"Za�aduj i uderz". Miazga w drugim secie. Iga �wi�tek nie da�a szans fina�owej rywalce

Agnieszka Niedzia�ek
Zacz�o si� od gry jak w transie, potem nast�pi�y ma�e turbulencje, ale Iga �wi�tek zn�w wrzuci�a pi�ty bieg i pokona�a w finale Mari� Sakkari 6:4, 6:0, wygrywaj�c popisowo turniej w Indian Wells. - Za�aduj i uderz - radzi� w pewnym momencie Polce jej trener, a ona wzi�a to sobie do serca i wywalczy�a 19. tytu� w karierze. Zepchn�a dzi�ki temu na drugi plan nawet gwiazdy z Hollywood.

- Nie wiem, jak mam to zrobić - rzuciła bezradnie w pewnym momencie Maria Sakkari do udzielającego jej wskazówek szkoleniowca podczas niedzielnego fina�u. Była ostatnią, którą Iga Świątek doprowadziła do takiego stanu w ostatnich dwóch tygodniach, ale nie pierwszą. Polka w tegorocznej edycji turnieju w Indian Wells przejechała się czołgiem po kalifornijskiej pustyni.

Zobacz wideo

Podczas meczów Świątek lepiej nie mrugać. Wielkie męczarnie Sakkari wreszcie przerwane

- Mrugnij i przegapisz pięć wygranych Igi Świątek - napisano na stronie WTA w tekście dotyczących drogi liderki światowego rankingu do finału rywalizacji w Indian Wells. 22-latka straciła podczas niej 17 gemów, najmniej w ostatnich 23 latach w tej imprezie. A odniesienie tych pięciu zwycięstw zajęło jej jedynie sześć godzin. W przypadku rozstawionej z numerem dziewiątym Sakkari droga ta była znacznie dłuższa i bardziej kręta - spędziła na korcie niemal dwa razy więcej czasu. Aż cztery z jej pięciu pojedynków były trzysetowe, ale fakt, że rozegrała te pięć spotkań był tu najważniejszy. Bo jeszcze niedawno zawodniczka z Aten męczyła się na korcie ogromnie i to przez długi czas.

Przed przenosinami do Indian Wells przegrała bowiem cztery z pięciu ostatnich trzysetówek. W tym turnieju do piątku wygrała tyle meczów, ile przez pierwsze dwa miesiące tego sezonu. A pokonując w półfinale Coco Gauff, zanotowała pierwsze od sześciu spotkań zwycięstwo nad rywalką z Top10 i pierwszą od 2022 roku wygraną nad przeciwniczką z czołowej trójki.

To właśnie na kalifornijskiej pustyni 28-letnia Greczynka zakończyła posuchę wynikową. Poprzedziła to decyzja o zmianie trenera - po sześciu latach rozstała się z Tomem Hillem i zatrudniła Davida Witta. Ten ostatni przez wiele lat współpracował z Jessicą Pegulą, która po jego okiem nie tylko przedarła się do światowej czołówki, ale i kilka razy potrafiła pokonać Świątek.

Sakkari w elitarnym gronie wśród rywalek Świątek. Łzy radości po jednej stronie, po drugiej niemocy

Sakkari była do niedzieli jedną z czterech tenisistek (obok Ashleigh Barty, Jeleny Rybakiny i Jeleny Ostapenko), które mierzyły się ze Świątek więcej niż raz i miały z nią korzystny bilans. Ona była lepsza w trzech pierwszych konfrontacjach z raszynianką, które odbyły się w 2021 roku. Ostatnim z nich było spotkanie fazy grupowej kończącego sezon WTA Finals. Wtedy przy ostatnich piłkach pełna emocji Polka ocierała już łzy. W kolejnym sezonie zmierzyła się z Greczynką dwa razy i w obu przypadkach była już górą. W tym w finale w Indian Wells, gdy triumfowała 6:4, 6:1.

Od tego czasu sporo było łez po obu stronach, ale o ile u Polki, która wtedy wkraczała w najlepszy okres karierze, były to głównie łzy radości, to u Greczynki - smutku i niemocy. Pierwsza wygrywała turniej za turniejem, w tym powiększała dobytek tytułów wielkoszlemowych. Sakkari z kolei notowała dobijające serie porażek. Płakała ze szczęścia, triumfując jesienią 2023 roku w Guadalajarze, dzięki czemu wygrała drugi w karierze, a pierwszy od czterech lat turniej WTA. Tyle że potem znów nastąpiła zapaść. Wygrała cztery pierwsze mecze tego sezonu, by przegrać pięć kolejnych.

Oszołomienie na początek. Walec Świątek zrobił to po raz trzeci w tym turnieju

Ale w Indian Wells pokazała się nowa, a raczej dawna Sakkari. Ta z najlepszych lat. Tyle że na początku finałowego spotkania Polka narzuciła takie tempo, że Greczynka wyglądała na oszołomioną. Świątek grała mocniej, szybciej, odważniej. Efekt - w 12 minut objęła prowadzenie 3:0. 

Ale wówczas rywalka zaczęła nieco mocniej kąsać i po półgodzinie rywalizacji był już remis. Trener Greczynki zalecał jej wtedy większe urozmaicenie gry i przyniosło to skutek. Polka wypadła nieco z rytmu, zaczęła się mylić. Przykładowo w piątym gemie po dłuższej wymianie, mając przed sobą pusty kort, posłała piłkę na aut. Ona zaczęła słabiej się spisywać, ale trzeba też oddać jej przeciwniczce, że prezentowała się wówczas bardzo dobrze. W pełni zasłużyła na brawa m.in. po efektownym zagraniu po ostrym skosie, którym zakończyła dłuższą wymianę.

A ponieważ dobra passa Sakkari trwała, to do akcji wkroczył Tomasz Wiktorowski. Szkoleniowiec Polki polecił jej m.in., by zostawiła sobie margines błędu przy returnie i nie ułatwiała zadania przeciwniczce. Ale nie tylko. - Załaduj i uderz - rzucił w pewnym momencie. Pierwsza rakieta globu nie od razu pozbyła się kłopotów, ale stopniowo wracała tenisistka, którą oglądaliśmy przeważnie przez ostatnie dni. Nakładała już na tyle dużą presję na rywalkę, że ta w ostatnim, kluczowym gemie tej partii przy własnym podaniu przegrała trzy pierwsze akcje. A faworytka była już wtedy zbyt mocna, by pozwolić jej odrobić tę stratę.

Druga partia była już tylko formalnością. Walec jechał przez pustynię, a Sakkari była bezradna - czego nie kryła w krótkiej rozmowie z trenerem. Świątek po raz trzeci w tym turnieju wygrała drugą partię 6:0. Tym razem straciła w niej zaledwie pięć punktów. A siedzących na trybunach popularnym aktorom Tomowi Hollandowi i Zendayi pozostało tylko podziwiać i oklaskiwać główną gwiazdę turnieju. 

Mecze Igi Świątek w tegorocznej edycji turnieju w Indian Wells:

  • 1. runda - wolny los
  • 2. runda - Danielle Collins 6:3, 6:0 
  • 3. runda - Linda Noskova 6:4, 6:0
  • 1/8 finału - Julia Putincewa 6:1, 6:2
  • ćwierćfinał - Caroline Wozniacki 6:4, 1:0 i krecz Wozniacki
  • półfinał - Marta Kostiuk 6:2, 6:1
  • finał - Maria Sakkari 6:4, 6:0

Świątek została także pierwszą od 12 lat liderką rankingu WTA, która wygrała turniej na kalifornijskiej pustyni. W 2012 roku dokonała tego Białorusinka Wiktoria Azarenka. Polka poprzednio triumfowała w tej imprezie dwa lata temu, tuż przed tym zanim została światową jedynką. Wtedy poszła za ciosem i zwyciężyła także zaraz potem w Miami. Czy teraz powtórzy ten wyczyn? Przekonamy się w ciągu najbliższych dwóch tygodni. 

Wi�cej o: