Iga �wi�tek w bardzo dobrym stylu obroniła tytuł w Roland Garros. Podczas turnieju rozegrała kilka popisowych spotkań, jak to przeciwko Chince Xinyu Wang (64. WTA) w III rundzie. Potrzebowała zaledwie 51 minut, aby pokonać ją 6:0, 6:0.
Po zakończeniu meczu Polka zebrała mnóstwo komplementów. Pojawiło się również wiele żartów związanych z "piekarnią" (wygraną 6:0 w secie określa się "bajglem"), na konferencji prasowej spytał o to nawet jeden z dziennikarzy. - Szanuję moje rywalki, nie chcę w to wchodzić - ucięła temat liderka światowego rankingu.
Teraz do tej sytuacji odniosła się Daria Abramowicz, psycholog współpracująca z tenisistką, która wyjaśniła, dlaczego padły takie, a nie inne słowa. - (Istnieje - red.) zjawisko "piekarni Igi Świątek" i poczucie, że jej wygrane przychodzą łatwo. Tylko to nie jest prawdziwe. Zresztą ona sama pytana o to we Francji powiedziała, że nie chce tego komentować. A to się zdarza bardzo rzadko, bo ona zwykle odpowiada. Zrobiła tak jednak dlatego, że wie, jak to jest być na korcie - powiedziała w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Więcej podobnych treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Abramowicz dodała, że z punktu widzenia zawodniczki rywalizacja wygląda zupełnie inaczej niż z punktu perspektywy obserwatorów. - Oglądający nie może sobie zdawać sprawy z tego, ile kosztuje takie wygrywanie, ale też, jak bolesne dla przeciwniczki może być przegranie meczu w taki sposób. A przeciwniczkom należy się szacunek - podkreśliła.
Po Roland Garros Iga Świątek ma kilkunastodniową przerwę od startów. Do gry wróci pod koniec czerwca, gdy wystartuje w turnieju na kortach trawiastych w Bad Homburg. Będzie to dla niej ostatni sprawdzian przed wielkoszlemowym Wimbledonem, który rozpocznie się 3 lipca.