Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 30 lipca 2008, 10:12

autor: Marek Grochowski

A Vampyre Story. Przegląd nowych przygodówek

Spis treści

A Vampyre Story

Nie atmosferą grozy, lecz dozą czarnego humoru ma zapisać się w naszej pamięci A Vampyre Story, projekt sygnowany nazwiskiem Billa Tillera, niegdysiejszego pracownika LucasArts. Gra była o krok od premiery już przed blisko trzema laty, jednak twórcom zawsze coś wypadało i wciąż nie dawali rady uraczyć klientów gustownym prezentem z okazji Halloween. W Anno Domini 2008 niekorzystny obrót spraw zostanie zażegnany i tchnąca epoką wiktoriańską gra znajdzie się w sprzedaży pod koniec października. To dobrze, bo dawno nie mieliśmy okazji zachwycać się dwuwymiarowymi, ręcznie rysowanymi tłami czy śmiać z gagów na miarę tych z Grim Fandango. Wcielenie się w postać wampirzycy Mony, która za wszelką cenę chce zrobić karierę w operze, to kusząca propozycja dla sympatyków księcia Draculi i zarazem miła odskocznia od zabaw w odkrywanie spiskowych teorii dziejów czy robienie za etatowego detektywa na tropie seryjnego zabójcy. Pozostaje mieć nadzieję, że A Vampyre Story nie potknie się na ostatniej prostej i dotrze do sprzedaży detalicznej bez kolejnej zmiany wydawcy.

Pierwotnie A Vampyre Story miało ukazać się w 2005 roku.

Ceville

Jeszcze jedno nawiązanie do czasów świetności LucasArts i Sierry, kiedy nikt nie myślał o ultrarealistycznej grafice, a przy odrobinie humoru bajki o księżniczkach, smokach i niedobrych królach sprzedawały się bez większych zgrzytów. Ceville to zarówno tytuł gry, jak i imię głównego (anty)bohatera. Ów jegomość był władcą krainy Faeryanis, ale w związku z tym, że nie sprawdził się w roli sprawiedliwego zarządcy, został wygnany z własnego zamku, a jego miejsce zajęła piękna Gwendolyn. Kobieta nie nacieszyła się jednak koroną, bo na królewski tron wskoczył natychmiast okrutny Basilius, który, nawiasem mówiąc, okazał się jeszcze gorszy od Ceville’a i zaczął terroryzować miejscową ludność przy wsparciu czarnej magii. Obywatele baśniowego świata stanęli w obliczu poważnego problemu i jak to w tego typu przypadkach bywa, gdy pojawiają się kłopoty, do akcji musi wkroczyć gracz. Przy wyborze postaci ekipa niemieckiego Boxed Dream nie zamierza ograniczać nas tylko do jednej osoby, więc poza Cevillem pozwoli nam na kontrolowanie niejakiego księcia Ambrosiusa albo roztrzepanej Lilly – stosownie do naszych upodobań. Wszystkie wydarzenia będą oprawione w stylowe, choć kanciaste 3D, a dla uzyskania łagodniejszego efektu fabuła zostanie przedstawiona w krzywym zwierciadle i podlana dawką sytuacyjnych żartów.

Machinarium

Wyjątek potwierdzający regułę o komercjalizacji rynku gier wideo, a tym samym gatunku przygodówek. Machinarium to tworzona po cichutku produkcja point & click, o której przez ostatni rok nie mówiono praktycznie nic. Omawiany projekt powstaje całkiem blisko, bo w Czechach, a w przerwach pomiędzy wydawaniem flashowych minigierek pracują nad nim niezależni programiści z grupy Amanita Design, autorzy obsypanych nagrodami tytułów z cyklu Samorost. Ich ideą jest przedstawienie dzieła pozbawionego jakichkolwiek dialogów, złożonego z trzydziestu lokacji i poświęconego w całości tematyce robotów. Zgodnie z tym planem w grze pokierujemy losami metalowego bohatera i postaramy się wydostać go z podmiejskiego złomowiska, gdzie trafił nie z własnej woli, lecz z inicjatywy rządzącego miastem gangu Black Cap. Dla ubarwienia historii w kilku miejscach przewinie się też wątek pięknej niewiasty, a raczej dobrze naoliwionej maszyny o kobiecych kształtach, jednak obejdzie się bez wyciskania łez, a całą przygodę zakończymy w przeciągu sześciu-siedmiu godzin. Tak jak Samorosty Machinarium będzie uruchamiane z poziomu przeglądarki internetowej i niezależnie od tego, czy prezentowana przezeń stylistyka spodoba się graczom, w kilkanaście miesięcy po premierze pierwszej części na rynku pojawi się sequel.