10 ról, które zniszczyły aktorskie kariery

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/TOP+10%3A+role%2C+kt%C3%B3re+zniszczy%C5%82y+kariery+aktorom-156346
10 ról, które zniszczyły aktorskie kariery
W przemyśle filmowym panują twarde zasady, a jedna porażka może przekreślić pasmo sukcesów. Ci aktorzy przekonali się najdobitniej, że jeden zły projekt potrafi naznaczyć nazwisko na lata. Przydarzyło się to zarówno nowicjuszom, jak i tym, których widzowie poznali przez lata występów w wielkich produkcjach. Role w tych 10 filmach sprawiły, że całe kariery zostały sprowadzone do jednej finansowej lub artystycznej porażki.  

10 ról, po których kariery aktorów legły w gruzach



Elizabeth Berkley – "Showgirls"


Gwiazda serialu komediowego "Byle do dzwonka" była właściwie u progu swojej wielkiej kariery, nim ta skończyła się w wyniku decyzji castingowej. 22-letnia Berkley przyjęła ofertę Paula Verhoevena i zagrała Nomi w filmie "Showgirls". Doceniona dopiero po latach historia tancerki erotycznej podbijającej Las Vegas w momencie premiery została zmieszana z błotem, a kariera gwiazdy filmu dotarła do martwego punktu. Tym samym nie powtórzyła sukcesu Sharon Stone, dla której występ u reżysera w "Nagim instynkcie" był przepustką na hollywoodzkie salony. Po kasowej porażce filmu Berkley nadal pojawiała się na ekranach. Zagrała m.in. w "Męskiej grze" i "Klątwie skorpiona", ale nigdy nie osiągnęła sukcesu porównywalnego z oczekiwaniami dotyczącymi "Showgirls".   

Taylor Kitsch – "John Carter"


Disney szykował się do podbicia rynku filmów sci-fi za pomocą nowej marki, ekranizacji serii powieści Edgara Rice’a Burroughsa. Do roli tytułowego bohatera pierwszego filmu reżyser Andrew Stanton wybrał Taylora Kitscha, młodego aktora z przeszłością w serialu "Friday Night Lights" i filmach "Węże w samolocie" czy "X-Men Geneza: Wolverine". Produkcja o zawrotnym budżecie ponad ćwierć miliarda dolarów okazała się jednak gigantycznym fiaskiem, za które odpowiadała słaba kampania promocyjna i rozpoczęte rozmowy z George’em Lucasem, który niedługo później miał sprzedać koncernowi markę Star Wars. Dokładając do tego fiasko mającego premierę w tym samym roku filmu akcji "Battleship: Bitwa o Ziemię", Kitsch na dobre został skreślony z listy pierwszoplanowych aktorów w Hollywood. Ostatnio można oglądać go przede wszystkim w serialach, m.in. "Zabić ból" i "Lista śmierci".

Shaquille O’Neal – "Stalowy rycerz"


Wielu sportowców z powodzeniem przenosi swoją sławę z uprawianej dyscypliny na wielki ekran. Wyjątkowo charyzmatyczny ulubieniec publiczności Shaquille O’Neal pokazał, że umiejętności przed kamerą w jego przypadku nie dorównują tym na parkiecie. Koszykarz wystąpił jako tytułowy bohater familijnej komedii "Czarodziej Kazaam". Rok później w kinach można było oglądać jego próbę podbicia rynku superbohaterskim. W ówczesnym Hollywood takie projekty były jedynie marginesem hitowych produkcji, lecz w "Stalowym rycerzu" pokładano pewne nadzieje. Nazwisko gwiazdora NBA nie przyciągnęło jednak uwagi do ekranizacji komiksów DC. Ci, którzy jednak zobaczyli produkcję, nie wypowiadali się pochlebnie o całości. Wpływy z kin zwróciły zaledwie 1/10 budżetu, a O’Neal nigdy już nie pojawił się jako odtwórca głównej roli, ograniczając występy w filmach do krótkich cameo.   

Geena Davies i Matthew Modine – "Wyspa piratów"


Klęska filmu Renny’ego Harlina na prawie dekadę uśmierciła temat piratów dla wysokobudżetowych produkcji, a także zakończyła pierwszoligowe kariery jego gwiazd. Geena Davis, prywatnie żona reżysera, była laureatką Oscara i miała na koncie role w filmach "Thelma i Louise" czy "Sok z żuka". Modine wystąpił już u Alana Parkera ("Ptasiek"), Stanleya Kubricka ("Full Metal Jacket") oraz Roberta Altmana ("Na skróty"). Kariery obojga nie pozbierały się po jednej z największych finansowych rozczarowań w historii Hollywood, choć przecież nie byli winni rozrastającemu się budżetowi oraz ciągłym zmianom w obsadzie i scenariuszu. Następnie znaleźli pracę na drugim planie, a dziś występują przede wszystkim małym ekranie.

Brandon Routh – "Superman: Powrót"


Po obsadzeniu w roli Ann Darrow Naomi Watts usłyszała od znajomego reżysera Davida Lyncha: kto raz usiądzie w dłoni King Konga, zostaje gwiazdą filmową na całe życie. Może wydawać się, że tak samo zadziała przywdzianie niebieskiego trykotu i czerwonej peleryny. Dla aktora Brandona Routha rola Supermana powinna być pierwszym krokiem do bogatego CV pełnego wysokobudżetowych produkcji i lukratywnych ról. W końcu pokonał już tysiące kandydatów chętnych do zagrania Clarka Kenta. 24-latek wystąpił w reboocie ekranowych przygód superbohatera… i słuch o nim zaginął. Choć w recenzjach oceniano go raczej pozytywnie, młodemu aktorowi nie dano rozwinąć skrzydeł tuż po premierze "Superman: Powrót". Pojawił się jeszcze w Arrowverse jako Kapitan Atom czy w takich filmach jak "Zack i Miri kręcą porno" lub "Scott Pilgrim kontra świat". Do swojej największej roli powrócił po latach w crossoverowym odcinku "Crisis on Infinite Earths".

Alicia Silverstone – "Batman i Robin"


George Clooney wielokrotnie przepraszał fanów superbohatera za zniszczenie marki na lata. Dziś produkcja wciąż jest uznawana za jeden z najgorszych filmów w historii Hollywood, ale po latach zyskała swoich fanów. W momencie premiery nie okazał się finansową klapą, ale zjednoczył widzów, którzy jednym głosem wytykali wady produkcji. 11 nominacji do Złotych Malin powiedziało wiele o antypatii, jaką film darzyli wszyscy oglądający. Statuetka powędrowała jednak tylko do jednej osoby – Alicii Silverstone. Aktorka miała za sobą role w thrillerze "Zauroczenie" czy komedii "Słodkie zmartwienia". "Batman i Robin" był jej ostatnim występem w tak wysokobudżetowej produkcji. Przyznała, że nie czuła się dobrze w wielkim przemyśle rozrywkowym. Od tego czasu wybierała raczej mniejsze filmy, a także z powodzeniem grała na deskach teatru. Zaangażowała się w aktywizm na rzecz praw zwierząt, a także wydała książki o swojej diecie oraz macierzyństwie.

John Travolta – "Bitwa o Ziemię"


Gwiazda "Gorączki sobotniej nocy" dostała drugie aktorskie życie po sukcesie kultowego "Pulp Fiction". Powstały na przełomie wieków film sci-fi "Bitwa o Ziemię" odnosił się bezpośrednio do wiary Travolty, który od lat był zapalonym scjentologiem. Autorem książkowego pierwowzoru był sam założyciel i pomysłodawca ruchu L. Ron Hubbard. Historia osadzona w roku 3000, opowiadająca o kosmicznej rasie, która podbiła Ziemię i o rebelii wznieconej przez ludzi zmuszonych do niewolniczej pracy nie porwała żadnego widza. Finansowa porażka i rekordowe 9 Złotych Malin (w tym dla najgorszego filmu dekady) na pewno nie przysporzyło fanów aktorowi, który jednak ciągle znajdywał role w popularnych produkcjach, takich jak "Kod dostępu", "Płonąca pułapka", "Gang Dzikich Wieprzy" i "Lakier do włosów". Potrafił nawet zdobyć uznanie w oczach krytyków dzięki roli prawnika Roberta Shapiro w miniserialu "American Crime Story: Sprawa O.J. Simpsona".

Sean Connery – "Liga niezwykłych dżentelmenów"


W 2003 roku szkockiego aktora można było nazywać już żywą legendą kina. Jako James Bond pojawił się w siedmiu przygodach 007; miał na koncie ikoniczne role w filmach "Nietykalni", "Nieśmiertelny", "O jeden most za daleko", "Polowanie na Czerwony Październik", "Indiana Jones i ostatnia krucjata", "Imię Róży". Jego karierę zakończyła ekranizacja komiksu Alana Moore’a i Kevina O'Neilla. "Liga niezwykłych dżentelmenów" nie uzyskała przychylnych recenzji, ale najwięcej działo się podczas procesu produkcji. Connery walczył z reżyserem Stephenem Norringtonem i w montażowni, aby dostarczyć na ekrany oglądalny projekt. Jak przyznał w wywiadach, prace przekonały go do zakończenia kariery w wieku 73 lat. Zmarły w 2023 aktor przyznał: Miałem dość radzenia sobie z idiotami.

Kevin Costner – "Wysłannik przyszłości"


Amerykański aktor w 2024 roku powraca na ekrany ze swoim kolejnym projektem, westernową sagą "Horyzont". Jego wcześniejsze projekty, które produkował i reżyserował, niejednokrotnie przynosiły mu spore straty. W połowie lat 90. na karierę zdobywcy Oscara wpłynęły dwie produkcje postapokaliptyczne, "Wodny świat" i "Wysłannik przyszłości". Film z 1995 w obiegu na kasetach VHS w końcu zwrócił swój gigantyczny budżet. 3-godzinna ekranizacja powieści Davida Brina nie podzieliła losów swojego poprzednika, okazując się dużą porażką. Ponadto została zmiażdżona przez krytyków i nagrodzona pięcioma Złotymi Malinami, w tym dla najgorszego filmu roku. Na tor przynależny gwieździe kina, jaką był Costner, przywróciły go role drugoplanowe. Jednak przez ostatnie 30 lat jego kariery próżno szukać takich pamiętnych występów jak te w filmach "Bodyguard", "JFK" czy "Tańczący z wilkami".

Eddie Murphy – "Pluto Nash"


"Gliniarz z Beverly Hills", "Nieoczekiwana zmiana miejsc", "48 godzin", "Książę w Nowym Jorku", "Gruby i chudszy" – to tylko część ról jednego z ulubionych amerykańskich komików lat 80. i 90. Powolny upadek tej świetniej kariery rozpoczął się od gigantycznego finansowego rozczarowania. "Pluto Nash" kosztował 100 milionów dolarów, a w kinach zarobił ledwie 7. Po serii kolejnych nieudanych komedii Murphy przeniósł się na drugi plan, aż w końcu doczekał się powrotu w drugiej dekadzie XXI wieku. Obecnie widzimy go na platformach stramingowych: w stworzonych dla Netfliksa "Nazywam się Dolemite", "My i wy" czy najnowszy "Gliniarz z Beverly Hills: Axel F", "Książę w Nowym Jorku 2" dla Prime Video oraz "Świąteczna Aleja" dla Disney+.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones