Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 1 maja 2022, 11:58

Na zawsze we „wczesnym dostępie”. Siedem grzechów głównych wydawców gier

Spis treści

Na zawsze we „wczesnym dostępie”

Wielu twórców gier bardzo sprawnie wykorzystuje Early Access, sprzedając swoje tytuły jeszcze w fazie produkcji. Pozwala to zdobyć środki na wytyczone wcześniej cele, nawet jeśli terminy czasem się nieco wydłużają. Istnieją jednak projekty, które chyba utkwiły tam na zawsze. Niby od lat coś się wokół nich dzieje, lecz do urzeczywistnienia końcowych założeń i obietnic wciąż daleka droga. Czasem udaje się wyjść z takiego wczesnodostępowego piekła, czego przykładem jest symbol tego zjawiska, czyli DayZ. Tylko że premiera wersji 1.0 w zupełnie innych czasach, gdy dawno minęła moda na zombie, nie była raczej wielkim sukcesem.

W takiej fazie produkcji tkwią obecnie takie pozycje jak Escape from Tarkov i Star Citizen. Lata minęły od zakładanej na początku daty wydania pełnej wersji, wciąż próżno szukać tam obiecanych elementów i mechanik. Tytuły te w międzyczasie zdążyły ewoluować. Twórcy skupiają się na zupełnie nowych celach, nowej zawartości, często tej szybszej i łatwiejszej do zrobienia. Rzeczy, które normalnie znalazłyby się w sequelu lub chociażby w DLC, dodawane są do kolejki pierwszej edycji, bez żadnej wizji przybliżonego czasu ukończenia projektu. Dość powiedzieć, że w najdroższej wersji Escape from Tarkov, sprzedawanej w pre-orderze od sierpnia 2016 roku, wciąż istnieje adnotacja o dostępie do Season Passa i popremierowych dodatków DLC. Czy nabywcy kiedyś je zobaczą?

Kiedy premiera? Nieważne! I tak się dobrze gra...

Star Citizen oferowany w Early Accessie od 2014 roku to jeden z rekordzistów, który równocześnie ciągle cieszy się sporym zainteresowaniem i przynosi ogromne dochody. Ale wśród dobrze się sprzedających nieukończonych gier, które obecne są na rynku od lat, mamy też mniej ambitne produkcje. Większość z nich zalicza tymczasowe powroty popularności po wydaniu jakiejś większej aktualizacji. Tak było ostatnio z Projectem Zomboid, który pozostaje we wczesnym dostępie od 2013 roku. Depczą mu po piętach gry z samochodami w roli głównej: BeamNG.drive od 2015 roku i dwanaście miesięcy młodsze My Summer Car.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej

Szukasz strzelanki? Wybierz „indyka”. Duzi wydawcy wolą pajacowanie
Szukasz strzelanki? Wybierz „indyka”. Duzi wydawcy wolą pajacowanie

Pomysły na rozwój Battlefielda, Call of Duty czy innych mainstreamowych strzelanin nie zachwycają ostatnio graczy. Na szczęście są jeszcze niezależne projekty, dzięki którym powstają FPS-y w dobrym stylu, i to bez szumu medialnego czy kontrowersji.

Grzechy wydawców gier, które nas denerwowały w tej generacji
Grzechy wydawców gier, które nas denerwowały w tej generacji

Mikrotransakcje i lootboksy? A może błędy, kiepskie porty na peceta czy mapy drogowe donikąd kolejnej gry – usługi sieciowej? Co najbardziej wkurzało nas w grach mijającej generacji?

Czy duzi wydawcy boją się eksperymentów i ryzyka? Sprawdziliśmy to!
Czy duzi wydawcy boją się eksperymentów i ryzyka? Sprawdziliśmy to!

Wielkie korporacje nie eksperymentują, nie ponoszą ryzyka. Zdarzyło Wam się słyszeć takie narzekanie? Mi tak, dlatego postanowiłem przyjrzeć się tematowi bardziej skrupulatnie i sprawdzić, ile racji mają „narzekacze”.