Rok temu brak Fabiana Drzyzgi w kadrze był wielki zaskoczeniem. Dla niektórych wręcz szokiem. Teraz z jednej strony można było założyć, że Nikola Grbić będzie konsekwentny, ale z drugiej rozgrywający Asseco Resovii Rzeszów błyszczy w tym sezonie klubowym. Jeszcze zimą pojawiały się apele fanów i ekspertów, że Serb powinien dać latem szansę 33-latkowi. Zaczęły się nasilać w ostatnich tygodniach, gdy wiadomo było, że wkrótce pojawi się lista z powołaniami. Szkoleniowiec jednak obstaje przy swojej koncepcji i w rozmowie ze Sport.pl tłumaczy, dlaczego nadal nie chce Drzyzgi w zespole. Dodaje też, dlaczego wśród kadrowiczów nie będzie Macieja Muzaja i kilka razy przypomina o swoim słowie-kluczu.
Nikola Grbić: Trzy dni temu. Czy miałem wątpliwości pod koniec co do jej kształtu? Nie za bardzo. Znam już polskich zawodników i wiem, jaką jakość gwarantują. Szczerze mówiąc, to ułożenie listy przyszło mi dość łatwo.
Powtórzę to samo, co w zeszłym sezonie - kluczem będzie adaptacja. Mamy pewien program, terminarz i musimy się dostosować do tego. Każdy z zawodników będzie miał też czas na odpoczynek czy wakacje.
Nie mam, bo wiele rzeczy mogłoby się ułożyć nie po mojej myśli i zniweczyć wszelkie plany. Dlatego stworzenie takiego zestawiania teraz byłoby trudne. Wystarczy jakaś kontuzja. Kluczem jest więc wspomniana adaptacja. Czasami wiemy, że ktoś nie będzie w jakiś momencie dostępny np. ze względu na załatwianie spraw medycznych.
Będziemy mieć wówczas 16 graczy. Sporo młodych, ale także np. Grzegorza Łomacza, Karola Kłosa i Mateusza Bieńka, którzy skończyli sezon klubowy bardzo wcześnie. Najpóźniej dołączą siatkarze Zaksy i Jastrzębskiego Węgla, którzy jeszcze 20 maja zagrają finał Ligi Mistrzów.
Kontaktowałem się prawie z wszystkimi. Rozmawialiśmy o tym, jak będzie wyglądał sezon. W przypadku Zaksy było nieco inaczej, bo w klubie mam członków swojego sztabu szkoleniowego i mogłem skorzystać z ich pomocy.
Na szczęście nie.
Nie.
Kontaktowałem się wtedy też z Michałem Kubiakiem czy Damianem Wojtaszkiem. Byłem wówczas nowy i chciałem porozmawiać z tymi, którzy wcześniej byli w reprezentacji. Niektórzy trenerzy w ogóle czegoś takiego nie robią. Podają listę z nazwiskami, a potem rozmawiają z powołanymi dopiero na zgrupowaniu. Ale to nie w moim stylu. Czy jednak teraz miałem dzwonić do Damiana Wojtaszka i mówić mu, dlaczego znowu go nie powołałem? A na rozegraniu zdecydowałem ponownie postawić na Marcina Janusza, który miał bardzo dobry sezon w kadrze.
Oczywiście, takie postawienie sprawy, na jakie się zdecydowałem, wiąże się z pewnym ryzykiem, gdyby np. Marcin doznał poważnej kontuzji. Ale generalnie w tym przypadku jest tak jak z trenerami. Andrea Anastasi czy Michał Winiarski to świetni szkoleniowcy, ale uważam, że żaden z nich nie powinien być asystentem. To kwestia roli z zespole. Fabian jest dobrym siatkarzem, nie kwestionuję tego w żaden sposób. Ma jakość, ale według mnie nie byłby dobrym drugim rozgrywającym.
Wrócę jeszcze ponownie do tego, co zawsze podkreślam – rola w klubie nie jest tożsama z rolą w reprezentacji. Kluczowa jest tu znów adaptacja. Im lepiej poszczególni zawodnicy się przystosowują, tym bardziej będą w stanie nam pomóc. Nie możesz oczekiwać, gdy dołączasz do drużyny narodowej, że będziesz odgrywał w niej rolę, którą zakładasz, że powinieneś odgrywać.
Muszę najpierw zobaczyć, jak się będzie spisywał na zgrupowaniu. W poprzednim sezonie jego sytuację utrudniały kłopoty zdrowotne. Mam nadzieję, że teraz nie będzie takiej przeszkody. Ale na przyjęciu są też m.in. Olek Śliwka, Kamil Semeniuk, Wilfredo Leon, Tomek Fornal. Mocna i liczba obsada. Muszę zobaczyć, jak oni wszyscy będą w stanie się zaadaptować do różnych ról. Rozwiązaniem nie jest ktoś, kto będzie oczekiwał, że będzie grał cały czas. Tu liczy się przede wszystkim reprezentacja.
Zobaczymy. Powołałem jeszcze Marcina Komendę, Grzegorza Łomacza i Jana Firleja. Pierwszy miał bardzo dobry sezon w LUK-u Lublin i uznałem, że pora dać mu nieco więcej okazji do zaprezentowania się. Nie jestem jednak w stanie przewidzieć hierarchii wśród nich. Każda osoba może mieć swoje zdanie tak samo co do obsady tej pozycji, jak i co do innych. Niektórzy uznają, że lepiej postawić na jednego libero, a inni, że na drugiego itd. Uważam, że zdrowa konkurencja jest w tym wypadku dobra dla kadry.
Brałem go pod uwagę. Wiem, że ma świetny sezon, lepszy niż poprzedni. Uwzględniam to, ale nie jest to też jedyne kryterium. Przykładowo rok temu uwzględniałem to, że Bartek Kwolek miał słabszy sezon klubowy, ale potem zdołał zaliczyć jeden z najlepszych w kadrze. Gdyby brać pod uwagę tylko klub, to ktoś mógłby uznać, że powinienem teraz odesłać do domu Bieńka, Kłosa, Łomacza czy Semeniuka, dla których ten sezon był trudny.
Bartek Kurek jest kapitanem. Daje wielką wartość nie tylko jako zawodnik, ale i lider. Jest też Łukasz Kaczmarek, który także jest bardzo dobrym graczem. Jest tu duża konkurencja. Może ktoś wybrałby innych graczy niż ja. Postawiłem na takich, uznając to za najlepszą opcję dla polskiej reprezentacji.
Żadnych. W jego przypadku miałem takie samo podejście jak przy Leonie. Ze względu na kłopoty zdrowotne nie miałem okazji z nimi pracować rok temu. Muszę więc teraz mieć szansę ich zobaczyć, nawet jeśli nie mają świetnego sezonu za sobą. Nie wiem jeszcze, co się dalej wydarzy i jaka będzie ich rola, ale ważne, by ich sprawdzić.