Sezon 2023/24 był katastrofalny w wykonaniu reprezentacji Polski, a szczególnie jego początek. Biało-Czerwonych stać było jedynie na dobre pojedyncze skoki. Niespodziewanie na lidera kadry wyrósł Aleksander Zniszczoł, któremu udało się nawet stanąć na podium. I to po raz pierwszy w karierze. Miało to miejsce w Lake Placid. Pozostali nasi rodacy nie mieli tyle szczęścia. W niedzielę chcieli jednak zakończyć sezon miłym akcentem, by dać nieco radości kibicom. I mimo że ostatecznie udało im się pokazać z dobrej strony, to ich występ nie wpłynął na końcową pozycję w klasyfikacji Pucharu Narodów. Przebudzili się zbyt późno.
W niedzielę rozegrano ostatni konkurs indywidualny w sezonie. Klasycznie odbył się na skoczni do lotów w Planicy. Polacy zaprezentowali się bardzo dobrze w pierwszej serii. Zawiódł jedynie Kubacki, który skoczył tylko 194 m i po pierwszym skoku był 29. O wiele dalej poszybował Kamil Stoch. Osiągnął 227,5 m, dzięki czemu plasował się na 16. lokacie. Wyżej był Piotr �y�a, bo na 11. miejscu po skoku na odległość 230 m. Kapitalną formę po raz kolejny w tym sezonie zaprezentował też Zniszczoł. Wylądował na 237 m, dzięki czemu po pierwszej serii zajmował wysokie, drugie miejsce.
Stanął więc przed szansą na kolejne podium w karierze. I ostatecznie udało mu się je zgarnąć. Skoczył aż 237,5 m i zajął trzecią lokatę. Przed nim znaleźli się jedynie zwycięzca Daniel Huber i drugi Domen Prevc.
Kapitalnie zaprezentował się też Piotr Żyła. Skoczył aż 240 m, co pozwoliło mu znacznie awansować. Ostatecznie zajął 5. miejsce. Ponownie poza 220 m skoczył Stoch. Przekroczył tę granic� o trzy metry i pozostał na 16. lokacie. Pozycji nie udało się poprawić też Kubackiemu. Skoczył 187,5 m i pozostał na 29. miejscu.
Mimo bardzo dobrych skok�w Polacy nie awansowali w klasyfikacji Pucharu Narodów. Nie mieli na to nawet matematycznych szans. Przed niedzielnym konkursem tracili aż 1206 punktów do Japończyków. Ostatecznie zajęli szóstą lokatę, a więc najgorszą od sezonu 2021/22. Wówczas także plasowali się na tej pozycji. Jedynym pozytywem jest fakt, że w niedzielę Biało-Czerwonym udało się nieco zredukować stratę do Azjatów. Finalnie wyniosła ona 1117 punktów.
W klasyfikacji końcowej triumfowała Austria. I to już po raz trzeci z rzędu. Ostatni raz pokonać Stefana Krafta i spółkę udało się Norwegom. Był to sezon 2020/21. Obecny cykl nie był już tak udany dla Skandynawów. Zajęli dopiero czwarte miejsce.
Przed nimi uplasowała się Słowenia i Niemcy. Teoretycznie nasi zachodni sąsiedzi mieli szanse zająć drugie miejsce - tracili tylko 19 punktów. Zadanie było jednak piekielnie trudne, ponieważ Słoweńcy skakali u siebie w Planicy. I ostatecznie nie dali wyrwać sobie srebrnego medalu z rąk.