Trybuny nagle ucich�y. Firmowe zagranie Hurkacza sko�czy�o si� katastrof�

Wiele razy zachwycali�my si�, gdy Hubert Hurkacz rzuca� si� efektownym szczupakiem do pi�ki i zdobywa� w ten spos�b punkt. Gdy zrobi� to pod koniec czwartego seta w meczu 2. rundy Wimbledonu, to trybuny nagle ucich�y, bo sko�czy�o si� to dramatem polskiego tenisisty. By� na wyboistej drodze do odbudowy, ale jeden z pope�nionych tego dnia b��d�w okaza� si� bardzo kosztowny.

Arthur Fils, czyli złote dziecko francuskiego tenisa, miał tylko postraszyć Huberta Hurkacza w 2. rundzie Wimbledonu, a postawił go pod ścianą. Będący faworytem Polak kilkakrotnie wywracał się i rzucał do piłki, a jego rakieta fruwała w powietrzu. Długimi fragmentami jego gra nie przypominała tej godnej przyszłego zwycięzcy londyńskiego turnieju, którego niektórzy upatrują w 27-latku. Potem nastąpiło przebudzenie, ale całość zwieńczył finał jak z koszmaru, po którym siódmy tenisista świata poddał mecz przy wyniku 6:7, 4:6, 6:2, 6:6.

Zobacz wideo Courteney Cox zagrała w tenisa z Igą Świątek

Złote dziecko francuskiego tenisa błyszczało. Hurkacz jak nie on

Choć Fils ma dopiero 20 lat, to już nieraz pokazał, że może być specem od "hot shotów". W meczu 2. rundy Wimbledonu także kilka razy błysnął, a po jednej z akcji brawo bił mu nawet Hubert Hurkacz. Ofensywna gra 34. w rankingu ATP Francuza zdecydowanie zasłużyła na pochwałę, ale w czwartek uderzała przede wszystkim niemoc i marazm siódmego tenisisty świata. I to przede wszystkim z jej powodu przegrał dwie pierwsze partie.

"Be like Poland" - taki napis był na czapce kibica, który wspierał Hurkacza z trybun w Londynie zarówno we wtorek podczas meczu otwarcia, jak i dwa dni później. Jeśli tenisista wziął sobie to hasło do serca, to odwzorował raczej jej nie najlepsze oblicze. W obu tych spotkaniach nie prezentował się zbyt dobrze. I to niezależnie od tego, czy grę utrudniał mu deszcz (wtorek), czy świeciło cały czas słońce. Przede wszystkim bardzo słabo zaczynał spotkania. W meczu otwarcia kosztowało go to stratę seta, a dwa dni później już dwóch.

Fils w głównej drabince turnieju ATP zadebiutował niespełna dwa lata temu, a w poprzednim sezonie został najmłodszym od 18 lat francuskim zwycięzcą imprezy tej rangi. W ubiegłym roku aż 13 razy poprawiał swoje najwyższe miejsce w światowym rankingu - w styczniu wszedł do Top200, w maju do czołowej setki, a w lipcu do Top50. Dwa miesiące temu zaś osiągnął najwyższą dotychczas pozycję - 30. A jeszcze w 2021 roku odnosił sukcesy jako junior (finał Roland Garros w singlu i triumf w deblu). Teraz wielką nadzieję francuskiego tenisa trenuje dwóch znanych w przeszłości zawodników - Sergi Bruguera i Sebastien Grosjean. Po czwartkowym występie swojego tenisisty obaj mogą być dumni.

Fils po raz drugi w karierze jest w głównej drabince Wimbledonu, a nigdy wcześniej nie przeszedł drugiej rundy. Po drugiej stronie siatki miał starszego o siedem lat Polaka, który w 2021 roku grał w półfinale londyńskiej imprezy. Nic dziwnego więc, że na początku 20-latek ekspresyjnie cieszył się za każdym razem, gdy był w stanie utrzymać podanie. Ściskał wtedy mocno rakietę lub zaciskał pięść i zwracał się w kierunku swojego boksu. Im dłużej trwała wyrównana walka w tej partii, to Francuz dokładał jeszcze czasem okrzyki, które ukazywały drzemiące w nim emocje. Emocje było też w nim widać, gdy w ósmym gemie w wymianie - będąc w trudnej sytuacji - uderzył mocno piłkę, która po koźle trafiła w grupę kibic�w.

Grupka fanów Hurkacza co jakiś czas intonowała "Hubi, Hubi", a ten pod koniec partii nieco podkręcił tempo gry. Wtedy Filsowi pozostało tylko wzruszanie ramionami w geście bezradności i przejawy lekkiego zniechęcenia. Ale w tie-breaku Polak zupełnie nie był sobą. Przy wyniku 1-5, po straconym punkcie, jeszcze delikatnie zacisnął pięść, jakby próbując sobie samemu dodać otuchy. Nic to jednak nie pomogło. A najbardziej zagubienie 27-latka było widać, gdy poprosił o challenge, kiedy sytuacja była bardzo jednoznaczna. Po ostatnim punkcie tej partii Fils był w euforii, a jego sztab szkoleniowy aż wstał energicznie z radości, pokazując mu zaciśnięte w geście triumfu pięści.

Przebudzenie Hurkacza i dramatyczny finał

W kolejnej odsłonie tenisista trenera Craiga Boyntona zmusił raz ładnie rywala do błędu, posłał kilka asów w krótkim odstępie czasu, a kiedy indziej przelobował Francuza tak, że temu ostatniemu pozostało się tylko uśmiechnąć. Ale to były, niestety, tylko momenty. Bo kilka razy Polak podczas wymian przewracał się, czasem miał pecha z taśmą. Przede wszystkim zaś wciąż nie był sobą. Po efektownym skrócie Filsowi brawo bił nawet Hurkacz, a po ostatniej osoby z boksu 20-latka znów wyskoczyły w górę z radości.

Wrocławianin natychmiast udał się na przerwę toaletową z posępną miną. Wrócił wyraźnie w bardziej bojowym nastawieniu. Co prawda w siódmym gemie jego rzucenie się szczupakiem nie dało dobrego efektu, ale już w kolejnym tak. Polak wyraźnie ożył, wzmógł się też doping jego sympatyków, a on pewnie i szybko wygrał tę partię. To był Hurkacz, jakiego chcemy oglądać. Na kolejną odsłonę zostało go już, niestety, tylko trochę.

Kolejny szczupak - znów nieskuteczny - pojawił się w szóstym gemie. Wtedy trwała wyrównana walka. Po chwili Fils stracił podanie i zdenerwowany uderzył rakietą w swoją torbę, gdy schodził na przerwę. Poddenerwowany mówił też coś do swojego teamu. Wydawało się, że Hurkacz wykorzysta tę szansę, ale z prowadzenia 5:3 zrobił się remis 5:5. Nic nie dały mu też dwie piłki setowe w dziewiątym gemie, a na jego koniec kolejnego posłał piłkę w siatkę.

Ale najgorsze było dopiero przed nim. Prowadzenie 5-2 Polaka w tie-breaku sprawiło, że wiele osób na trybunach szykowało się już na piątą odsłonę. Wtedy wrócił zagubiony Hurkacz, a Fils takiej szansy nie zmarnował. Feralny moment, po którym trybuny zamarły, to wymiana przy stanie 7-7. Polak dobrze zaserwował, a przeciwnik ledwo przebił piłkę i zapewnił mu dogodną okazję do zdobycia punktu. Ale ten zamiast skończyć mocnym i efektownym uderzeniem, to zdecydował się na skrót. Do tego dobiegł rywal, a Hurkacz rzucił się znów szczupakiem. Widać było wyraźnie, że poczuł mocny ból w nodze, gdy podnosił się szybko, by kontynuować akcję. Potem siedział dłuższą chwilą na korcie, a Fils, który do niego podszedł, zasygnalizował, że potrzebna jest pomoc. Wtedy właśnie wśród publiczności zrobiło się cicho.

Najpierw Polakowi udzielono jej jeszcze na korcie, potem przeniesiono ją poza pole gry. Intensywnie masowano mu wtedy tylną część uda. Wrócił jeszcze na chwilę na kort z bandażem na nodze, nawet raz jeszcze rzucił się do piłki, co wywołało podwyższenie ciśnienia u jego fanów. Nieco później jednak - przy stanie 8-9 - kuśtykając, przerwał mecz, a kort opuszczał, zaciskając usta.

Wi�cej o: