Kompromitacja na ME siatkarzy. Te liczby i obrazki m�wi� wszystko. "�enuj�ce to jest"

�ukasz Jachimiak
Co by�cie powiedzieli, gdyby UEFA og�osi�a, �e na pi�karskim Euro 2024 zagraj� nie 24, tylko a� 34 reprezentacje? A co powiecie na to, �e po 60 meczach siatkarskich ME niekt�rzy pytali, kiedy te mistrzostwa si� zaczn�? A� 31 mecz�w rozegrano przed mniej ni� tysi�cem widz�w na trybunach! Czyli #nikogo.

W rankingu UEFA jest 55 krajów. Natomiast ranking Europejskiej Konfederacji Piłki Siatkowej CEV klasyfikuje 38 narodowych drużyn. To duża różnica. Tymczasem i w mistrzostwach Europy piłkarzy, i w ME siatkarzy udział biorą po 24 reprezentacje.

Zobacz wideo Polacy wygrali Ligę Narodów! Śliwka wychwala Nikolę Grbicia

Skoro na ME siatkarzy grają 24 narodowe kadry, to znaczy, że bierze w nich udział aż 63 proc. wszystkich istniejących w Europie reprezentacji. A zatem czy wyobrażacie sobie piłkarskie ME z udziałem aż 63 proc. zespołów? Wtedy trzeba by było powiększyć turniej i zamiast 24 mieć w nim 34 reprezentacje. Nietrudno zgadnąć, jak taka reforma UEFA zostałaby odebrana. Przecież już powiększenie Euro z turnieju 16- do 24-drużynowego było krytykowane.

Spójrzmy na twarde dane z trwających ME siatkarzy pokazujące zainteresowanie po właśnie takim powiększeniu.

  • 105 widzów na meczu Czechy - Czarnogóra
  • 110 widzów na meczu Polska - Czarnogóra
  • 110 widzów na meczu Holandia - Dania
  • 130 widzów na meczu Grecja - Rumunia
  • 171 widzów na meczu Portugalia - Turcja
  • 180 widzów na meczu Holandia - Czechy
  • 188 widzów na meczu Rumunia - Turcja
  • 200 widzów na meczu Francja - Rumunia
  • 210 widzów na meczu Portugalia - Grecja
  • 210 widzów na meczu Holandia - Czarnogóra
  • 220 widzów na meczu Czechy - Dania
  • 250 widzów na meczu Słowenia - Chorwacja
  • 250 widzów na meczu Rumunia - Portugalia
  • 275 widzów na meczu Polska - Dania
  • 280 widzów na meczu Dania - Czarnogóra
  • 400 widzów na meczu Francja - Portugalia
  • 429 widzów na meczu Francja - Grecja
  • 430 widzów na meczu Polska - Holandia
  • 450 widzów na meczu Ukraina - Chorwacja
  • 470 widzów na meczu Polska - Czechy
  • 500 widzów na meczu Francja - Turcja
  • 523 widzów na meczu Hiszpania - Ukraina
  • 550 widzów na meczu Niemcy - Belgia
  • 650 widzów na meczu Chorwacja - Hiszpania
  • 840 widzów na meczu Serbia - Niemcy
  • 840 widzów na meczu Izrael - Grecja (warto podkreślić, że grano w Tel Awiwie)
  • 845 widzów na meczu Słowenia - Ukraina
  • 912 widzów na meczu Izrael - Portugalia (warto podkreślić, że grano w Tel Awiwie, a gospodarze wtedy mieli za sobą już dwa wygrane mecze i że to były ich pierwsze zwycięstwa na ME od 52 lat)
  • 925 widzów na meczu Belgia - Estonia
  • 970 widzów na meczu Słowenia - Hiszpania
  • 985 widzów na meczu Słowenia - Finlandia

To jest okrutnie długa lista meczów, które do hal we Włoszech, Bułgarii, Macedonii Północnej i Izraelu nie przyciągnęły choćby tysiąca widzów. A chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że jest to i tak bardzo niska granica przyzwoitości jak na mecze rangi mistrzowskiej.

Raporty meczowe pokazują, że na aż 31 spotkaniach z 60 rozegranych w fazie grupowej nie było nawet tysiąca kibic�w. Czyli na ponad połowie. Oraz że na 21 meczach było mniej niż 500 kibiców. Czyli na jednej trzeciej. Same nasuwają się pytania: Dla kogo są te mecze? Po co?

Jaka to jest promocja siatkówki w nowych krajach, skoro w Macedonii Północnej nikogo nie obchodzi kadra Polski? To przecież wicemistrzowie świata sprzed roku, mistrzowie z 2018 i 2014 roku, a aż na czterech z pięciu meczów naszej kadry było mniej niż 500 widzów. Dodajmy, że frekwencja byłaby jeszcze o wiele gorsza, gdyby nie polscy kibice, którzy dotarli i tam.

Mimo ich obecności podczas ostatniego meczu Polski - z Czarnogórą - na trybunach było w sumie zaledwie 110 osób. To wynik kompromitujący Skopje jako ośrodek, w którym CEV próbuje pokazać siatkówkę. Na całych ME mniej widzów (105) ściągnął tylko mecz tych samych Czarnogórców z tymi samymi Czechami w tym samym Skopje.

Ale tu trzeba się zastanowić raczej nie nad Skopje, tylko nad tym, jak CEV promuje siatkówkę. Otóż nijak. Działacze rozdęli mistrzostwa, bo tak - poprzez danie udziału w nich prawie wszystkim - najłatwiej zyskać głosy w wyborach i zapewnić sobie stołki. A poziom? A promocja? To zawracanie głowy.

CEV udaje, że nie widzi

ME siatkarzy w wersji 24-zespołowej są rozgrywane po raz trzeci. W 2021 roku z 60 meczów fazy grupowej na 26 było mniej niż tysiąc widzów. A w 2019 roku - na 27. Czyli mizerne, żeby nie powiedzieć zerowe zainteresowanie, to jest trend. Z którym CEV nic nie robi.

Dla porównania: w 2017 roku na ME grało 16 drużyn. W fazie grupowej mieliśmy nie 60 meczów, tylko 24 (w całym turnieju meczów było 36). I uwaga - nie było ani jednego meczu z mniej niż tysiącem kibiców na trybunach. Antyrekordem było 2025 kibiców na meczu Słowenii z Bułgarią. Oczywiście tu wielkie znaczenie ma fakt, że cały turniej rozgrywano w Polsce, czyli w "Volleylandzie".

Ale w takim razie cofnijmy się do ME 2015, których gospodarzami byli Włosi i Bułgarzy. To też był turniej dla 16 reprezentacji, w nim też rozegrano w sumie 36 meczów, a w fazie grupowej - czyli, mówiąc wprost, nudniejszej części mistrzostw - odbyły się 24 mecze. I wtedy na w sumie pięciu spotkaniach było mniej niż tysiąc kibiców. A antyrekordem frekwencji było 375 kibiców na spotkaniu Słowenii z Białorusią. I to był jedyny mecz, na którym nie było co najmniej 500 widzów.

Bal Kopciuszka? Piękno sportu? Za mało

Wracając do pustych hal podczas trwających ME - trzeba podkreślić, że kibice naprawdę nie mają się czym emocjonować. Mnóstwo meczów miało słaby poziom - to raz. Dwa: praktycznie nie było niespodzianek.

Do 1/8 finału awansowało 15 z 16 najlepszych reprezentacji z europejskiego rankingu (nie weszła 14. Finlandia, a weszła 20. Macedonia Północna). Jedyną sensacją w tych 60 meczach była porażka Francuzów z Rumunami. Mistrzowie olimpijscy zlekceważyli rywala, Kopciuszek miał swój bal, przeżył fantastyczną historię - to jest piękno sportu. Ale za mało tego piękna dostaliśmy, żeby warto było wyprawiać aż taki bal. Dla aż tylu gości.

Za dużo w fazie grupowej było meczów z tak ogromną dysproporcją umiejętności, że to po prostu nie było godne imprezy rangi mistrzowskiej. Przecież Polska, która w pięciu meczach straciła tylko jednego seta, mogłaby ani na chwilę nie wystawić żadnej ze swoich największych gwiazd, a i tak efekt byłby taki sam.

Takie 25:9 w jednym z setów meczu Polski z Danią (nasz historyczny rekord na ME) czy takie 3:0 z Czarnogórą w setach 25:14, 25:11, 25:12 jest jak 10:0 piłkarskiej kadry z San Marino sprzed lat. Tylko że tamta historia była z eliminacji do wielkiego turnieju, a nie z wielkiego turnieju.

Polscy koszykarze mieli 17 razy lepszą najmniejszą frekwencję niż polscy siatkarze!

W sportach lepiej zarządzanych niż siatkówka trzeba przejść przez gęstsze sito eliminacji, żeby dostać się na wielką scenę. Porównaliśmy siatkówkę (38 drużyn w europejskim rankingu) do piłki nożnej (55 reprezentacji), ale porównajmy też do piłki ręcznej (50 reprezentacji) czy koszykówki (47 reprezentacji, a tu trzeba podkreślić, że zwłaszcza w koszykówce wiele bardzo dobrych drużyn narodowych powstało w latach 90. po rozpadzie Związku Radzieckiego i Jugosławii). Wszystkie wymienione dyscypliny mają duże, 24-drużynowe mistrzostwa Europy. I gołym okiem widać, dla której są one za duże.

Przy koszykówce zostańmy jeszcze na chwilę. Otóż na ubiegłorocznym Eurobaskecie włoski trener reprezentacji Hiszpanii Sergio Scariolo żartował gorzko, że debiut jednego z jego graczy w meczu z Bułgarią obejrzało w internetowej transmisji więcej bliskich tego gracza niż widzów w hali w Tbilisi. Tamto spotkanie zgromadziło 500 kibiców na trybunach. I to był najgorszy wynik całego Eurobasketu. Czyli najgorsza frekwencja koszykarskich ME sprzed roku była lepsza niż frekwencja na 21 meczach trwających ME siatkarzy!

Pójdźmy jeszcze dalej: prowadzący Turcję Ergin Ataman po meczu z Czarnogórą narzekał, że czuł się, jakby to były ME do lat 18 czy nawet 16, bo na trybunach było zaledwie 1500 widzów.

Na koniec spójrzmy jeszcze na frekwencję na meczach polskich koszykarzy na Eurobaskecie 2022:

  • 10 992 widzów na meczu z Czechami (w Pradze, co oczywiście miało wielkie znaczenie);
  • 8 832 widzów na meczu z Finlandią;
  • 2 159 widzów na meczu z Izraelem;
  • 1 867 widzów na meczu z Holandią;
  • 4 903 widzów na meczu z Serbią.

Czyli najgorsza frekwencja na meczu naszych koszykarzy na ME - 1 867 widzów - była o 17 razy lepsza od najgorszej frekwencji - 110 widzów - na meczu naszych siatkarzy na ME! A przecież polscy koszykarze, z całym szacunkiem dla nich, nie są nawet blisko takiej pozycji w swoim sporcie, jaką mają polscy siatkarze.

"Żenujące" ME. "Dajcie znać, kiedy się zaczną"

ME siatkarzy to dziś turniej wielki tylko ze względu na liczbę uczestników. To turniej, który rozwleczono na aż trzy tygodnie (28 sierpnia - 16 września), a który tak naprawdę emocje będzie dawał przez tydzień. Czyli od teraz, od momentu, w którym zostało 16 drużyn. To była dobra liczba uczestników. Cena za pojedyncze historie jak ta rumuńska czy nawet ta izraelska (pierwsze wygrane mecze na ME od ponad pół wieku) jest zbyt wysoka. Takich głosów jak poniższy - jednego z najważniejszych menedżerów siatkarskich w Polsce - jest dużo:

W sumie bardzo podobnie wypowiedzieli się ci wszyscy ludzie z Macedonii Północnej, Izraela, Bułgarii i Włoch, którzy mając u siebie ME, zainteresowali się nimi tylko z doskoku.

A dosadnie podsumowali wszystko byli reprezentanci, których TVP zaprosiła do studia na mecz Polski z Czarnogórą. - Myślę, że chłopaki woleliby pójść na dwugodzinny trening i wiedzieć, że coś robią pożytecznego niż za przeproszeniem tracić czas i grać z taką drużyną jak dzisiaj - mówił Fabian Drzyzga. - Żenujące to jest. Wracamy do tej dyskusji, którą mieliśmy wczoraj i sensu rozgrywania mistrzostw Europy z 24 drużynami, bo później mamy takie mecze - wtórował mu Zbigniew Bartman.

W piątek zaczęła się 1/8 finału i pierwszy mecz z trudem przyciągnął na trybuny w Warnie ponad tysiąc widzów. Zwycięstwo Rumunii nad Chorwacją 3:2 z trybun Pałacu Kultury i Sportu oglądało 1034 kibiców. Drugi mecz miał godną frekwencję - 5200 widzów - ale to wyjątek, po prostu Bułgarzy przyszli zobaczyć swoją reprezentację (przegrała z Francją 0:3). Sobotnie mecze Słowenii z Turcją i Portugalii z Ukrainą zapewne znów będą mogły dostać hasztag #nikogo.

Wi�cej o: