Mieszkania stały się inwestycyjnym hitem ostatnich lat. Natomiast ich ceny odstraszają, a przez wojnę u sąsiada poziom niepokojów rośnie i coraz więcej osób chce się ubezpieczyć na "czarną godzinę". Popularność zyskują więc "bezpieczne" monety emitowane przez największe mennice. Ekspert wyjaśnia, o jakich zwrotach można mówić w ich przypadku.
— Najdroższa polska moneta sprzedała się w naszym kraju za ponad 3 mln zł. Zagraniczne rzadkie monety także osiągają wysokie ceny — opowiada w rozmowie z Business Insider Polska Przemysław Ziemba, prezes Polskiego Towarzystwa Numizmatycznego.
Takie aukcje to jednak domena doświadczonych numizmatyków. Nie oznacza to jednak, że w przypadku monet nie ma "bezpieczniejszych" opcji.
Eksperci przyznają, że na monetach można sporo zarobić, a czasem takie inwestycje są "lepsze niż nieruchomości". Jak tłumaczy Maciej Trytek z firmy Trytek Numizmatyka, na dobrą kondycję rynku "na pewno ma wpływ obecna sytuacja geopolityczna, konflikty zbrojne oraz inflacja".
Zobacz także: "Gdańsk to średni pomysł". Agenci szczerze o inwestowaniu nad morzem
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
W ostatnim czasie Polaków niekoniecznie motywuje natomiast wizja dużych zysków. — Po prostu monety łatwiej schować do plecaka ewakuacyjnego niż cokolwiek innego — słyszymy od naszych rozmówców.
Jakie monety najlepiej wybrać, by mieć pewność, że zachowają wartość? Zasadniczo eksperci dzielą inwestycje w monety na "bezpieczne" i "trudne". Zacznijmy od tych pierwszych.
"Bezpieczne" inwestycje w monety
Za takie uchodzą monety bulionowe, czyli zwykle wykonane ze złota czy srebra, które są emitowane w celach inwestycyjnych.
Najczęściej wybierane są u nas monety wytwarzane przez renomowane mennice, na przykład Mennicę Stanów Zjednoczonych. Amerykańskie "orły" czy "bizony" mają niezaprzeczalną zaletę — można je spieniężyć bez problemu na całym świecie. I właśnie dlatego są często wkładane przez Polaków do "plecaków ewakuacyjnych".
Nie jest tak, że na tym rynku liczą się tylko monety z USA. Popularne są też australijskie "kangury" czy monety z Wielkiej Brytanii. Renomę mają też Krugerrandy z RPA, które uchodzą za nieco bardziej przystępne cenowo.
Niemałą popularnością cieszą się również "Bieliki", czyli uncjowe monety NBP.
Eksperci radzą, by stawiać na właśnie takie mennice. To swoista "pieczęć jako��ci", która sprawia, że łatwo je wymienić w dowolnej części świata. Istotne jest też, aby kupować takie monety w renomowanych źródłach. Na tym rynku bowiem nie brakuje oszustów. Oczywiście jest też pewne ryzyko, że oszuści będą się "podszywać" pod mennice. Aby się przed tym uchronić, można na przykład kupować monety bezpośrednio w mennicach albo w renomowanych salonach jubilerskich.
— Ceny złotych czy srebrnych monet bulionowych zależą zwykle od wahań cen kruszcu — mówi w rozmowie z Business Insider Polska Przemysław Ziemba.
Gdy ceny złota czy srebra nie notują dramatycznych wahań, monety bulionowe są uznawane po prostu za stabilną inwestycję. Łatwo je schować — dużo łatwiej niż np. sztabkę złota. — Chodzi tu nie tylko o plecaki ewakuacyjne, ale też np. ochronę przed złodziejami. Przestępca prędzej znajdzie w naszym domu sztabkę niż monetę — słyszymy od jednego z inwestorów.
Ostateczna cena monety bulionowej zależy rzecz jasna od jej wielkości oraz od próby złota czy srebra. Na szczęście wybór jest dość szeroki i można dostosować monety do swojego budżetu. Amerykańska moneta o wadze 1 uncji z 24-karatowym złotem kosztuje np. 3,2 tys. dol., a zatem 12,9 tys. zł. Są też jednak srebrne monety za kilkadziesiąt dolarów. Nie brak oczywiście propozycji dla najzamożniejszych. Kilogramowe monety z Australii mogą kosztować ponad 300 tys. zł.
Mniejszym szacunkiem kolekcjonerzy czy inwestorzy darzą monety dla pasjonatów różnych filmów, czy nawet gier. Na rynku jest pełno takich okazów np. z motywami z "Gwiezdnych Wojen". — Traktuję to wszystko raczej jako gadżety niż poważne inwestycje. Już wolałbym kupić sztabkę złota — opowiada nam jeden z właścicieli punktu numizmatycznego.
Inwestowanie "trudne"
Inwestowanie w monety bulionowe ma wiele zalet, natomiast uchodzi w branży za coś bardziej dla początkujących. Trudno bowiem uzyskać gigantyczne zwroty z takich inwestycji. No, chyba że któraś z monet stanie się po jakimś czasie kolekcjonerskim hitem. To się też oczywiście zdarza.
"Zaawansowani" inwestorzy szukają natomiast monet rzadkich.
— Zasada jest prosta — im moneta jest rzadsza, tym ma większą wartość. Jeśli mało wyemitowano monet lub mało się ich zachowało, bo np. część nakładu została zniszczona przez emitenta, to są one zwykle szczególnie poszukiwane przez kolekcjonerów, a co za tym idzie — są też droższe — przekonuje Przemysław Ziemba.
— Znaczenie mają walory historyczne czy artystyczne oraz to, jak bardzo moneta jest unikalna. Najdroższa polska moneta sprzedała się w kraju za ponad 3 mln zł. Zagraniczne, rzadkie monety także osiągają wysokie ceny — dodaje Przemysław Ziemba.
A Maciej Trytek przypomina niedawne hity sprzedaży. Półtalar z 1628 r. został niedawno sprzedany za 39 tys. zł, a 10 guldenów z 1935 r. z Wolnego Miasta Gdańsk — za 16,3 tys. zł.
Chcesz zacząć inwestować, ale nie wiesz jak?
W inwestowaniu, podobnie jak w życiu - warto uczyć się od najlepszych. Bezpłatny pakiet edukacyjny XTB to przeszło 200 godzin nagrań online z ekspertami rynkowymi z kraju i zagranicy. Nieważne, czy posiadasz już doświadczenie, czy dopiero zaczynasz swoją przygodę z inwestowaniem. W XTB znajdziesz materiały, które pomogą Ci w zdobyciu rzetelnej wiedzy na temat inwestowania.
Sztuką jest tu rzecz jasna znalezienie takiej monety i potem jej umiejętne sprzedanie. Eksperci radzą, by zacząć od... sprawdzania rodzinnych kolekcji. Za czasów PRL numizmatyka była bardzo popularnym hobby i nie jest wykluczone, że ktoś ma gdzieś kolekcję dziadka czy babci z cennymi okazami.
Inną metodą zakupu są aukcje, których jest ostatnio zatrzęsienie. Jak jednak wskazuje Przemysław Ziemba, są one obecnie nie tylko stacjonarne, ale też i internetowe. Z tego względu w Polsce "polują" na okazję również kolekcjonerzy z USA czy z Azji. — Przez to łatwiej drożej sprzedać, ale z drugiej strony — trudno kupić coś okazyjnie — konkurencja jest po prostu za duża — wskazuje prezes Polskiego Towarzystwa Numizmatycznego.
Aukcje nie są też łatwe z innego powodu. Żądzą się swoją dynamiką. — Koniec końców moneta jest warta tyle, ile ktoś za nią chce zapłacić. Na aukcjach bywa tak, że moneta, którą wyceniamy np. na 10 tys. zł, zaczyna nagle być bardzo wysoko licytowana. Ktoś rzuci 20 tys., ktoś przebije na 30 tys... I nie wiedzieć właściwie czemu, moneta jest sprzedawana za dużo większą stawkę. Czasem też dlatego, że pojawiają się emocje. Więc to jest sport dla znawców. Bez szczegółowej wiedzy na aukcjach można nieźle popłynąć. I nieźle stracić — opowiada nam doświadczony inwestor.
— Zacząłbym w każdym razie rozpocząć przygodę z numizmatami od ewentualnego zakupu w renomowanych firmach. Tam się wszystko odbywa w sposób zorganizowany i profesjonalny i mamy większą pewność, że moneta nie jest fałszywa — wtóruje Przemysław Ziemba.
Destrukt na wagę złota
Wyjątkowo cenione są przez kolekcjonerów monety z wadami, które są fachowo nazywane destruktami menniczym. Laika to może zaskakiwać, ale to właśnie "wadliwe" monety bywają najwyżej wyceniane przez inwestorów oraz kolekcjonerów. Chodzi o niedodrukowane szczegóły czy też brak jakiegoś koloru.
Zobacz także: "Najbardziej poszukiwana moneta PRL". Wkrótce trafi na aukcję
Jak tłumaczy Przemysław Ziemba, tyczy się to zarówno monet, jak i np. banknotów.
— Kilka lat temu trafiły do obiegu dwa polskie banknoty kolekcjonerskie z takim samym numerem seryjnym, co normalnie oczywiście się nie zdarza. Takie egzemplarze są bardzo cenione i poszukiwane przez kolekcjonerów — tłumaczy.
Jeśli chodzi o banknoty, to też obowiązuje zasada: im rzadsze, tym lepsze.
"W 2023 r. na naszej aukcji numizmatycznej sprzedał się jednostronny komplet ośmiu banknotów Generalnego Gubernatorstwa Warszawskiego z 1916 r. Były to wzory marek polskich z nadrukiem »Muster«. Czyli były to banknoty przeznaczone dla banków, żeby te miały wzory do porównania z banknotami będącymi w obiegu. Komplet sprzedał się za ponad 120 tys. zł" — opowiada Przemysław Ziemba.
— Na pewno rynek docenia jakość, to znaczy doskonałe stany zachowania oraz rzadkość numizmatów. Najlepiej, jeśli w przypadku danej monety spotykają się ze sobą obydwie te cechy — opowiada Maciej Trytek.
Wszyscy nasi rozmówcy podkreślają jeszcze jedno. Numizmatyka to nie jest dla nich tylko sposób na inwestycję. To też — a może przede wszystkim — pasja. Jak się jej nie odkrywa, zwykle po pewnym czasie człowiek przestawia się na prostsze sposoby pomnażania kapitału.
— W przypadku starszych monet można łączyć pasję do poznawania historii z inwestowaniem — wskazuje Maciej Trytek.
Autor: Mateusz Madejski, dziennikarz Business Insider Polska