Czarna łasica (soból), pospólstwo oraz czerń. Przyznam, że nie znałem takiego tłumaczenia słowa "sable" i nie jestem pewien, które z tych twórcy chcieli obrać jako podmiot pod swój tytuł, ponieważ nie odnosi się do żadnego z nich, jak i do najbliższego polskiemu znaczenia – szabli.
Jest to też imię głównej bohaterki i choć szablą nie wojuje, tak może przypominać nam o polskiej tradycji, w której szable i konie górowały. Cenimy sobie swobodę i wolność, jaką daje łatwość i szybkość transportu – w grze zamiast koni obecne jako teoretycznie półświadome skutery powietrzne. Tak jak do konia można mówić, tak parę postaci w grze wręcz sugeruje świadomość owych skuterów powietrznych. Niestety ten intrygujący temat jest kompletnie niewykorzystany i wspomniany zaledwie w paru kwestiach, bez dalszych odniesień czy dowodów na to: kilkoro postaci niezależnych opowiada nam, iż nasz skuter jest jak najbardziej świadomy, niestety absolutnie nie idzie się do niego przywiązać lub w jakikolwiek sposób brać te teksty na serio.
Gameplay sprowadza się do chodzenia w tę i we w tę, przynosząc ludziom wymagane przez nich przedmioty między kolejnymi miastami oraz wsiami. Wykorzystujemy do tego wspomniany wcześniej skuter, który można modyfikować na wiele sposobów, i choć miał on być trzonem rozgrywki, jest elementem najgorzej zaprojektowanym. Często zacina się na najmniejszym kamieniu, skręca nie tam gdzie trzeba bądź wywraca do góry nogami i glitchuje. W kontraście do tego natomiast fantastycznie zaprojektowany jest system wspinaczki: prawie na każdą przestrzeń w grze da się wspiąć i stale rozwijany wskaźnik wytrzymałości daje wiele frajdy pozwalając nam na myśl, że jak widzimy jakieś majestatyczne wzgórze, skałę lub komin – gra da nam się na nie wspiąć.
Grę testowałem na Xbox One i momentami był to absolutny koszmar. Poza pierwszą lokacją w grze, a już zwłaszcza w bardziej pełnych detali miejscach (jak np. miasta) wszystko cięło się straszliwie, i dzięki mojej świętej cierpliwości grając w trybie ułamka klatki na sekundę, do maks. 10 FPS-ów zdołałem przejść tytuł. Prawdziwą przyjemność z tejże produkcji można czerpać tylko na mocnych PeCetach lub konsoli Xbox Series X lub PS5, gdzie dzięki wydajnym procesorom chodzi naprawdę płynnie.
Muzyka w "
Sable" jest jednym z lepszych czynników, która mimo koszmarnej optymalizacji pomogła mi się wczuć oraz być w świecie, który przygotowali dla nas twórcy. Każda kraina oraz obszar ma swój motyw przewodni, dobrze dopasowany, współgrający i zwiększający immersję. Razi czasem kompletna cisza przy kwestiach wypowiadanych przez napotykanych NPC-ów – jedynie w postaci tekstu na ekranie, chociaż zdecydowanie wolę ciszę i tekst, niż niechlujnie lub amatorsko nagrany dubbing.
Dla miłośników achievementów, osiągnięć, trofeów raczej wszystkie wyzwania są w granicach normy. Ani za ciężko, ani za łatwo – nie ma niesławnych osiągnięć by wcisnąć start i rozpocząć grę, ani nie musimy powtarzać też tych samych czynności w kółko. Miło, iż twórcy nie każą zebrać absolutnie każdej znajdźki, lecz 100 z 160 robali do znalezienia, pełzających sobie w każdym ukrytym kącie. Sporo zadań pobocznych ma swoje dedykowane achievementy, lecz nie każdy ciekawy quest jest nimi nagradzany.
Podsumowując: "
Sable" jest grą przepiękną, świetnie zrealizowaną, z doskonałym systemem wspinaczki oraz fantastyczną muzyką. Dlaczego nie jest bardziej popularna, mimo nominacji na grę roku 2021? Jest koszmarnie źle zoptymalizowana, więc jeśli nie masz PS5, Xbox Series X albo Peceta, który utrzyma dość wygórowane wymagania – niestety nie ma co jej włączać.