Alexander Stoeckl jednoznacznie o Kamilu Stochu. "A� zbyt trudno..."

Jakub Balcerski
- A� zbyt trudno by�o mi na to patrze� - m�wi Sport.pl o Kamilu Stochu trener norweskich skoczk�w Alexander Stoeckl. Austriak twierdzi, �e decyzja o wycofaniu trzykrotnego mistrza olimpijskiego z ca�ego Turnieju Czterech Skoczni po odpadni�ciu w kwalifikacjach w Innsbrucku to bardzo dobra decyzja. Start konkursu na Bergisel by� zaplanowany na 13:30, ale na skoczni szaleje wiatr. Relacja na �ywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE. Transmisja w Eurosporcie, TVN i Playerze.

Sytuacja przed wtorkowym konkursem w Innsbrucku jest bardzo trudna. Wieje nawet do 10 metrów na sekundę w porywach, a ta wartość po południu ma zelżeć tylko do 6 metrów na sekundę. Organizatorzy liczą na pomoc siatek wietrznych, ale ogranicza ich także czas rozegrania konkursu - na Bergisel nie ma oświetlenia.

Powstały plany, żeby pojawiło się w 2023, albo 2024 roku, ale dziś konkurs musiałby się zakończyć około godziny 16, lub 17. Odwołano już seri� próbną, która miała się odbyć o 12:00, a którą przesunięto o pół godziny. W tym czasie porozmawialiśmy o sytuacji na skoczni, a także faworytach Turnieju Czterech Skoczni i problemach polskiej kadry z trenerem norweskich skoczków, Alexandrem Stoecklem.

Zobacz wideo

Jakub Balcerski: Trenerze, jest pan gotowy na dwa konkursy w Bischofshofen?

Alexander Stoeckl: (śmiech) No tak, nie wygląda to dziś w Innsbrucku zbyt obiecująco, więc może przeniosą zawody do miejsca, gdzie odbywa się finał Turnieju. Musimy poczekać, czy wiatr pozostanie na poziomie tych mocnych podmuchów, czy podmuchy się nieco zmniejszą. Prognozy są złe. Czeka nas długi dzień oczekiwania na decyzje i co wydarzy się w kolejne dni. 

Dla norweskich skoczków byłoby dobrze, gdyby przeniesiono konkurs tam? Halvor Egner Granerud chyba ma z nią trochę na pieńku, więc zapewne nie będzie narzekał. 

W Innsbrucku warunki mają bardzo duży wpływ na zawody. Dobry przykład to nawet nie te wszystkie loterie z przeszłości, a tegoroczne treningi na Bergisel. Markus Eisenbichler skacze 139 metrów w pierwszym i 118 w drugim. Miał tę samą prędkość na progu. Różnicę zrobił wiatr. Możemy zdobyć, albo stracić wiele punktów. Dla szczęściarza konkursy tutaj będą w porządku, dla pechowców raczej nie. W Bischofshofen jest inaczej: warunki są zazwyczaj stałe, więc musisz skakać o wiele lepiej od innych. 

Wspomniał pan Markusa Eisenbichlera. Tą wczorajszą bombą wywarł na panu tak duże wrażenie, że powiedziałby pan, że ma jeszcze szansę w rywalizacji z liderem Turnieju Czterech Skoczni, Ryoyu Kobayshim? Jest trzeci w klasyfikacji generalnej, ze stratą ponad 20 punktów, mógłby to tu odrobić?

Tak, dla niego te warunki są idealne. Dokładnie wie, co robić, gdy dostaje mocny podmuch pomagający mu w powietrzu. Zaskoczyło mnie, że aż tak łagodnie, dobrze wylądował ten tak daleki skok w poniedziałek. 

A Ryoyu? Wiele osób mówi, że jego najmocniejszą stroną jest pierwsza faza lotu: to coś, co mógłby pan wskazać swoim zawodnikom i powiedzieć: "róbcie tak, jak Ryoyu"?

Jest niesamowita, ale to nie tak. Ma wyjątkowo dobrze dobrany sprzęt, do stylu skoku, warunków fizycznych i oczywiście świetnej formy. To jednak trudne, żeby skopiować czyjąś indywidualną technikę. Nie do każdego ona będzie pasowała. Imponuje mi sposób, w który leci: mało napięcia, niewiele parcia na narty, jest od nich bardzo oddalony. I dzięki temu wiele zyskuje w powietrzu. Inni zawodnicy w takiej sytuacji mogliby nawet odpuścić skok, bo czuliby, że narty za bardzo wiszą im w powietrzu. My latamy o wiele bardziej położeni na nartach, bliżej nich w powietrzu. Jego rywale mają jednak spore szanse, gdyby w Innsbrucku rozegrano loteryjny konkurs. Wiemy, ile można wtedy zyskać nawet do tak świetnego zawodnika. Trzeba jednak skakać naprawdę na swoim absolutnie najwyższym poziomie.

W poniedziałek z Turniejem Czterech Skoczni pożegnał się Kamil Stoch. Dla nas to był widok łamiący serce, a jak pan zareagował?

Aż zbyt trudno było mi na to patrzeć. Przez moment w trakcie Turnieju wydawało mi się, że wszystko się u niego poprawiało. Że był rozwój i optymizm. To było jednak bardzo dziwne, gdy w kwalifikacjach spadł na zaledwie 114. metr i nie wykorzystał bardzo dobrych warunków. Decyzja o wycofaniu go z imprezy jest jedyną właściwą. Powinien potrenować i poszukać formy na kolejne duże wydarzenie w tym sezonie, czyli igrzyska w Pekinie. 

Jakie są doświadczenia w pana kadrze z wycofywaniem zawodników? To tylko czyści głowę, czy faktycznie może pomóc zawodnikowi? Te dwanaście dni to dla Kamila Stocha odpowiednio, żeby coś poprawić?

Jeśli dobrze się to rozplanuje i odpowiednio potrenuje, to zdecydowanie tak. To w przypadku zarówno treningów w hali, na siłowni, jak i na skoczni. Dwanaście dni to odpowiedni okres, żeby znaleźć problem, wyeliminować go i wrócić do formy. 

W Polsce powstała też dyskusja, czy odpuści konkursy w Zakopanem, bo będzie wówczas krótko po powrocie na skocznię (Polski Związek Narciarski przekazał, że Stoch nie będzie skakał co najmniej przez tydzień, czyli do 10 stycznia). Taka decyzja sprawiająca, że nie byłoby go na ulubionej skoczni i przy wspaniałych kibicach, mogłaby być kolejnym problemem, tym razem psychicznym?

To zależy od tego, co stanie się, gdy będzie trenował. W tym momencie dobry wybór to odpuszczenie nieco presji, zawodów, szukanie błędu i na koniec powrót, gdy będzie wiedział, że wszystko wraca do normy. Sam poczuje, że jest gotowy. To musi też skonsultować z trenerami. 

W Norwegii macie system, w którym konsultujecie się z trenerami z poszczególnych miast, którzy wiedzą więcej o poszczególnych zawodnikach. W Polsce obecnie trwa dyskusja, czy dopuszczenie głosów trenerów klubowych do kadry byłoby czymś właściwym. Doradzi pan coś względem własnego doświadczenia?

To będą tylko spekulacje, bo nie znam dokładnie sytuacji w Polsce. Ale ja nie boję się rozmawiać, poznawać opinii innych. To ważna część mojej pracy. Im więcej głosów, tym często lepiej, bo mam pełen obraz i mogę przemyśleć wiele scenariuszy. Zwrócę uwagę także na fakt, że trenerzy, którzy prowadzą obecnie waszą kadrę, tworzyli świetne wyniki zawodników jeszcze w zeszłym sezonie. Rok wcześniej połączyliście kadry A i B, zrobiliście tak, jak my. U nas to funkcjonowało, zawodnicy byli świadomi swojego poziomu i chcieli dorównywać najlepszym, a trenerzy mogli sporo dyskutować. Może kolejny krok to właśnie konsultacje z zewnątrz, ale tego nie wiem.

Pierwszą serię konkursową zaplanowano na godzinę 13:30, ale na skoczni nadal szaleje wiatr. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE. Transmisja w Eurosporcie, TVN i Playerze.

Wi�cej o: