Ten weekend, jak i cały sezon nie jest udany dla Dawida Kubackiego. W sobotę Polak oddał skok na zaledwie 177 m, przez co nie awansował do drugiej serii konkursu w Oberstdorfie. - Tu ewidentnie był mój błąd. Za bardzo przyatakowałem za progiem, przeciąłem parabolę. W połączeniu z tym, że mieliśmy wiatr z tyłu, a nie tak jak wcześniej pod narty, to zabrakło wysokości, żeby odlecieć - podkreślał. Szanse na poprawę wyniku miał w niedzielę. Najpierw odbyły się kwalifikacje, ale w nich 33-latek miał jeszcze większego pecha.
Kubacki wylądował na 176,5 m, co znów było rozczarowującym wynikiem, choć nie odległość była najgorsza. Spadł z dużej wysokości i po zetknięciu nart z ziemią stracił równowagę, po czym zaliczył upadek. Cała sytuacja wyglądała dość groźnie. Na szczęście udało mu się opuścić zeskok o własnych siłach. Wstał i machnął ręką w kierunku kibic�w, pokazując, że nic poważnego mu się nie stało.
Dobre informacje w sprawie przekazał też Polski Związek Narciarski. "Pozytywne wieści - po upadku w kwalifikacjach w Oberstdorfie u Dawida Kubackiego wszystko w porządku!" - pisano na X (dawniej Twitter).
Po chwili Polak podszedł też do dziennikarzy, by wyjaśnić, z czego wynikał upadek. - Mój błąd przy lądowaniu, wszystko w porządku, wygląda na to ze kwalifikacje zostaną odwołane, wiec liczę na start w konkursie - podkreślał Kubacki w rozmowie z Kacprem Merkiem.
Jak na razie kwalifikacje trwają. Rozpoczęły się z delikatnym opóźnieniem, co było spowodowane silnym wiatrem. Jeśli jury podejmie decyzję o odwołaniu sesji, wówczas Kubacki pojawi się ponownie na belce i wystąpi w konkursie. W przeciwnym razie Polaka raczej nie zobaczymy już w niedzielę na zeskoku.
Kubacki zajmuje obecnie dopiero 24. lokatę w Pucharze Świata z dorobkiem 183 punktów po 20 konkursach.