Doniesienia o "cichych rezygnacjach" w 2022 r. rozprzestrzeniły się jak pożar i choć akurat ten trend osłabł, to od tego czasu sytuacja w amerykańskich miejscach pracy jeszcze się pogorszyła. Zaangażowanie w pracę osiągnęło najniższy poziom od 11 lat. Jeden z anonimowych pracowników opowiedział historię, gdy przez wiele tygodni nie robił nic. Przestał, bo mu się to znudziło. Nikt nie zwrócił na to uwagi.
Jak wynika z badania Gallupa przeprowadzonego wśród pracowników w USA, w lutym tylko 30 proc. pracowników w USA stwierdziło, że jest w pełni zaangażowanych w swoją pracę. Wiele czasu poświęcono, by spróbować zrozumieć przyczyny tego narastającego kryzysu. Czy chodzi o pracę zdalną? Zwolnienia? Rosnący brak lojalności wśród pracodawców? Jedną z możliwości, która nie była tak szeroko dyskutowana, jest fundamentalny problem z pracą, którą ludzie muszą wykonywać.
Zobacz także: 20-latkowie zadowoleni z finansów. Odstawiają inne pokolenia, bo nie boją się zmian pracy
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
Dla niektórych ich zajęcie może być źródłem sensu i spełnienia, ale dla innych jest to po prostu coś, co pozwala opłacić rachunki. W ankiecie YouGov z 2021 r. tylko mniej więcej połowa Amerykanów stwierdziła, że czuje, że ich praca ma "znaczący wkład w świat", a poczucie to było najniższe wśród milenialsów i pokolenia Z.
Badanie przeprowadzone w 2021 r. przez Pew Research rozpatrywało tę kwestię w inny sposób. Zapytano ludzi z całego świata, co sprawia, że ich życie ma sens. W krajach takich jak Włochy, Hiszpania i Szwecja praca zajęła wysokie miejsce jako źródło sensu. We Włoszech praca była najważniejszym źródłem sensu życia, a 43 proc. respondentów stwierdziło, że czerpie sens życia właśnie z pracy. Hiszpanie ocenili pracę wyżej niż rodzinę. Jednak w Stanach Zjednoczonych tylko 17 proc. respondentów wymieniło pracę jako źródło sensu życia. Był to gwałtowny spadek w porównaniu z sytuacją, gdy Pew zadał to samo pytanie cztery lata wcześniej. W 2017 r. jedna trzecia Amerykanów wymieniła swoją pracę jako źródło poczucia sensu, czyli dwukrotnie więcej niż w 2021 r. Wydaje się, że coraz więcej osób czuje, że ich praca nie ma znaczenia.
A kiedy ludzie czują, że ich praca jest nieistotna, zwykle czują się przez nią niespełnieni. W ankiecie YouGov 56 proc. osób, które stwierdziły, że ich praca nie ma dla nich znaczenia, stwierdziło również, że czują się przez nią niespełnieni. Z kolei 88 proc. osób, które uważały, że ich praca ma sens, stwierdziło, że czują się w niej spełnieni.
Innymi słowy, kryzys zaangażowania w pracę może być w rzeczywistości kryzysem poczucia sensu.
Badania od dziesięcioleci wykazują, że satysfakcja z pracy i zaangażowanie są powiązane z tym, czy ktoś może znaleźć sens w swojej pracy. Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne podkreśla, że ludzie, którzy uważają swoją pracę za sensowną, są bardziej zaangażowani, częściej pojawiają się w pracy i są zdrowsi. Badanie przeprowadzone w 2022 r. przez Great Place To Work, firmę zajmującą się kulturą pracy, która mierzy dobrostan pracowników, wykazało, że zatrzymanie personelu i satysfakcja z pracy były wyższe w firmach, w których pracownicy czuli, że ich praca ma znaczenie. Badanie wykazało w szczególności, że milenialsi i kobiety byli trzy razy bardziej skłonni pozostać w pracy, którą uważali za "coś więcej niż tylko pracę". Inne badania wykazały, że pracownicy, zwłaszcza z pokolenia Z, są bardziej skłonni do porzucenia pracy, której nie uważają za sensowną.
Zobacz także: Tyle musisz zarabiać, by w swoim mieście uchodzić za bogatego [RANKING]
Tygodniami nie pracował, nikt nie zwrócił uwagi
Niektóre zawody naturalnie sprzyjają poczuciu sensu: w ankiecie YouGov osoby pracujące w służbie zdrowia, pomocy społecznej lub edukacji najczęściej twierdziły, że ich praca ma znaczenie. W tych dziedzinach codzienne zadania mają znaczący wpływ na innych ludzi i cały świat. Jednak inne sektory mają trudności z zaszczepieniem w swoich pracownikach przekonania, że to, co robią przez cały dzień, ma znaczenie. Pracownicy działów sprzedaży, mediów, komunikacji i nieruchomości ocenili swoją pracę jako jedną z najmniej znaczących.
Wiele osób w tych branżach zaczęło określać swoją pracę mianem "fikcyjnego stanowiska od e-maili", pracy biurowej, która w dużej mierze polega na wysyłaniu e-maili bez tworzenia czegokolwiek. Jeden z anonimowych pracowników opowiedział niedawno serwisowi informacyjnemu Bustle o swojej pracy jako producent wideo. — Przez wiele tygodni nie robiłem nic, by sprawdzić, jak daleko mogę się posunąć — powiedział portalowi. — Jedynym powodem, dla którego przestałem, było to, że się nudziłem, a nie dlatego, że ktoś mnie o to poprosił — dodał.
Inni ludzie zdołali pogodzić wiele pełnoetatowych prac zdalnych dzięki ograniczonej ilości pracy wymaganej przez każdą z nich. W niektórych przypadkach ludzie twierdzą, że niewielki wymagany wysiłek jest pozytywny. Kto nie chciałby stałej wypłaty przy minimalnych wymaganiach? Inni jednak czują się sfrustrowani i żałują, że nie mogą robić czegoś bardziej produktywnego.
Idea bezsensownej pracy sięga znacznie dalej niż żart o e-mailach. Naukowiec David Graeber ukuł termin "bullshit jobs", czyli bzdurnej roboty, aby opisać stanowiska, na których, jak napisał, "osoba wykonująca pracę uważa, że jest ona bezcelowa, a gdyby ta praca nie istniała, to albo nie miałaby żadnego znaczenia, albo uczyniłaby świat lepszym miejscem". W swojej książce z 2018 r. Graeber nakreślił 21 grup zawodowych, które jego zdaniem były bezużyteczne w oparciu o przeprowadzone przez niego ankiety dotyczące tego, jak ludzie czuli się w swojej pracy.
Obejmowały one stanowiska związane ze wsparciem administracyjnym, sprzedażą, biznesem i finansami oraz zarządzaniem. Graeber napisał, że wykonywanie bezużytecznej pracy jest "głęboką przemocą psychiczną", która pozbawia poczucia godności i sprzyja "głębokiej wściekłości i niechęci".
W zeszłym roku Simon Walo, doktorant na Uniwersytecie w Zurychu, przyjrzał się bliżej teorii Graebera, sprawdzając, czy ludzie, którzy pracowali w tych "bzdurnych zawodach", naprawdę czuli się w nich gorzej niż osoby wykonujące inne profesje. Przeanalizował dane z amerykańskiego badania warunków pracy z 2015 r. i odkrył, że osoby pracujące na niektórych stanowiskach mają tendencję do gorszego postrzegania swojej pracy.
— Praca w jednym z zawodów Graebera znacznie zwiększa prawdopodobieństwo, że pracownicy postrzegają swoją pracę jako społecznie bezużyteczną, w porównaniu ze wszystkimi innymi — powiedział Walo.
Inni badacze uważają jednak, że nie oznacza to, że te zawody są faktycznie bezużyteczne — negatywne odczucia wynikają bardziej z problemów ze środowiskiem pracy niż z samej pracy. Brendan Burchell, profesor nauk społecznych na Uniwersytecie w Cambridge, był współautorem badania z 2021 r., które krytykowało teorię Graebera.
— Przyjrzeliśmy się tej niewielkiej liczbie osób, które uważały, że ich praca jest bezużyteczna i sprawdziliśmy, co ją powodowało lub co z nią korelowało — powiedział mi Burchell.
Badanie wykazało, że czynniki takie jak kiepscy przełożeni, więzi ze współpracownikami i to, czy pracodawca zapewnia dobro publiczne, znacząco wpływają na to, czy praca ma sens. Badanie Walo potwierdziło, że złe środowisko pracy ma wpływ na to, czy praca wydaje się przydatna.
Często brak poczucia sensu w pracy sprowadza się po prostu do złego zarządzania. W badaniu Burchella on i jego współautorzy zebrali kilkuletnie wyniki ankiet, które koncentrowały się na tym, czy ludzie czuli, że wykonują pożyteczną pracę. Okazało się, że ci, którzy czuli się "szanowani i zachęcani przez kierownictwo", rzadziej zgłaszali, że ich praca jest bezużyteczna, a ci, którzy uważali, że ich praca jest użyteczna, twierdzili, że są w stanie wnieść własne pomysły do pracy.
Inne czynniki, takie jak wystarczająca ilość czasu na wykonanie zadań, możliwość wpływania na ważne decyzje i akceptacja kierunku firmy, również korelowały z poczuciem, że praca ma znaczenie. Z drugiej strony, ludzie czuli, że ich praca jest bezużyteczna, gdy nie mieli szansy na wykorzystanie i rozwijanie swoich umiejętności.
— Ludzie wyrażali poczucie, że są lekceważeni lub nie są słuchani przez swojego przełożonego — powiedział Burchell. — Spotkaliśmy się z podobnymi reakcjami u osób pracujących pod dużą presją czasu lub wykonujących stresujące zadania — dodał.
Firma = zysk
Brytyjski pracownik biofarmaceutyczny, który wypowiadał się pod warunkiem zachowania anonimowości, nadzoruje bezpieczeństwo badań klinicznych w swojej firmie. Jego praca nie jest bez znaczenia. Bezpośrednio chroni pacjentów biorących udział w badaniach klinicznych. Istnieje jednak wiele aspektów zarządzania tą pracą, które sprawiają, że ma poczucie, że jest ona "bezcelowa" i jest "stratą czasu".
— Firma jest po to, by zarabiać pieniądze i bez względu na to, co ludzie na szczycie piramidy mówią o bezpieczeństwie pacjentów, ostatecznie są nastawieni na zysk — wyjaśnił.
Biurokracja i papierkowa robota pochłaniają dużą część jego czasu, co często osłabia poczucie sensu jego pracy lub, w gorsze dni, całkowicie go pozbawia. Spędzanie większej ilości czasu na przeglądaniu danych, a mniejszej na sprawdzaniu, w jaki sposób jego praca wpływa na pacjentów, odbiera znaczenie, które chciałby znaleźć w swojej pracy.
Clay Routledge, psycholog egzystencjalny i dyrektor w Human Flourishing Lab, powiedział, że najważniejszym priorytetem pracodawcy powinno być uczynienie samej pracy bardziej znaczącą dla jego pracowników, niezależnie od ich roli lub poziomu. — Godną uwagi strategią jest docenianie wkładu ludzi w rozwój firmy na każdym poziomie. Menedżerowie powinni zastanowić się nad tym, w jaki sposób członkowie ich zespołu służą swoim klientom i mogą to zrobić wyraźnie w opisach stanowisk, komunikacji firmowej i ocenach — powiedział.
Kiedy nic się nie zmienia, ludzie zaczynają szukać wyjścia. Badanie z 2019 r. wykazało, że osoby samozatrudnione, które mają większą kontrolę nad swoim czasem i pracą, postrzegały swoją pracę jako bardziej użyteczną dla społeczeństwa niż tradycyjnie zatrudnieni pracownicy. Może to wyjaśniać, dlaczego coraz więcej osób rozpoczyna pracę na własny rachunek. W latach 2020-2023 liczba osób samozatrudnionych w USA wzrosła o ok. 400 tys. Amerykanie składają o 59 proc. więcej wniosków o rozpoczęcie działalności gospodarczej niż przed 2020 r.
— Jeśli spojrzeć na ścieżki, którymi podążają ludzie, aby odnaleźć sens, niektóre z nich odnoszą się do różnic w osobowości: niektórzy są naprawdę ambitni, jeśli chodzi o karierę, a ich poczucie własnej wartości jest z tym bardzo związane — powiedział Routledge.
Dla innych ich ambicje mogą leżeć gdzie indziej: na przykład w kreatywnych przedsięwzięciach, rodzinie lub pracy społecznej. Zdaniem Routledge'a praca na własny rachunek daje większą elastyczność w dążeniu do rzeczy, które faktycznie mają dla nas znaczenie. Pozwala także porzucić toksyczne środowisko biurowe.
Pracodawcy będą musieli znaleźć sposób na to, jak sprawić, by praca miała sens dla ich pracowników. Jak podsumowano w badaniu Burchella: "Jeśli menedżerowie odnoszą się do pracowników z szacunkiem, wspierają ich i słuchają ich, a pracownicy mają możliwość uczestniczenia, realizowania własnych pomysłów oraz mają czas na wykonanie solidnej pracy, jest mniej prawdopodobne, że będą mieli poczucie, że ich praca jest bezużyteczna". Bez tego rodzaju poprawy Ameryka wydaje się skazana na powolną spiralę malejącego zaangażowania.
Powyższy tekst jest tłumaczeniem z amerykańskiego Business Insidera
Tłum.: Mateusz Albin