Lubię francuskie kino, także za to, że pokazuje Francję. Czekam na Paryż, czy inne francuskie miasta, miasteczka Prowansji i Bretanii, w takich okolicznościach najgorsza miernota da się znieść. Gorzej jeśli tej klasy "dzieło" dzieje się w Rosji, główni bohaterowie zachłystują się tym co rosyjskie czy wręcz radzieckie, paradują w czapce z czerwoną gwiazdą... Generalnie - w złym guście...
Tak, mnie też to właśnie bardzo zdegustowało, rozczarowało i wręcz zniesmaczyło. Po co tam była ta durna Moskwa i to jeszcze pokazana z taką sympatią! Dowód na ogromną penetrację Francji sowiecką, a dziś rosyjską propagandą - fee. To zepsuło cały film, a szkoda, bo aktorzy nieźli, a ona sympatyczna (zwłaszcza w tej kenijskiej przebieralni ;) ). Dobrze pokazane, jak ładna babka może skutecznie naciągnąć faceta...