Thurnbichler nie chcia�, by dziennikarze pytali o to skoczk�w. To efekt jego szokuj�cej decyzji

Jakub Balcerski
Thomas Thurnbichler nie chcia�, �eby dziennikarze zadawali polskim skoczkom pytania o zmian�, kt�rej dokona� tu� przed Turniejem Czterech Skoczni: odsuni�cie jego asystenta, Marka Noelke. - To moja sprawa, ja mog� si� tym zajmowa�, a oni maj� si� skupi� na dobrym wykonywaniu swoich zada� na skoczni. Niech my�l� i odpowiadaj� na pytania o sporcie - przekaza� Austriak. Wyja�ni� tak�e, jak trenerzy dziel� si� zadaniami w nowym kszta�cie polskiego sztabu.

Czwartek, dzień pierwszych skoków na 72. Turnieju Czterech Skoczni, nie przyniósł wielu pozytywów dla polskich skoczków. W treningach prezentowali się bardzo słabo, nawet poniżej poziomu, który osiągnęli na wcześniejszych zawodach Pucharu Świata w Klingenthal i Engelbergu. W kwalifikacjach spisali się nieco lepiej. Najwyżej był Piotr �y�a, skończył je na 26. miejscu. Dawid Kubacki był zaraz za nim, na 27. pozycji. Maciej Kot zajął 36., Kamil Stoch 37., Aleksander Zniszczoł 39., a Paweł Wąsek 43. miejsce. Niestety, to oznacza, że każdy z nich w piątkowym konkursie będzie walczył z teoretycznie lepszym rywalem, który w walce o awans do zawodów zajął od niego wyższą pozycję.

Zobacz wideo Kamil Stoch ocenia swój występ w Engelbergu: Mimo błędów skoki były płynne

Słabe wyniki Polaków na otwarcie TCS. Thurnbichler: Nie mogę być usatysfakcjonowany

O uśmiechy na twarzach zawodników ciężko, ale nie było co spodziewać się, że w Oberstdorfie po tygodniach gorszych rezultatów wszystko nagle odpali. Trener Thomas Thurnbichler ciągle tłumaczy, że to wszystko część procesu, który ma pomóc Polakom osiągać lepsze wyniki. Ale już długo ostrzegał, że to może być proces bardzo długotrwały.

- Po takim dniu nie mogę być usatysfakcjonowany z wyników. To wygląda tak samo od początku sezonu. Widzimy, że inne kadry są bardzo szybkie na progu. W zeszłym sezonie to my mieliśmy jedne z najlepszych prędkości, teraz jesteśmy za rywalami. W tym elemencie Szwajcarzy, czy Niemcy bardzo się rozwinęli. Moi skoczkowie wciąż popełniają po wiele błędów. Oddziałuje na nich presja i robi się coraz ciężej, trudno poprawić technikę w wyjątkowej sytuacji - diagnozował po czwartkowych skokach Thomas Thurnbichler.

- Ostatnio często jest też tak, że chcemy trenować, ale nie możemy. Bo co możemy zrobić, kiedy w Polsce jest halny? Poza odpuszczeniem dodatkowych serii trzeba było odwołać także mistrzostwa Polski na Wielkiej Krokwi. I teraz wiele elementów się na siebie nakłada, a my musimy stawiać temu czoła. Dawid Kubacki i Paweł Wąsek chorowali i choć są już wyleczeni i gotowi na starty, to dopiero będą łapać lepszą świeżość w nogach i wracać na swój odpowiedni poziom - wskazał Thurnbichler.

Thurnbichler nie chciał pytań dziennikarzy o Marca Noelke. "To moja sprawa"

Szkoleniowiec przed startem Turnieju Czterech Skoczni dokonał ważnej zmiany w swoim sztabie. Podjął, dla wielu zapewne szokującą, decyzję o odsunięciu od niego swojego dotychczasowego asystenta, Marca Noelke. Niemiec pozostaje w strukturach Polskiego Związku Narciarskiego, ale nie bierze już udziału w tym, jak zespół funkcjonuje na skoczni. Przyszłość Noelke ma się rozstrzygnąć w kolejnych tygodniach i leży w rękach działaczy, choć Niemiec sam przyznał, że całkiem możliwe, że będzie musiał kompletnie zmienić swój sposób działania. A to przez sprawy rodzinne i zawodowe.

Dziennikarze w czwartek na Schattenbergschanze dostali przekazaną prośbę od Thomasa Thurnbichlera, żeby nie zadawać pytań o Marca Noelke skoczkom. To zrozumiałe, więc temat nie pojawiał się w rozmowach z zawodnikami. Gdy trener do nas dotarł, rozmowę rozpoczął od wyjaśnienia, skąd taki zabieg. - To moja sprawa, ja mogę się tym zajmować, a oni mają się skupić na dobrym wykonywaniu swoich zadań na skoczni. Niech myślą i odpowiadają na pytania o sporcie - poprosił jeszcze raz Thurnbichler.

Poprosiliśmy jednak, żeby wytłumaczył, jakie role po odejściu Noelke pełnią on i Wojciech Topór, który został jego nowym asystentem, ale nie wypełnia tych samych zadań, które miał stawiane Niemiec. - To jasne, że jeśli ktoś w zespole zostaje wymieniony, to ktoś, kto wchodzi do niego za tę osobę, nie będzie pracował jeden do jednego tak samo. Wojciech Topór sprawuje rolę klasycznego asystenta trenera. Jest ze mną na wieży trenerskiej, analizuje skoki i trenuje zawodników w trakcie sesji fizycznych i poświęconych technice. Przejmuje zatem sporą część obowiązków, które do tej pory na głowie miał Marc. Choćby sprawy organizacyjne. Ja za to zajmuję się znów w pełni planami treningowymi zawodników - wyjaśnił Thomas Thurnbichler.

Trener chciał, żeby skoczkowie podeszli do zawodów jak do treningu. Kot otwarcie przyznał, że myśli inaczej

Austriak w ostatnich tygodniach mówił, że w jego oczach najważniejsze jest, żeby zawodnicy za bardzo nie "napalali się" na dobry wynik w zawodach. Że do skoków w konkursie mają podchodzić z odpowiednim dystansem, spokojem i koncentrować się na elementach, które wymagają poprawy. To kłóci się jednak nieco z atmosferą Turnieju Czterech Skoczni, jednego z największych i najbardziej prestiżowych wydarzeń każdego sezonu. Trudno skakać treningowo, gdy na trybunach pojawia się 20 tysięcy kibic�w, a razem z nimi przychodzi kompletnie inna niż dotychczas, większa otoczka zawodów.

Na to, że skakanie bez ograniczania doznań w trakcie Turnieju może przynieść dobre efekty, uwagę zwrócił Maciej Kot. - Chyba tylko tybetański mnich medytujący po kilka godzin dziennie byłby w stanie tak głęboko wejść w swoje ciało, żeby zapanować nad tym, żeby nie odczuwać dodatkowych emocji podczas zawodów. Czy to ma sens, czy to jest potrzebne? Wychodzę z założenia, że da się z tego wyciągnąć coś pozytywnego. Nie chodzi o to, żeby koncentrować się tylko na tym, ale odczuwać radość ze skakania. Jeśli boimy się nawet lekkiego stresu i odpychamy go od siebie, co nie do końca jest możliwe, wtedy nas spina i blokuje - ocenił skoczek.

Słowa Kota zabrzmiały na nieco odmienną wizję od tej przedstawianej ostatnio przez sztab Polaków. Za wizją trenera opowiadają się za to Kamil Stoch i Dawid Kubacki. - Nauczyłem się już mierzyć siły na zamiary. Wiem, na co mnie stać w tym momencie. Na dobre skoki, natomiast nie potrafię ich w pełni wykonać, popełniam bardzo dużo błędów. Dlatego muszę się skupić głównie na realizacji założeń, które mam na każdy dzień - mówił po kwalifikacjach Stoch. - Byłoby głupotą z mojej strony, gdybym nakładał na siebie jakąś presję. Wiem, jaka jest sytuacja, zdaję sobie z tego sprawę. Jedynym moim założeniem na ten Turniej jest praca z dnia na dzień. Dzięki temu mogę mieć coraz większy uśmiech po skokach i się nimi cieszyć, a przy tym one powinny być coraz lepsze - opisywał Kubacki.

- Zawsze potrzebujemy odpowiedniego mixu, dobrze dobranych proporcji. Małe zadania dotyczące techniki muszą współgrać z tym, że startują w zawodach. Chodzi o to, żeby podchodzić do tego z odpowiednim zaangażowaniem, sercem i pasją. Ten mix to klucz dla dobrej dyspozycji zawodnika, ale to bywa trudne do osiągnięcia. Choćby u Piotrka. Czasem chce zrobić za dużo i wręcz eksploduje. Złości się tym, co robi. Jestem jednak pewny, że możemy pokazać chłopakom odpowiedni plan na to, co powinni wykonać i że będą w stanie się poprawić - wskazuje Thomas Thurnbichler.

- Zawsze trzeba wziąć pod uwagę obie strony, każdą opinię. Zawodnicy muszą wierzyć w ten proces. Pytam, co czują i myślą, ale na koniec zwłaszcza starszym skoczkom nie jest łatwo, bo wiele trenują i potrzebują tego dodatkowego ożywienia dzięki publice. To daje im więcej motywacji niż trening - tłumaczy szkoleniowiec.

Żyła na pytanie o rozmowę rzucił: "Nie ma o czym". Wymowny obrazek

Najbardziej wymownym komentarzem do tego, jak Polacy rozpoczęli TCS, jest to, że najlepszy z nich w kwalifikacjach Piotr Żyła na pytanie, czy porozmawia, odpowiedział tylko: "Nie ma o czym". I nawet nie ma się tu co na niego gniewać, bo to normalna reakcja Żyły, gdy mu nie idzie. Same takie słowa nigdy nie są jednak czymś przyjemnym na początkiem święta skoków, jakim powinien być Turniej Czterech Skoczni.

- Mam wiarę w zawodników i wierzę, że będą w stanie się rozwijać w trakcie Turnieju - przekonuje Thomas Thurnbichler. Jeden z najważniejszych celów sezonu, jak określał tę imprezę jeszcze przed początkiem zimy, stał się dla niego jednak tylko częścią procesu powrotu do formy. A niestety nie ma pewności, że ten będzie skuteczny. Oby był, bo na razie atmosfera po pierwszym dniu w Oberstdorfie jest kiepska, a wyniki przykre. Jeśli droga, którą podąża doprowadzi ich do lepszych skoków i rezultatów, to trudno uwierzyć w to, że nie po wielu zakrętach i prawdziwej męce. Te zapewne jeszcze przed polską kadrą.

Wi�cej o: