Znamy rywali Polak�w w p�finale Ligi Narod�w. Sceny w ostatniej akcji

Jakub Balcerski
To by� prawdziwy dreszczowiec zako�czony jednym z najbardziej minimalnych as�w serwisowych w historii siatk�wki. Francuzi po d�ugiej walce wygrali z W�ochami 3:2 (19:25, 25:20, 22:25, 25:22, 15:11) i awansowali do p�fina�u tegorocznej Ligi Narod�w. W nim w sobot� zmierz� si� z Polakami i to b�dzie prawdziwie hitowe spotkanie.

Francuzi nie kończą Ligi Narodów tak, jak w zeszłym roku - wtedy odpadli już porażce w ćwierćfinale. Po tie-breaku w Gdańsku wygrali z nimi wówczas Amerykanie. W piątek w Łodzi okazali się minimalnie lepsi od Włochów. Dosłownie minimalnie, bo as serwisowy, który zamknął spotkanie, musnął linię boiska o milimetry. Obrazek potwierdzający, że piłka da punkt Francuzom, pozostawał na ekranie w hali dobre kilkadziesiąt sekund. Nie wierzyli kibice, zawodnicy, na zdziwionych wyglądali nawet sędziowie. A jednak, da się w takich okolicznościach skończyć zwycięsko mecz.

Zobacz wideo Szaleństwo na ulicach Tbilisi! Gruzja pokonała Portugalię!

W weekend Francuzi powalczą tu o siódmy medal tych rozgrywek w historii. Może nawiążą do 2015, 2017 lub 2022 roku, gdy je wygrywali? Planem minimum będzie zapewne brąz, który zdobywali w 2016 i 2021 roku. Po srebro sięgali natomiast w 2006 roku. Muszą jednak pamiętać, że w półfinale grali z rezerwami Włochów, a pokonali je dopiero po pięciu setach.

Siatkarski horror w Łodzi. Nierówna gra i zwycięstwo Francuzów

Na początku spotkania sytuację na boisku kontrolowali jednak Włosi. I to pomimo faktu, że nadal - tak jak przez fazę zasadniczą Ligi Narodów - nie grali u nich Alessandro Michieletto, Simone Gianelli, czy Yuri Romano, a Alessandro Bovolenta, Mattia Bottolo, czy Ricardo Sbertoli. Po wyrównanej walce o pierwsze punkty Italia zyskała najpierw trzypunktową (8:5), a potem nawet ośmiopunktową przewagę (17:9). Francuzi nie mieli jak odpowiedzieć - nie działała u nich zagrywka, a ataki zbyt często były zatrzymywane przez rywali, żeby mogły zrobić różnicę. Ostatecznie zmniejszyli przewagę Włochów tylko o dwa punkty - drużyna Ferdinando de Giorgiego wygrała tę partię do 19 i objęła prowadzenie w meczu.

Druga partia nie poszła jednak po jej myśli. Znów potrafili prowadzić trzema punktami na starcie, ale w tamtym momencie do głosu doszli Francuzi. Zdecydowanie poprawiła się ich zagrywka, a w ataku coraz skuteczniejsi stawali się Jean Patry, Trevor Clevenot i Kevin Tillie. Nie tylko odrobili straty, ale po chwili wyszli też na wyraźne prowadzenie - mieli nad Włochami zapas sześciu punktów (20:14). Do końca seta, choć gra Włochów nieco się poprawiła, mistrzowie olimpijscy nie zostali jednak zatrzymani i wygrali go 25:20, doprowadzając do remisu.

Szybka odpowiedź i poprawa swojej gry - tak brzmiał plan Włochów na kolejny fragment spotkania. I udało im się go wykonać niemal w stu procentach. Po niemrawym początku nie pozwolili Francuzom zyskać sporej przewagi i sami szybko oddalili się na trzy punkty (7:4). Ich siła w ataku była znacznie większa niż po stronie Francuzów, którzy znów mieli problem, żeby zagrozić im w polu serwisowym. Włochom serwis wrócił na poziom światowy. Powiększyli swój zapas do pięciu punktów (16:11, a potem 19:14), ale końcówka była nieco bardziej emocjonująca niż w poprzednich setach. Francuzi dwukrotnie zbliżyli się do nich na dwa punkty - przy wyniku 20:22 i 22:24, ale nie byli w stanie przejąć inicjatywy i choćby wyrównać. Skończyło się 25:22 dla drużyny De Giorgiego.

Przy stanie 6:6 w czwartym secie belgijski sędzia Wim Cambre był zmuszony przerwać grę. Francuscy siatkarze zgłosili bowiem problem: przez jedną z otwartych bram do hali wdzierało się zbyt wiele światła, które ich oślepiało. Po tej sytuacji na chwilę prowadzenie objęli Włosi. Trzy punkty przewagi (12:9) nie stanowiły jednak przeszkody nie do pokonania dla drużyny Andrei Gianiego. Parę chwil później to oni mieli taki zapas (16:13) nad rywalem i potrafili go utrzymywać, a na koniec nawet zwiększyć do czterech punktów (24:20). Zwycięstwo przyniosła im dopiero trzecia piłka setowa, gdy zagrywkę zespuli Włosi. Wynik 25:22 oznaczał jedno - w tym bardzo nierównym spotkaniu z obu stron czekał nas tie-break.

Decydująca partia rozpoczęła się od małego nokautu - Włosi zaczęli od prowadzenia aż 4:0. Grali pewnie, a Francuzi byli jakby wytrąceni z rytmu. Dobrze pokazała to sytuacja przy stanie 6:3, gdy z równowagi wyprowadziła ich decyzja arbitrów. Pokazali, że gdy piłka była po ich stronie przy rozegraniu ręce Antoine'a Brizarda znalazły się już w przestrzeni przeciwnika. Francuz był przekonany, że nie przełożył ich przez siatkę, ale takiego błędu nie można sprawdzić challengem, więc decyzję podtrzymano. To napędziło jednak mistrzów olimpijskich i po chwili był już remis 7:7. Na frustracji grało im się najlepiej, ale to zmotywowało Włochów.

Mistrzowie świata nie tylko odrobili straty, ale i wyszli na prowadzenie (10:9). Ono okazało się jednak tylko chwilowe - Francuzi odpowiedzieli i przejęli kontrolę (10:13) nad przebiegiem gry w tym siatkarskim horrorze. Świetnie funkcjonował ich blok, pomagali sobie mocną zagrywką i dzięki dobrej dyspozycji w tych elementach już nic ich nie zatrzymało. To świetne widowisko oglądane przez ponad siedem tysięcy widzów w łódzkiej Atlas Arenie zakończyli jednym z najbardziej minimalnych asów serwisowych, jaki można było zagrać - piłka dosłownie musnęła linię boiska.

Tym samym wygrali piątego seta 15:11, a całe spotkanie 3:2. Włosi nie dowierzali, że przegrali po tak unikalnej sytuacji, a Francuzi chyba nie wierzyli w swoje szczęście. Tylko rozkładali ręce w gestach kierowanych po meczu w stronę rywali.

Francuzi rywalami Polaków. Ostatni raz przegrali z nimi w feralnym ćwierćfinale igrzysk

To znaczy, że w sobotę rywalem Polaków w półfinale Ligi Narodów będą właśnie Francuzi. Ostatni mecz z Francuzami - towarzyski, podczas zeszłorocznego Memoriału Huberta Jerzego Wagnera - zawodnicy trenera Nikoli Grbicia wygrali 3:1.

W meczach o stawkę poprzednio mierzyli się z nimi w fazie zasadniczej Ligi Narodów 2023 i wtedy też triumfowali w czterech setach. Ostatnia porażka Polaków z Francuzami przyszła w feralnym ćwierćfinale igrzysk w Tokio, gdy skończyło się 2:3 i zespół, który wówczas prowadził Vital Heynen, kolejny raz odpadł z turnieju olimpijskiego właśnie na tym etapie rywalizacji.

Początek spotkania zaplanowano na godzinę 17:00. To ze względu na prośbę Nikoli Grbicia - Serb chce, żeby Polacy mieli jak najwięcej odpoczynku przed niedzielną walką o złoty lub brązowy medal. Relacja na żywo z tego meczu na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.

Wi�cej o: