Iga �wi�tek po zwycięstwie nad Sofią Kenin kontynuuje marsz w drabince Wimbledonu. W czwartek rozegra swój drugi mecz na londyńskiej trawie. Jej rywalką będzie Chorwatka Petra Martić (85. WTA). W oczekiwaniu na wyjście na kort Polka poznała kolejną przeciwniczkę, z którą prawdopodobnie zagra w trzeciej rundzie.
O awans i możliwość gry z pierwszą rakietą świata zmierzyły się dwie zawodniczki, które sąsiadują ze sobą w rankingu WTA - 35. Julia Putincewa i 36. Katerina Sinikakova. Wydawało się więc, że będziemy świadkami wyrównanego starcia. Tymczasem pierwszy set zupełnie rozminął się z tymi przypuszczeniami. Kazaszka nie pozostawiła żadnych złudzeń. Nie oddała Czeszce ani jednego gema, a cztery wygrała do zera. Błyskawicznie, bo w zaledwie 19 minut zwyciężyła 6:0.
Nokaut w pierwszej odsłonie nie odebrał jednak Siniakovej nadziei na pozostanie w turnieju. 28-latka co prawda rozpoczęła drugą partię od kolejnej porażki do zera, ale po chwili przy własnym serwisie zdobyła pierwszy punkt. Przy stanie 2:2 miała nawet dwie okazje, żeby przełamać, ale obu nie wykorzystała. Kolejna szansa nadarzyła się przy remisie 4:4. Wówczas Czeszka ponownie miała dwa breakpointy i za drugim razem udało się wywalczyć punkt i wyjść na 5:4. Do pełni szczęścia pozostało jej wygrać przy własnym podaniu i tak też zrobiła. Wystarczyła jedna piłka setowa i mieliśmy remis.
Taki obrót wypadków mocno rozwścieczył Putnicewą, która zaczęła raz po raz krzyczeć. Sportowa złość mocno ją pobudziła, co widać było na początku trzeciego seta. Pewnie wygrała trzy gemy z rzędu, co dało jej niezłą zaliczkę. Siniakova zmniejszyła straty na 3:1, a po chwili była bliska przełamania. Wygrywała 40:0, ale Putincewa wróciła z dalekiej podróży. Obroniła trzy breakpointy i po chwili prowadziła już 4:1.
Siniakova była jeszcze w stanie zwyciężyć w kolejnym gemie, ale był to jej łabędzi śpiew. Kolejna dwa padły łupem Putincewej. Potrzebowała aż trzech pi�ek meczowych, ale w końcu wygrała 6:0, 4:6, 6:2 i to ona zagra w trzeciej rundzie. Dla Świątek może okazać się nie lada wyzwaniem. Na korcie lubi bowiem prowokować i wpadać w złość, co udowodniła również teraz. Przed laty sama przyznała, że czuje się: "gangsterką na korcie, a poza nim oazą spokoju".