Z serii... "Ciężkie jest życie Simulacji..." Rozdział 1.

autor: GeminiGirlGemi
Odpowiedz

Pierwszy Wpis

Z serii... "Ciężkie jest życie Simulacji..." Rozdział 1.

[ Edytowane ]
★★★ Apprentice

Rozdział 1.

 

Naiv wtargała swoją walizkę na werandę i westchnęła ciężko. Podróż z jej starego domu była długa i męcząca. Marzyła o kubku zielonej herbaty i dobrej książce na nowej kanapie, ale najpierw musiała dostać się do środka.

 

- Klucz... klucz... - powiedziała do siebie, przetrząsając kieszenie płaszcza. Klucz dostała od poprzedniego właściciela kilka dni wcześniej, więc pamiętała, że schowała go w miejscu, gdzie łatwo zostanie odnaleziony, ale najwyraźniej gdzieś musiała go przerzucić.

 

- Świetnie... - jęknęła i usiadła na schodach obok walizki i w tym momencie poczuła coś małego i twardego na pośladku. Odrzuciła część płaszcza i wyciągnęła z tylnej kieszeni klucz do drzwi. Pospiesznie wstała i otworzyła nowy dom. Pociągnęła za sobą walizkę i weszła do środka.

 

Jej oczom ukazał się przytulny nieduży salonik połączony półścianką z kuchnią. Po prawej pod ścianą był mały telewizor na etażerce, obok liściasty kwiat, a przed nim dwuosobowa sofa. Za sofą lampa oświetlała salon i drewniany stolik z dwoma krzesłami przed półścianką.

 

Po lewej stronie od wejścia stał wieszak, na którym Naiv zawiesiła swój płaszcz. Pod prostopadłą ścianą stała mała półka na książki i fotel oświetlony lampką z sufitu. Najwyraźniej poprzedni właściciel również lubił książki.

 

Za półścianką mała kuchnia miała podstawowe wyposażenie. Na blacie dodatkowo stał stojak z nożami, łopatki do gotowania, a obok zlewu papierowe ręczniki i misa na owoce. W szafkach nad kuchenką znajdowały się talerze i kubki. Miło ze strony poprzedniego właściciela, że zostawił meble i kilka naczyń. Przy jej aktualnym budżecie nie była pewna czy potrafiłaby wyposażyć dom.

 

Po lewej i po prawej stronie na końcu pomieszczenia były jeszcze drzwi. Naiv zostawiła walizkę w salonie i weszła do pomieszczenia po prawej. Znalazła łazienkę. Jak oczekiwała, tutaj też coś zostało. Nie licząc prysznica, muszli i umywalki, było też lustro nad umywalką, obok blat z koszykiem na artykuły kąpielowe i kosz na pranie. Znajdował się tu również wieszak na ręcznik i rolety do zasłaniania okien. Uzupełni łazienkę o swoje przybory później.

 

Wróciła do salonu i, zabierając ze sobą walizkę, podeszła do drzwi na prawo. Jak podejrzewała, znalazła się w sypialni. Łóżko było duże, podwójne, obok stojąca lampa pokojowa. Światło na suficie nie działało, kiedy wcisnęła przełącznik obok drzwi.

 

- Trudno, na razie wystarczy lampa - mruknęła do siebie cicho i podeszła do komody. Leżały na niej książki i jakaś ozdobna ramka z motylem.

 

Dopiero po chwili zorientowała się, że obok komody stała skrzynia. Z zaciekawieniem otworzyła ją i kiedy bez oporu wieko się otworzyło, nie znalazła tam w sumie nic. Czarna skrzynia z białymi ornamentami była pusta. Zachichotała lekko.

 

- A czego się podziewałaś? - zaśmiała się z samej siebie. Nie szkodzi, czymś ją pewnie i tak w końcu uzupełni.

 

Rozpakowała się szybko, ale rzeczy też nie miała zbyt wiele. Z poprzednim domu niewiele spędzała czasu, a przynajmniej na to właśnie wyglądało, bo Naiv ze swojego dawnego życia niczego nie pamiętała.

 

Jej pierwsze wspomnienie to sufit z jasnymi lampami. Obudziła się wtedy w szpitalnym łóżku i lekarz powiedział jej, że doznała poważnego wypadku. Kości udało się poskładać do kupy, ale pamięci już nie. Podobno nikt jej nie odwiedzał, kiedy była w śpiączce, a potem do szpitala przyjechał ktoś, kto wręczył jej kopertę, w której było wypowiedzenie z jakiejś dorywczej pracy i ostatnia wypłata.

 

O tym, gdzie wcześniej mieszkała dowiedziała się z dokumentów szpitalnych, bo w systemie mieli w zasadzie wszystkie jej dane. Nie potrafiła jednak spędzić w tamtym mieszkaniu dłużej niż kilka dni. Po prostu czuła się nieswojo. Rozwiązała umowę z właścicielem mieszkania, a odzyskała kaucję tylko dzięki błaganiom i wyjaśnieniom, dlaczego znikła na wiele tygodni. Ostatecznie kupiła ten właśnie dom. Kosztował niewiele, a i sam właściciel wyglądał, jakby zależało mu na szybkim pozbyciu się nieruchomości, więc Naiv nie pytała.

 

Usiadła w fotelu obok półki na książki w salonie i przejrzała dostępne w niej tytuły. Głównie fantasy i w większości pełne serie. Gdyby to ona opuszczała ten dom, na pewno nie zostawiłaby tak cennego dobytku. Tak, Naiv uwielbiała fantasy. Nienawidziła za to romansów.

 

Wybrała jakiś pierwszy tom z cyklu, którego tytuł nic jej nie mówił i zaczęła czytać. Niemal natychmiast opowieść ją wciągnęła. Po kilku godzinach odłożyła kilkusetstronicową książkę w pełni przeczytaną i z radością powspominała jej wydarzenia i opisaną przygodę. Z ekscytacją sięgnęła do półki po następny tom, ale się opamiętała. Kochała książki i zawsze chciała mieć ich jak najwięcej, ale żeby je mieć, trzeba mieć pieniądze, a żeby mieć pieniądze, trzeba mieć pracę.

 

Westchnęła. Nie było co przedłużać nieuniknionego. Wyciągnęła telefon i zaczęła przeszukiwać oferty pracy.

 

Nie znalazła w starym mieszkaniu dyplomów ani certyfikatów, a jedynie świadectwo ukończenia szkoły średniej. To nie otwierało przed nią zbyt wielu ścieżek kariery, ale pozwala��o podjąć kilka prac dorywczych. Zaaplikowała do kilku miejsc i wróciła do rozkoszowania się fabułą kolejnej książki. Około godzinę później dostała telefon z informacją, że chętnie przyjmą ją na stanowisko baristy. Tak też - bez nawet rozmowy wstępnej - została z łatwością zatrudniona.

 

- Widocznie są zdesperowani - skomentowała, kiedy się rozłączyła i wróciła z powrotem do powieści.

 

Resztę popołudnia spędziła dość leniwie, zmieniając tylko miejsce czytania i dolewając sobie co jakiś czas herbaty.

 

Zgłodniała blisko wieczoru. Wyszła zatem z domu i ruszyła w poszukiwaniu jakiegoś sklepu. Skręciła chodnikiem w lewo i powoli idąc, rozglądała się dookoła. Zobaczyła ścieżkę prowadzącą między budynkami.

 

- Co mi tam. - Wzruszyła ramionami i ruszyła dróżką. A nuż znalazła skrót? Nigdy się nie dowie, dopóki tamtędy nie przejdzie.

 

Po chwili dotarła do skrzyżowania ścieżek. W lewo prowadziła do łowiska, a z prawej strony w oddali promień słońca oświetlił tabliczkę z rysunkiem warzywa stojącą przy drewnianym płocie. Uśmiechnęła się i ruszyła w tamtą stronę.

 

Za płotem dostrzegła mały ogród, który plewiła młoda dziewczyna wiekiem zbliżona do Naiv.

 

- Dzień dobry - przywitała się. - Przepraszam, nie wiedziałam, że to prywatny teren.

 

Długowłosa blondynka z warkoczem odwróciła się do niej i z radosnym uśmiechem podniosła się z kolan.

 

- Ależ skąd! - powiedziała wesołym głosem, otrzepując ubrania z ziemi. - Co prawda, ktoś to kiedyś zasadził, ale wszyscy mieszkańcy mogą korzystać z tych plonów. - Uśmiechnęła się. - Oczywiście pod warunkiem, że każdy korzystający z ogrodu zadba o rośliny - dodała dziarskim tonem, ale roześmiała się po chwili.

 

Naiv spojrzała na nią mniej niepewnie, ale nadal z dystansem. Nawiązywanie kontaktów społecznych, to nie był jej konik.

 

- Jestem Summer. - Dziewczyna przedstawiła się, wyciągając dłoń w rękawiczce ogrodniczej na przywitanie. Naiv spojrzała na nią z wahaniem. - Och! Wybacz! - Znowu się zaśmiała i zdjęła rękawiczkę. Ponownie wyciągnęła dłoń.

 

Tak naprawdę nie przeszkadzała jej rękawiczka, ale sam kontakt. Nie chcąc jednak wyjść na antyspołeczną wariatkę, uścisnęła rękę dziewczyny.

 

- Naiv.

 

- Interesujesz się ogrodnictwem? - zapytała Summer, zakładając rękawiczkę z powrotem.

 

- Um... Nieszczególnie... - przyznała szczerze Naiv. - Spodziewałam się tutaj znaleźć sklep.

 

Summer wybuchła rozbawionym, ale uprzejmym śmiechem.

 

- Nie, nie. Nie mamy tutaj sklepu.

 

Naiv uniosła brwi w zdziwieniu, a potem je zmarszczyła.

 

- Ten ogród to wszystko, co macie?

 

- Teoretycznie tak - odpowiedziała Summer, odrzucając warkocz za plecy. - Większość zakupów robimy w innym mieście. To mała miejscowość i jak dotąd nikomu nie wyszedł interes sklepowy, więc nikt już o tym nie myśli.

 

Naiv przekrzywiła głowę w zastanowieniu. Małe miejscowości mają przynajmniej jeden mały sklepik. Jaką zapchloną dziurą musi być to miejsce, żeby nawet tego nie było?

 

Z myśli wyrwało ją burczenie w brzuchu. Na ten dźwięk blondynka znowu radośnie się zaśmiała.

 

- Weź, czego potrzebujesz. - Wskazała na krzaki z roślinami.

 

- Nie jestem pewna... - zawahała się Naiv. - Przyjechałam tutaj dopiero dzisiaj. Chyba mi nie wypada tak po prostu coś wziąć.

 

- Potraktuj to jak prezent powitalny - oznajmiła Summer z uśmiechem od ucha do ucha. Schyliła się po jeden z koszyków, których Naiv wcześniej nie zauważyła i podała nowoprzybyłej. - Śmiało! - zachęciła gestem. - Zrywaj, ile zechcesz.

 

- Nie mam jak się odwdzięczyć - powiedziała, patrząc na wręczony koszyk i wspominając drobne w portfelu - i nie znam się na roślinach.

 

- Wystarczy, że od czasu do czasu przegonisz dzieciaki, które lubią grać tutaj w piłkę, jeśli będziesz w pobliżu lub wyrwiesz kilka chwastów, gdy jakieś zauważysz. - Summer wesoło się uśmiechnęła.

 

Naiv kiwnęła głową. Była częściowo zadowolona, że nie wymagało się od niej większego wysiłku, ale czuła też, że teraz, jeśli czegoś nie zrobi w ramach zapłaty, będzie postrzegana jak pasożyt.

 

Pomyśli o tym później. Uśmiechnęła się lekko do nowej znajomej i zerwała kilka roślin do koszyka. Była pod wrażeniem jak ładne i dorodne były plony.

 

- Dziękuję - powiedziała do Summer.

 

- Nie ma za co - dziewczyna machnęła ręką. - Jakbyś czegoś potrzebowała, to mieszkam tutaj. - Wskazała palcem na dom niedaleko.

 

Naiv wyrwało się ciche "Och..."

 

- Hm? - Summer spojrzała na nią. Naiv patrzyła teraz na swój nowy dom obok i Summer się domyśliła, całkiem ignorując tamtą reakcję. - Jesteśmy sąsiadkami! - zawołała wesoło. Naiv lekko podskoczyła na to głośne dość poruszenie, ale i informację, że ta wesoła, nad wyraz energiczna dziewczyna mieszkała dosłownie o rzut kamieniem od niej.

 

W duchu westchnęła bardzo ciężko.

 

- Na to wygląda - próbowała nie dać po sobie poznać, że nie cieszy jej ta wiadomość. - Będę się zbierać.

 

- Jasne. - Summer kiwnęła entuzjastycznie głową, a w jej oczach aż błyszczała ekscytacja.

 

Kiedy Naiv oddaliła się od ogrodu, usłyszała jak dziewczyna ją woła.

 

- Hej, Naiv! - Odwróciła się. - Witaj w Wierzbowej Zatoczce! - Machała energicznie ręką w rękawiczce.

 

Bez podniecenia Naiv odmachała do niej i westchnęła ciężko, kiedy zniknęła z pola widzenia tamtej. Żołądek odpowiedział jej burknięciem.

 

- Tak, tak... Już - napomknęła go, jakby miał własną świadomość. - Zaraz cię nakarmię.

 

Wróciła do domu. Zostawiła koszyk z warzywami na blacie w kuchni i poszła do łazienki. Przemyła twarz zimną wodą, zmywając całą radość wylaną na nią przez Summer, jakby była zaraźliwa, i wróciła do kuchni.

 

Umyła w kuchennym zlewie warzywa. Chwyciła deskę, nóż ze stojaka i wzięła się za robienie kolacji. Zaczęła kroić pomidory w kostkę.

 

- Jak można być tak głośnym... - powiedziała do siebie, wspominając rozmowę z nową sąsiadką. Mimo, że dziewczyna niczego jej nie zrobiła, Naiv czuła się intensywnie niezręcznie w towarzystwie Summer. Nie potrafiła tego wyjaśnić. Nie chciała myśleć o niej źle. Po prostu instynkt nakazywał jej unikać blondynki.

 

W zamyśleniu przesunęła nóż zbyt blisko palców i ciachnęła się ostrzem. Krzyknęła bardziej z zaskoczenia niż bólu, bo zbytnio się rozproszyła. Syknęła i włożyła palec do ust, czując metaliczny posmak, ale skaleczenie nie było głębokie. Po chwili wróciła do krojenia.

 

Kostki pomidorów były gotowe. Rozerwała liście sałaty na kawałki, pokroiła ogórki i cebulę i wszystko wrzuciła do głębokiej miski. Przyprawiła solą i pieprzem, zamieszała i nałożyła sobie do miseczki. Sałatka warzywna wyglądała dość normalnie. Usiadła z nią przy stoliku i zaczęła jeść. Nie rozprysła w jej ustach wachlarzem smaków, ale dało się zjeść. W ciszy skończyła posiłek i umyła naczynia.

 

Wieczór był jeszcze wczesny, ale zwalczyła nagłą chęć na ciąg dalszy książki i poszła pod prysznic. Następnie czysta i zrelaksowana poszła do sypialni. Następnego dnia miała rozpocząć pierwszy dzień w nowej pracy jako baristka, więc chciała się porządnie wyspać, aby chłonąć dobrze nowe informacje i lepiej skupić się na nauce umiejętności.

 

Jak tylko położyła głowę na poduszce, natychmiast zapadła w sen, regenerując się przed kolejnym wyzwaniem w nowym miejscu. I tak minął jej pierwszy dzień w nowym domu w Wierzbowej Zatoczce.

 


 

Spis treści:

 

Wstęp o projekcie

 

"Ciężkie jest życie Simulacji..."

Rozdział 1.

Rozdział 2.

Wiadomość 1 z 1 (157 wyświetleń)

ea-promo

Zabezpiecz swoje konto EA

Gdy będziesz ustawiać urządzenie jako zaufane, wyślemy Ci kod, by się upewnić się, że Ty to Ty.

Dowiedz się więcej o weryfikacji logowania

ea-help-promo-2

Masz problem z połączeniem z grą?

Jeśli nie możesz się połączyć z grą EA, wykonaj poniższe kroki, aby rozwiązać problemy.

Rozwiązywanie problemów z połączeniem