Kubusia wynosili siłą w listopadzie w samym ręczniku. Zuzia kilka godzin stała w kącie gabinetu psychiatry. Trzymała się lampy, gdy kurator z policją przyszli ją odebrać. Inną akcję odbioru dziewczyny od matki policja nazwała "zasadzka". - Dla sądu liczy się skuteczność - komentuje była kurator, widząc, jak przeprowadza się w Polsce procedurę przymusowych odbiorów. Właśnie o nich opowiada piąty odcinek serialu dokumentalnego "Wojny domowe".
ROZWIŃ
TOK FM Premium
Wybierz pakiet dla siebie i słuchaj audycji bez reklam oraz podcastów tylko dla subskrybentów, na stronie i w aplikacji mobilnej TOK FM
Tekst transkrypcji został wygenerowany komputerowo i może zawierać błędy. Nie stanowi zapisu treści audycji ani dzieła dziennikarskiego. Aby zapoznać się z oryginalną audycją, włącz podcast audio.
Więcej informacji »
Te sceny, które w tym odcinku usłyszysz, nie są reżyserowane. To się wydarzyło, naprawdę? Nie jest to obraz dziejący, się gdzieś, daleko od nas, w innej kulturze, to nie jest też historia z przeszłości. To był listopad 2023 roku. Warszawa osiedle bloków. Do mieszkania, w którym Kubuś mieszkałstatą. Owszem, kurator za swoimi plecami miał 2 policjantów, była też z nimi mama ośmioletniego Kuby. Przyszła odebrać dziecko. To jest mama, która równieżcki zajmować, a to. Oblitrzy dziecko. Rozumiem, otrzymuje, ale. Tak zaczyna się procedura przymusowego odbioru odbioru, który Kubuś zapamięta do końca swojego życia. Ator z dwudziestoletnim doświadczeniem oglądające to nagranie, odwraca wzrok, gdy pokazujemy jej, co tam się wydarzyło. Rozumiem emocje, naprawdę, rozumiem emocje najbardziej dziecka. Że jest w wielkim dramacie, ale. Kuba wyciągnięty z kąpieli w listopadzie owinięty w kot, jest siłą pakowane do samochodu i wywieziony do nowego domu. Wszystko zgodnie z prawem. Wszystko to niby dla dobra dziecka. I ważne jak, że tutaj nie ma miejsca na godność dziecka, na dobro dziecka.
Nazywam się Michał Janczura i jestem dziennikarzem, a to jest radiowy serial dokumentalny wojny. Dom.
W poprzednich odcinkach opisałem ci losy konkretnych dzieci, uwikłanych w konflikty okołorozwodowe swoich rodziców? Pokazałem ci też rolę, jaką w tych konfliktach odgrywają instytucje państwa? Dziś przyszedł czas, żeby spojrzeć na jeden z najbardziej dramatycznych elementów wojny domowej. Przymusowy odbiór? Co to w ogóle jest? Kiedy do niego dochodzi? Najczęściej dziecko jest u jednego z rodziców, a sąd postanawia z różnych przyczyn, że powinno się przenieść do drugiego. Tyle że pierwszy rodzic dziecka oddać nie chce i tu wchodzi sąd, który mówi proszę, to dziecko odebrać. Koniec, kropka. Do akcji wkraczają kuratorzy, policja, a dziś pokaże ci, że różne inne służby, żeby zrozumieć, jak to działa? Jak do tego dochodzi. Przez ostatnich kilka miesięcy wspólnie z dziennikarką dużego formatu Magdo roszkowską poznawaliśmy losy prawie dziewięcioletniego dziś Kuby. Jak zwykle historia zaczyna się od zauroczenia miłości Marka i Matyldy, których głosy i miona w tym materiale zmieniłem. Chodzi o to, żeby nikt nigdy nie dowiedział się, kim naprawdę jest chłopiec, o którym ci opowiem. Pamięta pan ten moment? Jak poznał partnerkę? A oczywiście takich momentów się nie zapomina? Jest to moment, gdzie Pada te zauroczenie. Tak, co było na stacji benzynowej. Moja była partnerka po prostu tam pracowała, ja przyjechałem. Zatankować AUTO. Także taka prosta, prosta sytuacja w Poznaniu. I tak coś jakby to powiedzieć, no zaiskrzyło w tym pierwszym kontakcie i dalej sprawy się potoczyły dosyć szybko. Kolejne spotkanie za parę dni. Dość szybko podejmują decyzję o wspólnej przyszłości i dziecku. Pospełna. Roku zapada decyzja poprzedzona no wieloma rozmowami, tak naprawdę, która jakby się wydawało dwojga dorosłych, ludzi, którzy są pewni tego, że decydują się z pewną odpowiedzialnością na dziecko. Na świat przychodzi Kuba. Niedługo potem zaczynają się pretensje, zarzuty. Głównym wątkiem na początku, który był kością niezgody, to było to, że syn odkąd odkąd zaczął siadać. Większość swego czasu spędzał przy telewizorem przez bajkami. Konflikt narasta, w domu robi się coraz bardziej nerwowo. Pojawiły się kwestie wyrzucania z domu podczas kłótni. I tu musimy przeciąć. Opowieść Marka. Dlaczego? Bo Matylda, matka Kubusia, mówi coś dokładnie odwrotnego. Kiedy się urodził, wszystko się wtedy zmieniło. Nie miałem wsparcia, nie miałem pomocy, nie miałem niczego, robi nam sama, wszystko z kubłą, mega przemęczona, nie mogłam liczyć nawet na to, żeby ojciec mi zmienił pieluchę za mnie, po prostu czy stał w nocy do syna? Nie mogłam na to liczyć i tutaj też się zaczęło dręczenie? Jak się pojawił, to ojciec groził mi, że jak się z nim rozstanę, to odbierze mnie. To były też dręczenia psychiczne. To były ciągłe, notoryczne awantury, o głupoty, o to, że mam jakieś dziwny wyraz twarzy, walenie ciągle pięścią, o ścianę, trzeba drzwi, więc no ciągle były awantury, ale ja też nie chciałam, żeby dziecko było tego świadkiem. Wożyliśmy w mieszkaniu jednopokojowym. Czyli pani perspektywy, on się dzieckiem nie zajmował. W ogóle, on nic przy nim nie robiło.
Okej, to dla niego głównym powodem. Do czego komputer? Siedzenie w kuchni, przy komputerze i nic więcej? To ciekawe, bo z jego perspektywy, no wyglądało, to zgoła inaczej. Punkt kulminacyjnych konfliktu. Tak przynajmniej twierdzi Marek. To była przeprowadzka. Mama mojego syna w jednej z kolejnych kłótni popchnęła, popchnęła go na ścianę. Nie wyżyłem w to, co zobaczyłem. Natomiast zostało po chwili poprawione te zdarzenie podsumowane słowami a zresztą wynoście się razem i ty, synku, tatusia i to są słowa, które, które no nie zapomnę na pewno do końca życia, bo tak one brzmiały. No tylko że Matylda widzi to zupełnie inaczej? To on ciągle opowiada, że ja wyrzuciłam ojca z dzieckiem, to właśnie tak nie było tu, gdzie rzekomo rzuciłam o ścianę, to w ogóle było miesiąc czasu przed rozstaniem i miasto stworzył tak niewyobrażalną awanturę na całą klatkę. Cały blok, żeby widząc to wszystko i jego reakcję, on powielał to samo, bo on myślał, że jak ojciec tak się zachowuje, on tak samo, tak jak się mówi dzieci, był przykład, tak tu jest syn, tu jest ojciec i zrobił to samo i ja mimo to, że mnie bił, wtedy ja po prostu do niego kucnęłam, wyciąg nie wolno, tak, on się nam nie zamachiwał, chciał mi palić w głowę, no to ja przytrzymała mu ręce, mówię wielu tak mu mnie to boli, a on tą sytuację uważa jako pochnięcie dziecku na ścianę, co to jest zupełnie inna sytuacja. I tak jest ze wszystkim on jedno na drugie nic się w tych relacjach nie pokrywa, każdy przekonuje, że to ta druga strona jest wszystkiemu wina? Że to ta druga strona ma problem? Tu nie ma jakikolwiek z jego strony komunikacji, to jest 1 wielka manipulacja, a nie komunikacja, komunikacja jest tylko z mojej strony. Widziałem bardziej chłód, bardziej takie podejście nakarmić, usiąść, zapomnieć na jakiś czas, później znowu nakarmić, usiąść? Nic więcej. Dlatego też w wielu etapach życia, tak jak wcześniej wspominałem, przejmowałem tą inicjatywę, żeby też. Wyręczy, co jest faktem, że na długie miesiące Kubuś zostaje u ojca, mieszkają razem, ojciec twierdzi, że matka się nie bardzo interesowała dzieckiem. Ja nie widziałem tego. Staraniawała się z dzieckiem, przychodziła, były te kontakty. Wiele kontaktów było, które, które po prostu się nie odbyły. W okresie przed noworocznym. Mama mojego syna wolała być na Mazurach, w jacuzi, niż nie spędzić czas synem. Dowiedziałem się tego po czasie, gdy zobaczyłem zdjęcia z imprezy na Portalu społecznościowym. A Matylda opowiada nam, jak wyglądały jej kontakty z dzieckiem. Przyjeżdżałam, były mi zamykane drzwi, próbowałam dalej, dalej nie zamykali drzwi i tak bardzo długo to trwało, nawet już te kontakty były ustalone przez sąd, to ani razu on mi nie wydał dziecka, nawet 1 raz żadnego dnia, co dla mnie to było. W kontakty kobiety z dzieckiem zaangażowana była rodzina ojca, jego znajomi. Cała, jego watacha rodzinna, siedziała pod blokiem, pilnowała jak Stróż, żebym tylko broń, Boże, z klatki go nie wyciągnęła. Co to znaczy betacha? Matka, siostra matki, babka, ojcem, mąż ciotki. Wszyscy tam Stali pod blokiem i siedzieli i pilnowali. Żem tylko ze mną. Nie wyszedł. Jeszcze raz, bo trudno mi sobie to wyobrazić. Proszę, wybaczyć, ale muszę dopytać. Fizycznie zastawiali drzwi, żeby pani nie wyszła? Nie, oni siedzieli po prostu przy samej klatce. I co robili, jak pani. Przychodziła i czekali, pilnowali? Nigdy nie było takiego dnia, żebym ja była sam na samsieckiem. Ojciec relacjonuje nam nawet, co 1 ze znajomych robił na placu zabaw. Poprosiłem mojego znajomego, aby pokręcił się, że tak powiem, kolokwialnie mówiąc. W okolicy i podsłuchał, o czym rozmawiał mama mojego syna? Z koleżanką? Wiem, że to nie jest historia, z której można kpić, ale w tym wszystkim brakuje już tylko służb specjalnych zaangażowanych w rozgrywkę Marka i Matyldy. Dochodziło do takich absurdów, że kontakty Kuby z matką odbywały się na progu. To nie jest jakaś metafora. Oni bawili się na progu, matka siedziała na katce schodowej, a dziecko było w domu. Ojciec z kamerą stał za winklem i nagrywał się. Bawiliśmy. Czy nie wiem, jak to skomentować? Bo nie jestem od komentowania. To chyba nie jest normalne. To nie jest normalne. Zdarzyła się taka sytuacja, że do sąsiadki przyjechała karetka. Palśmy wtedy? Zapytał siedział obok mnie na schodku i pan się źle? Zapytał, czy potrzebuje pomocy? Czy jest wszystko w porządku? A ja wiedząc, że zaraz może się cokolwiek? Coś może zmienić? Wiedziałam, że możliwe, że to już będzie wszystko w porządku? Ludzie przychodzący, mieszkający tam też nic nie reagowali. Na to z premedytacją. Pomijam niektóre wątki tej historii, bo jest ich za dużo. Po drugie, obrazują tylko skalę zacietrzewienia rodziców w walce o Kubusia. Nie chce oceniać, czy wina obojga jest podobna, czy któraś bardziej to nakręca? Bo dla Kubusia to nie ma w sumie znaczenia. Jeśli chcesz dokładniej poznać te historie, to z przyjemnością mogę cię odesłać do reportażu, który wspólnie z Magdą roszkowską napisaliśmy dla dużego formatu, jest dostępny w papierowym wydaniu z 8 lipca. O sprawie Kubusia przy czy też na TOK fem. PL. Skracając więc w tym miejscu historię walki o Kubusia. Matka składa wniosek o przejęcie opieki. Sąd prosi o opinię biegłych specjalistów z ozss przy ulicy Poligonowej w Warszawie. To ten sam zespół, o którym opowiadałem ci w poprzednich odcinkach. To do jego pracy było tyle zastrzeżeń. To oni wydawali opinie w sprawie Gabrysi i innych dzieci. Pamiętasz? Wysłałem tam serię pytań. Chciałem wiedzieć, jak regulują współpracę z prywatnymi podmiotami na rynku i pytałem też o wątpliwości dotyczące kwalifikacji jednej z pracownic. Przez wiele tygodni sąd nie odpowiadał. Jedyne, co wtedy zrobił, to usunął nazwiska biegłych ze swojej strony internetowej. Gdy kończyłem prace nad tym odcinkiem, wreszcie doczekałem się reakcji. Stąd co prawda nie odpowiada jeszcze merytorycznie na wszystkie pytania, ale dostałem zapewnienie, że urzędnicy, którzy wcześniej odmawiali teraz, zdecydowali się ze mną porozmawiać. Gdy tylko dostanę jakieś wyjaśnienia, na pewno ci o tym opowiemy. Sprawa jest bardzo pow.
Na razie jednak skupmy się na sprawie Kubusia, zaglądamy do opinii dotyczącej jego i jego relacji z rodzicami. Predyspozycje i kompetencje opiekuńczo wychowawcze są niewłaściwe, budzą poważne zastrzeżenia. Ojciec nie ma wglądu w potrzeby syna ani umiejętności ich zaspokojenia w sposób intencyjny. Manipuluje małoletnim, celowo niszczy więzi łączące go z matką, negatywnie wpływa na postawy dziecka, projektuuje niechęć, obawy i zagrożenia w stosunku do drugiego rodzica. Wypisz, wymaluj poprzednio opinie, które znałem, nawet te same sformułowania, ale tym razem to ojciec miał izolować dziecko. I zdaniem biegłych Kubuś powinien trafić do matki. Rękojmię prawidłowej opieki nad małoletnim daje matka. Tak, przeglądam tę opinię, którą mam teraz przed sobą, no i powiedzieć, że ona nie zostawia na panu suchej nitki, to nic nie powiedzieć, prawda? Świetnie pan połuju. Pan tu jest przedstawiony jako manipulator, sprawca przemocy? Tak rozumiem wobec syna tak, bo przemoc emocjonalna tutaj by wchodziła w grę i co pan na to? Nie wiem? Na jakiej podstawie panie biegły mogły tak ocenić moją osoby. Nie ma żadnego potwierdzenia w aktach, żadnych namacalnych dowodów na to, że kiedykolwiek stosowałem jako przemoc. Ta przemoc, która jest tutaj zawarta. W tych słowach jest to relacja z zeznań. Po prostu mamy mojego syna. Ojcu opinia się nie podoba, więc poddaję ją ocenie innych ekspertów. Ci inni eksperci tworzą kontropinie na 80 stron, podważając wszelkie ustalenia. 2 O ZS w związku z występującymi nieprawidłowościami w analizowanej opinii o zss uwzględniając wyniki własnych badań psychometrycznych, wnioski wynikające z treści opinii ozs jako niezwykle krzywdzące dla ojca małoletniego. Należy zakwestionować. Kto ma rację? O ZS? Czy biegli od kond? Opinii? Tego nie wiem. Fakt jest taki, że sąd, posługując się opinią specjalistów z ozs, przekazuje Kubusia pod opiekę matki. Więc sąd w zasadzie zdecydował, kto ma rację? Uwzględnił kontropinie, uwzględnił opinię prywatne zamówione przez Marka do sprawy. Ani trochę to akurat dziwić nie może, bo to powszechna praktyka. Mówiło mi o tym wielu pełnomocników. Sądy rodzinne, opinii prywatnych w zdecydowanej większości przypadków nie biorą pod uwagę wcale. Reasumując, Kubuś ma wrócić do matki.
No więc przychodzi jesień 2023 roku i decyzja ma być zrealizowana. Teoretycznie ojciec powinien dziecko oddać. Nawet jeśli to już zostało odrzucone zażalenie, to miał dobrowolnie oddać syna, nie oddawał go dobrowolnie. Ja go błagałam, żeby oddał mi dziecko dobrowolnie, żeby nie wskazywał nadal traumatyczny stres, co ja też pokażę państwu w SMS? Ach, bo ja to wszystko mam, bo to jest bardzo istotne, że to nie jest tak, że przez to wszystko przeszedł, bo ja tak chciałam. Skoro ojciec dziecka nie oddaje. Mimo decyzji sądu pozostaje tylko 1 procedura, przymusowy odbiór, sąd to już nic nie bada, nie analizuje. Jest decyzja o przeprowadzce dziecka do drugiego rodzica nie jest realizowana i jest przewidziana prawem procedura odbioru. O tym, jak to wygląda, z czym się to wiąże, rozmawialiśmy z Aleksandrą szewerą nalewajek, byłą kuratorką, która pracowała w zawodzie ponad 20 lat i wiele razy musiała realizować takie postanowienia sądu. Jeśli mogłaby pani. Narysować taki scenariusz, jak ten odbiór powinien wyglądać? Taki wzorcowe? Ja wiem, że wzorcowy nie powinna być odbioru, ale ale jak już do niego dochodzi, to, co się powinno wydarzyć. Zależy jeszcze w naszej tak. W zależności od tego, ile lat ma dziecko, dobrze jest zabrać ze sobą psychologa. Kurator idzie zawsze z policjantami, bo to jest taka takie zabezpieczenia, ale też policjanci są tego, żeby ułatwić kuratorowi odbiór dziecka, że jak trzeba będzie? Nie wiem rodzica, kto tam jest w domu, to też, żeby odizolować, kurator mógł mógł to zrobić. Czyli gospodarzem tego odbioru jest kurator? Tak kurator wydaje, może ciężko, być wydaje polecenia? Tak, ale kurator z gospodarzem i on zarządza. Jak to wszystko ma wyglądać? I jest wejście. Razem wchodzi kurator, policja jest razem z nim i tyle i się zaczyna, tak i się zaczyna. Tak sobie myślę, że nigdy nie wiadomo. Ten odbiór będzie przebiegał, czy będzie spokojnie? Czy będzie niespokojnie? Teoretycznie zaplanować? Można to do tego momentu tak, kiedy się płuka do drzwi? Tak, bo nie wiadomo, co jest po drugiej stronie. Tak dokładnie. Mówi pani, że można skorzystać z obecności psychologa, ale to się planuje tak, żeby był ten psycholog, czy raczy się, czy inaczej? Czy on jest niezbędny? Nie jest niezbędny, nie jest niezbędny. Ja odbierając małe dziecko, wiedziałam, że sobie poradzę tam czterolatka, że dam radę sama, ale jeżeli wiem, że, że np. Sprawa się ciągnęła bardzo długo, są jakieś mega konflikty, że mogą się dziać dantejskie sceny? To ja bezpiecznie się czułam z psychologiem, który na dany moment mógł np. Dziecko zaopiekować, żebym ja mogła podejmować jakieś tam czynności. To jest tak, że tak wygląda. Pierwsze pierwszy odbiór, że idzie się często z psychologiem, jeżeli nie dochodzi do tego odbioru, no to trzeba pomyśleć, co inaczej zrobić albo jak inaczej, żeby do do tego odbioru doszło, bo należy pamiętać, że kurator będzie rozliczany z tego, czy wykonam orzeczenie. Bo de facto rozliczane ze skuteczności. Nie, niestety to tak jest, że ze skuteczności, bo sąd nie ponosi żadnych konsekwencji swoich działań, jak postępowania się długo toczą. Jak się nie słucha dziecka, wydaje i ty kuratorzy teraz zrób tak, żeby to dziecko. Odebrać. I nikogo nie interesuje, jak ty to zrobisz, masz odebrać dziecko? Prędzej? Kurator poniesie konsekwencje, że odebranie było nieskuteczne, niż że coś się zadziało tam trudnego? Znaczy to przerażające, co pani mówi.
Wróćmy do sprawy Kubusia. W jego przypadku próby odbioru były w zasadzie 3, choć pierwsza jeszcze bez udziału kuratora. Odbiór był również poprzedzony próbą zabrania mojego syna z placówki szkolnej, gdzie mój syn na widok mamy schował się na korytarzu. Następnie z przekazu wychowawczyni dowiedziałem się, że od tego momentu przestał wychodzić na przerwę, wolał siedzieć w klasie, bo zaczął się ba, że zostanie zabrany. Nie wyobrażam sobie, co musi czuć dziecko w momencie, gdy zdaje sobie sprawę z tego, że w każdej chwili ktoś może po niego przyjść, gdy nie wie, co dalej. Życie w ciągłym napięciu. W końcu kurator pojawiła się też w jego domu. Schował się w swoim pokoju.
Nie chciał otworzyć drzwi, mówił do mamy, że nigdzie nie idzie, że on chce tu zostać? To wszystko mam udokumentowane. Następnie mama jego syna próbowała przełamać jego opór i zaczęła pchać drzwi. Nogą. Tu możemy już weryfikować każde słowo ojca, bo jest nagranie. 3 Może spróbujemy co, Super data, typ wejdzie, zamkniemy sobie drzwi i tak sobie w twojej tajnej bazie porozmawiamy, co ty na to.
4 Przechodzimymy? Po drugą z taką sztuczną miasta. Po 2 nieudanych próbach odbioru Kubusia przychodzi czas na trzecią. Osoby, które pojawiły się w naszym domu, przeszły do czynności. Kurator poinformował mnie, że mam ubrać dziecko. Mój syn był w tym momencie w wannie, kąpał się. Bo dla mnie tak mega ciężkie, ja tak się stresowałam. Liczyłam na to, że faktycznie teraz kurator będzie odpowiedni, że ojciec się niczym nie dowie, że będzie współpracował? Że będzie jednak tego ojca odizolowywał? Także nie będzie. Słuchał takiego znowu bredni i kłamstw, i dla mnie był przerażając. On przerażał. Mama mojego syna przeszła do łazienki. Kurator zamknął drzwi i rozległ się. 1. Wielki 3, który mam udokumentowany na nagraniu. Ale mimo to próbowałam mimo wtedy też bił, ale coś mi wtedy powiedział spójść wodę w walnie, był strasznie śliski, nie mogłamnie podnieść, a nie wziąć na ręce. A jeszcze ojciec specjalnie od czerwca, od 16 czerwca roz tył dziecko, żebym, tylko nie miałam możliwości go podnieść ponad 40 kilo i ja widziałam, że tyje. Od czerwca z każdym miesiącem kupował mu już ubrania. 150. Mój syn zaczął się bronić, krzyczeć, wołał mnie, krzyczał, pomocy ta ratunku. Mimo to dla dobra dziecka, bo wiedziałam, że on się w życiu nie dowie o tym, jak jest u mnie, że jest wszystko dobrze, że nie jest tak, jak mu wszyscy mówią, mimo tego, że to było tak dla mnie okropnie ciężkie. Mama mojego syna przeciągnęła go gołego z wny. Że po prostu widziałam go, zawinęłam w koc, który miałam i po prostu podniosłam go. I wtedy ułatwił też to, bo on stał w tej wannie i ja go wtedy mogłam wziąć na ręce. Łapał się, czego popadnie, łapał się drzwi, został w ten sposób wyciągnięty przez. Korytarz. Mimo tego, że był tak ogromnie ciężki dla mnie. Mimo tego jakoś wyszłam, ale jeśli słucham tego nagrania, po prostu ja za każdym razem. Płac. Ja nie mogę tego słuchać, oglądać, ja nie mogę, nie oglądam tego, nie słucham, co to, tylko jak płyty przyszły obejrzałam i po prostu dla mnie tej ścieżki nie chcę. Żeby ktokolwiek w ogóle to. Chciał. Wspólnie z Magdą roszkowską pokazaliśmy nagranie z odbioru doświadczonej kuratorce Aleksandrze szewerze. 5 Nalewaje, chcę, żeby to? Chcę? Sprawdzić, się kłócić, ale dziecka? Czy teraz tak? Tutaj kurator stawia granicę? Bo kurator właśnie nie dyskutuje nad orzeczeniem? Nie, to jest tak, że wykonujesz, można wewnętrznie, czuć, że coś jest nie okej, ale wykonujesz, nie dyskutujesz? Jestjący się tu. 6 Mam powtarzać. Ale. Trudne rozumie od nie, to trzeba nią. 7 Nam się, długo trzeba załatwi. Nic nie robi pan zobaczyć? Ja przeszkadzam? Nie, nie przeszkadza. 8 Co trudno ocenia. Znaczy tak w mojej ocenie ani 1 rodzic, ani drugi nie jest przygotowany do tego, żeby zaopiekować się właściwie dzieckiem. Rozumiem emocje, naprawdę rozumiem emocje najbardziej dziecka. Że jest w wielkim dramacie? Ojciec eskaluje. W mojej ocenie to jest w ogóle jakaś dramatyczna sytuacja, że matka próbuje wyciągnąć dziecko. Siłę, siłą zwany.
Skończyliśmy dooglądać, siedzieliśmy w milczeniu jeszcze prawie minutę. Ja i Magda widzieliśmy ten film po raz 10. Chyba liczyliśmy, że kuratorka powie nam, że to normalne, że tak musi być, że tak to wygląda? Nie powiedziała.
Wiecie, co jest najgorsze? Że jestem przekonana o tym, że dla sądu, dla sędziego jest najważniejsze to, że to dziecko zostało wyniesione? Nieważne jak? Że tutaj nie ma miejsca na godność dziecka, na dobro dziecka, to się w ogóle nie liczy.
To się w ogóle nie liczy. Czy ja mam takie potrzeby, byśmy nie widzieli tego nagrania? Znaczy można narzekać na to, że ktoś tam nazywa. Ale jakbyśmy go nie widzieli, tośmy się nie zdali sprawę z tego, jak to może wyglądać.
Tutaj oboje rodzice eskalują nagrywanie? Jeżeli dziecko widzi telefon, jest nagiew w wannie, jestem przekonana, że to dziecko będzie wymagało głębokiej terapii. Że to będzie trauma? To jest upokorzenie. Gdyby to było niemowle, ono nie będzie pamiętało wyciągania na siłę, wyprowadzania wręczniku na jego dziecka, tak, czasami się co się działo na dole? Jaka to była pogoda? No bo widziałam, że. Wszyscy słyszymy, że jest deszcz, to nawet. Tak i dziecko jest wyciągnięte i wyprowadzone w ręczniku, jest nagie. Mokre. Wam tak. Tu dochodzimy do kolejnego wątku, czyli roli sądów, czasem bezdusznie wyrokujących. Zza biurka. Dochodzimy do roli kuratorów. Co mieli zrobić? Przecież była decyzja sądu, oni mają ją wykonać, ale czy muszą? Jest? Nie. Ostatnio rozmawiałam z koleżanką, kuratorką i ona mówi ale nie rozumiesz inne rzeczy? My mamy wykonać orzeczenie? Tego od nas oczekuje sąd. Ja wiem, ale dobra, ale masz jeszcze dziecko, nie nowi mnie uczono robić tego zadaniowo.
Wiesz, co jest najgorsze w historii Kubusia? Że został odebrany z powodu przemocy emocjonalnej ze strony ojca? Tak twierdziły biegłe. Został ojcu odebrany, dlatego, że ojciec miał zaburzać jego relacje z matką. Był koniec maja, gdy rozmawialiśmy z ojcem od listopada. Nie widział chłopca. Sąd zalecił. Widzenia ojca z synem w dobrze nam znanej fundacji pomocownia. Ale do tych widzę nie dochodziło. Pamiętasz te dźwięki z odbioru? Gdy kuboś krzyczał na matkę, że nie chce z nią iść, żeby sobie poszła, że chce do taty Marek mówi, że jego syn bał się matki, to teraz mamy sytuację zupełnie odwrotną. Boi się ojca. Oto fragment dokumentów ze szkoły. 1 Chłopiec przejawia trudności w sferze emocjonalnej, nie radzi sobie ze stresem i emocjami, bardzo przeżywa sytuację z pojawieniem się ojca w szkole. Widząc na korytarzu tatę, płacze, nie chce opuścić klasy, denerwuje się, prosi o telefon do mamy. Czyli zabrano go od ojca, który izolował syna od matki i teraz od pół roku syn jest izolowany od ojca. Jeszcze w listopadzie panicznie bał się matki, a teraz panicznie boi się ojca. Powiedzieć, że dziecko ma ciężko w życiu, to nic nie powiedzieć, a jak Kubuś to znosi? Co z nim? A nikt. Wie bardziej pan pytało o ojca? Nie ja właśnie. Chodzi o zachowanie ogólne, jego wie pani. Uparcie pedam o dziecko, bo mnie w tym wszystkim najbardziej dzieci interesują. Nie, to w tej sytuacji to jest tak, że tak jak mówiłam na początku, on się bardzo zmienił, tak jak wcześniej przeklinał bił, on teraz nie używa przekleństw, nie używa słów, nie bije, jest po prostu pogodnym, szczęśliwym dzieckiem. Nie boję się nawet ludzi z zewnątrz, tak jak z państwem się przywitał. No i zupełnie inaczej. Nie jest zalękniony, nie jest przestraszony. No jeśli wiadomo też jest w domu, tak wie, że marodzeństwo ma brata, którego tak bardzo od zawsze pragną nawet sam sam mój braciszku, mój braciszków. A co lubi? Co robi? Gra w piłkę? Wieźnia? Dyskualce? Nie, piłka? To nie bardzo nie jego marzeniem. To jest mieć ferirlari, jednocześnie chodzić na karate i co? No i ten micraft, tak micraft, to jednak to też jest taka jego pasja. Tyle że opinia psychologów nie pozostawia złudzeń. Kubuś w wieku 9 lat nie potrafi np, czytać. 3 Badanie wykazało, że aktualna sprawność intelektualna plasuje się na poziomie niepełnosprawności intelektualnej w stopniu lekkim. Wyniki szczegółowe uzyskane przez chłopca wykazują, że rozwój jego funkcji intelektualnych przebiega nieharmonijnie w obszarze niewerbalnym. Chłopiec ma kłopoty w koncentracji uwagi, zdaniem nauczyciela prezentuje także trudności, emocjonalne, apatie i skłonności do obniżonego nastroju.
Myślisz, że historia Kubusia jest jedyną? Jest szczególnie drastyczna? Nic z tych rzeczy. Pracując nad tym serialem poznałem wiele historii, które kończą się odbiorem. Albo ten odbiór ma się odbyć, ale nie dochodzi do skutku. Szczególnie poruszyła mnie historia Zuzi. Oczywiście, imię znowu jest zmienione. Zuzia dziś to licealistka, mieszka z matką, choć od kilku lat ojciec w obecności kuratorów przychodzi w różne miejsca, chcąc zrealizować decyzję sądu, która to jemu powierza opiekę nad córkąowi? 4 Była sprawa ojcie dziecka. Widzi pan, jak się zachowuje? Tą fragment fit, na którym Zuzia kurczowo trzyma się poręczy. Na klatce schodowej. Policjanci zasłaniają wejść do domu, a ojciec chce oderwać, nastolatko od tej bariery. Tylko że to już duża, wysoka dziewczyna? Nie idzie odbiór nie dochodzi do skutku.
Kolejna scena to już wnętrze mieszkania. Po długiej szarpaninie udaje się wyciągnąć dziewczynę z domu. Babcia Zuzi chciała wyjść za nią. 6 Policjant popychają, kobieta upada. 6 Z tej samej interwencji. Matka ma złamany palec. Zuzi znowu nie udało się odebrać, dziewczyna po prostu nie chce. Przypominam, to jest nastolatka, uczennica jednego z warszawskich liceów, mówi, że chce być z mamą, ale nikogo to nie obchodzi. 7 Córka nazywała tych ludzi, którzy po nią przychodzili dementorami. To był dla nas gigantyczny stres, lęk, czułyśmy się osaczone.
Kolejna próba odbioru jest tak irracjonalna i tak przerażająca. Że nie wierzyłem, że to się mogło wydarzyć? Prosiłem o potwierdzenie tego, co słyszałem od matki Zuzi. W różnych dokumentach mam notatkę kuratora, notatkę policji, a nawet notatkę lekarza psychiatry. Wiesz, dlaczego lekarza psychiatry? Bo kurator wpadł na genialny pomysł? Że dobrze będzie dziecko odebrać podczas wizyty u lekarza w placówce medycznej. 8 7 W październiku. Do tego, co doszło w gabinecie lekarskim, do tego, że kuratorzy odsuwali meble. Ojciec szarpał, dziecko uderzyło się. U mnie walkę, dowiedziałam się z każdej wizyty lekarskiej, mnie policja i mojego tata dziadka osaczyła w korytarzu i pilnowała nas, żebyśmy nic nie mogli zrobić. Zresztą co my mogliśmy zrobić? Matka została w środku, ale to, co się dzieje dalej, wiemy z opisu psychiatry. Dziewczynka stanęła w kącie gabinetu lekarskiego, złapała się lampy. Nawet kurator zauważyła, co się dzieje z dzieckiem, a ten opis musi robić wrażenie. 9 Dziewczynka nie nawiązała z ojcem kontaktów drogowego ani dialogu, nie odpowiadała na to, co mówił ojciec. Podczas czynności dziewczynka stała w kącie, trzymając się kurczowo lampy i oparcia sofy. Przy każdym ruchu ojca w jej stronę ściskała przedmioty tak mocno, że na dłoniach było widać. Ścięgna i białe kostki. Policjanci nie umundurowani sobie nie radzili, więc wezwano i jeszcze patrol umundurowany. Odbiór nie doszedł do skutku, ale lekarka słusznie zauważa, jak kuriozalny to był pomysł i jakie może mieć skutki. Informowałam kuratorów, że jest to złe miejsce do wykonywania tego wyroku. Jest to placówka leczenia psychiatrycznego i psychologicznego, gdzie pacjent potrzebuje mieć zaufanie do personelu, co jest podstawą leczenia i terapii. Poza tym wyraźnie wyjaśniałam, że cała sytuacja trwa za długo i pogarsza stan psychiczny i somatyczne dziecka. Całość traumatycznej sytuacji trwała do 11. 45, a spotkanie z dzieckiem rozpoczęło się o godzinie 8:7. Rozumiem, że jeśli dziewczynka te odbiory tak przeżywa, to właśnie zabrano jej kolejne miejsce, w którym mogłaby się poczuć bezpiecznie, bezpowrotnie. Po jednym z kolejnych nieudanych odbiorów. Policjanci w swojej notatce akcje odbioru Zuzi nazwali zasadzką ojca i kuratorów. 7 Ja też, u którego kiedyś byłam, powiedział za okupacji też ludzie żyli. Próbujcie żyć najnormalniej, jak się da w tym całym szaleństwie? I próbowałyśmy żyć.
Wiesz, że piętnastoletniej? Dziś? Zuziej? Sąd nigdy nie wysłuchał i wreszcie wiesz, że próbowano ją odbierać. 24 × 24 × angażowano służby, kuratorów, policję. W części przypadków Zuzia unikała zasadzki, ale wielokrotnie dochodziło do szarpania, wyciągania na siłę. Oczywiście, ani ona animatka nie znały terminu i miejsca planowanych akcji. 7 Największą winą obaczam sąd, które bodźcową wszystkie instytucje, policję, kuratorów. Jak się jednak jest prawdą, to kolejnego wymieniał na następnego i ta brutalizacja następowała. Z odbioru na odbiór. Sądami. Zajmiemy się w kolejnym.
To był 5. Odcinek radiowego serialu dokumentalnego wojny domowe. Na koniec jeszcze ważna sprawa. Zapamiętaj ten numer albo przekaż go komuś w potrzebie. 800 120 002 800 120 002 to ogólnopolski telefon dla ofiar przemocy w rodzinie. Pracuje przez całą dobę. Możesz skontaktować się telefonicznie lub mailowo, jeśli doświadczasz przemocy lub jesteś świadkiem przemocy w rodzinie, otrzymasz pomoc psychologiczną i prawną. Warto poprosić.
Reżyseria postprodukcji Bartosz Dąbrowski, konsultacja prawna Ewa lewszu, poprawa graficzna Karolina klawińska. Głosów lektorskich użyczy Elżbieta Mazur bielat, Anna draganek, Katarzyna Michałowska, Filip kekkusz, Piotr jeśkowiak. Przy tworzeniu tego odcinka współpracowałem z małą roszkowską, z dużego formatu, producentką serialu. 00