Fornal zmaza� plam�. Drugiego takiego meczu Polacy ju� nie zagraj�

Agnieszka Niedzia�ek
Tomasz Fornal meczem z Macedoni� P�nocn� pokaza�, �e wyst�p w poprzednim spotkaniu mistrzostw Europy - zako�czony ju� po pierwszym s�abym secie - by� raczej tylko jednorazow� wpadk�. Polscy siatkarze drugiego takiego meczu jak w niedziel� te� ju� raczej w fazie grupowej nie b�d� mieli. Na trybunach by�o bowiem 10 razy wi�cej kibic�w ni� na ka�dym z ich dw�ch wcze�niejszych pojedynk�w w Skopje.

Po pierwszym secie niedzielnego spotkania Polska - Macedonia Północna można było mieć wrażenie, że siatkarzom współgospodarza mistrzostw Europy Biało-Czerwoni - a już zwłaszcza Norbert Huber - będą się śnili w koszmarach. Bo blok wicemistrzów świata funkcjonował wtedy świetnie, ale w dwóch kolejnych ta ściana była dużo niższa. Głównie związane było to z tym, że w drugim secie zawodnicy trenera Nikoli Grbicia popełnili błąd, który był największą bolączką polskich siatkarek, które nieco wcześniej rywalizowały w czempionacie Starego Kontynentu. Na szczęście, w przypadku niedzielnego meczu, liderzy światowego rankingu nie ponieśli żadnych konsekwencji, wygrywając 3:0.

Zobacz wideo Karol Kłos po nieudanym dla Polaków Memoriale Wagnera: Nie zawsze da się wygrywać

Od 430 i 470 widzów do 4800. Polska ściana mogła być w niedzielę wyższa

O pustawych trybunach w Skopje podczas meczów bez udziału gospodarzy pisano i mówiono w ostatnich dniach dużo. Można było się spodziewać, że niedzielny mecz będzie jedynym w przypadku Polaków z frekwencją, do jakiej są przyzwyczajeni. I tak było - na trybunach zasiadło 4800 osób. Różnica w porównaniu z liczbą na ich wcześniejszych spotkaniach w tych ME jest uderzająca - to z Czechami obejrzało 470 widzów, a z Holendrami 430. A to, że było ich ponad 400 to tylko i wyłącznie zasługa fanów Biało-Czerwonych, bo na innych meczach grupy C - poza tymi z udziałem Macedończyków - było ich jak na razie między 180 (Holandia - Czechy) a 280 (Dania - Czarnogóra).

Pojedynek miejscowej drużyny z wicemistrzami świata wcale jednak nie miał najwyższej dotychczas frekwencji. Tę - w liczbie 5100 osób - odnotowano na meczu z reprezentacją pobliskiej Czarnogóry. Jeszcze więcej może zjawić się ich, gdy gospodarze będą walczyć o awans do 1/8 fina�u. Polacy zaś nie mają co liczyć na powtórkę z tłumów, przy jakich grali w niedzielę, bo zostały im do rozegrania spotkania z outsiderami - Danią i Czarnogórą.

W niedzielę było zaś - jak przystało na Bałkany - żywiołowo. Najbardziej w pierwszym secie, gdy Polacy jeszcze nie zdołali odskoczyć oraz w drugim, gdy zaliczyli spadek koncentracji, który zaowocował serię błędów, roztrwonieniem przewagi (z 15:11 do 19:19) i dawką małej nerwowości w końcówce.

A nic tego nie zapowiadało po pierwszym secie, w którym kluczową rolę odegrał blok Biało-Czerwonych. Trzy punktowe akcje Hubera, do którego po chwili dołączyli koledzy, sprawiły, że Macedończykom mogło się chwilowo odechcieć dalszego grania. Łącznie wicemistrzowie globu punktowali tym elementem wtedy sześć razy i wydawało się pewne, że poprawią wynik z dwóch poprzednich spotkań (odpowiednio - 14 i 13). Ale zamiast stawiać coraz wyższą ścianę, zatrzymali się.

W drugim secie zaliczyli sporo błędów m.in. na zagrywce, uniemożliwiając sobie wygrywanie akcji w ten sposób. W trzecim z kolei dla odmiany zaczęli bombardować przeciwników z pola serwisowego i blokujący też już nie mieli zbyt wielu okazji, by się wykazać. Skończyło się więc na 11 pkt zdobytych tym elementem. Wynik dobry, choć był potencjał na lepszy.

Fornal w dwa dni od 0 do 87 procent. Kurek na długiej, ale dobrej drodze

Niedzielny mecz był ważny zwłaszcza dla dwóch polskich zawodników. Fornal został zdjęty przez Grbicia w spotkaniu z Holandią już po pierwszym secie. Co prawda przyjmował dobrze, ale nie skończył żadnego z pięciu ataków i do tego zepsuł dwie zagrywki. Nie można jednak tylko jego obwiniać za przegranie tamtej partii, bo cała drużyna grała wtedy słabiej. Inni jednak dostali szansę na rehabilitację w kolejnych odsłonach, a przyjmujący Jastrzębskiego Węgla już nie (pojawił się potem tylko na krótkie zmiany).

On jednak dostał ją w meczu z Macedonią Płn. i okazję tę wykorzystał. Zdobył 16 pkt (tylko o jeden mniej od najlepszego pod tym względem Bartosza Bednorza) i miał aż 87 procent skuteczności ataku. Do tego dwa bloki i as. To on w trzeciej partii zaczął popis serwisowy Polaków. A zakończył w ostatniej akcji meczu Wilfredo Leon, który chwilę wcześniej pojawił się na parkiecie.

Drugim siatkarzem, który bardzo potrzebował teraz dobrego występu, był Bartosz Kurek. Wracający wciąż do formy po kłopotach zdrowotnych kapitan w meczu z Czachami wchodził na podwójne zmiany i skończył tylko jedną z dziewięciu pi�ek, a do tego zepsuł dwie zagrywki. Wtedy mogły się przypomnieć jego kiepskie statystyki ze sparingu z Belgią tuż przed mistrzostwami świata 2018, których bohaterem się później okazał. W meczu z Macedonią Płn. radził sobie dużo lepiej (13 pkt i 57 proc. skuteczności ataku), choć widać, że wciąż przed nim długa droga i nieraz jeszcze miał nietęgą minę po własnych błędach (sześć zepsutych zagrywek). Ale widać przynajmniej, że jest to właściwa droga.

Wi�cej o: