, 84 Nm (elektryczne), 197 KM (łącznie). Skrzynia bezstopniowa, automatyczna, e-CVT. Przyspieszenie 0-100 km/h w 7,9 s. Prędkość maksymalna – 180 km/h. Średnie spalanie: 5 l/100 km (WLTP). Cena: od 173 261 zł.