W miniony wtorek Polski Związek Narciarski ogłosił nowego trenera polskiej kadry skoczków narciarskich. Miejsce Michala Doleżala zajął 32-letni Austriak Thomas Thurnbichler. Zmiana szkoleniowca była wyczekiwana od tygodni. Biało-Czerwoni słabo spisywali się w kolejnych zawodach, co tylko podsycało plotki o tym, że Doleżal straci posadę.
Pożegnanie z czeskim trenerem przebiegło w burzliwych okolicznościach. Eskalacja złych emocji nastąpiła podczas ostatniego weekendu sezonu w Planicy. Doleżal ogłosił, że jego umowa z PZN nie zostanie przedłużona, a w jego obronie stanęli najbardziej doświadczeni zawodnicy. Stoch, Kubacki i Żyła stanęli murem za szkoleniowcem i zarzucali związkowym działaczom nieudolne działania.
Misja Adama Ma�ysza, który w Planicy próbował załagodzić sytuację, zakończyła się fiaskiem. Dyrektor kadry szybko opuścił Słowenię. Teraz do tamtych wydarzeń wrócił w rozmowie z Interią i został zapytany o słowa Stocha i Żył, którzy uderzyli w PZN oraz osobiście w Małysza. - Trochę byłem tym podłamany. Nigdy nie przypuszczałem, że chłopaki mogą się tak zachować. Szczególnie w stosunku do mnie - stwierdził. I dodał: - To związek wybiera trenera, a nie sami sobie zawodnicy. Gdyby do tego doszło, że zawodnicy sami decydują o tym, kto ich ma trenować, to po co w ogóle jest ten związek? - podkreślił.
W mediach pojawiły się sugestie, że Stoch, skoro jest niezadowolony z działań PZN, mógłby trenować indywidualnie pod okiem innego trenera. Co na to Małysz? Jak przekonuje, nie ma nic przeciwko takiemu rozwiązaniu. Problem w tym, że sam Stoch z takim pomysłem nigdy nie wyszedł.
- Ależ proszę bardzo! Dlaczego Kamil nie przyjdzie i nie porozmawia z nami na ten temat, że dorósł do tego momentu, w którym chce mieć indywidualnego trenera? Pamiętam kulisy mojej decyzji o sprowadzeniu Hannu. Brakowało mi kogoś, kto walnie pięścią. Tyle że ja nie leciałem od razu do mediów i nie wywoływałem burzy - dodał.
Miniony sezon był bardzo słaby w wykonaniu polskich skoczków. Tak źle nie prezentowali się od lat. Najjaśniejszym punktem ostatnich miesięcy był brązowy medal Dawida Kubackiego podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie. Małysz zauważył, że na niepowodzenia Polaków złożyło się kilka przyczyn. Część winy zrzucił na kontrolera sprzętu z FIS.
- Trenerzy przede wszystkim twierdzą, że szwankował sprzęt. Kontroler sprzętu FIS Mika Jukkara zaczął nas wręcz prześladować, nakazał zmianę pewnych krojów kombinezonów, choć inni mieli takie same i nikomu to nie przeszkadzało. De facto ja i nie tylko ja, twierdzę, że w systemie przygotowań był popełniony błąd. Dlatego chcieliśmy wyjaśnienia od trenerów, w czym ten błąd tkwił. Do dzisiaj tego wyjaśnienia nie dostaliśmy, więc o czym tu w ogóle rozmawiać? - zakończył.