Bezpośrednie spotkania pomiędzy Orlen Wisłą Płock a Industrią Kielce są od dawna nazywane "Świętą Wojną". Przez ostatnie 13 lat obie ekipy mierzyły się zawsze w walce o tytuł mistrza Polski i za każdym razem zwycięstwo odnosiła kielecka drużyna. Ostatnie tygodnie to dla niej jeden wielki koszmar, gdyż najpierw poległa z Wisłą w finale Pucharu Polski, a nieco później dwukrotnie musiała uznać wyższość rywala w finale mistrzostw Polski
Wydawało się, że przed własną publicznością Industria będzie miała duże szanse, by odrobić straty z ubiegłego tygodnia. Mimo że w bramce niesamowity występ zanotował Andreas Wolff, to nie był jednak w stanie uchronić zespołu, który znów okazał się gorszy w serii rzutów karnych. Nie ma wątpliwości, że utrata mistrzostwa Polski po 13 latach, to ogromny cios zarówno dla fanów Industrii, jak i całego sztabu szkoleniowego.
Tuż po zakończeniu meczu z porażką nie mógł pogodzić się asystent Tałanta Dujszebajewa Krzysztof Lijewski. - Nie możemy mieć do nikogo pretensji. Po tym spotkaniu stan rywalizacji powinien być 1:1. W pierwszym nie powinno dojść do karnych. Czasami mamy takie wrażenie, że nie gramy tylko przeciwko drużynie przeciwnej. Jest głębsze dno - przekazał, cytowany przez portal wkielcach.info.
O co właściwie chodzi legendarnemu polskiemu szczypiorniście? Skierował wymowne słowa do głównego sponsora rozgrywek: Orlen Superligi. - Odkąd sponsor z tą nazwą wszedł do ligi... z łatwością można połączyć kropki. Nie jest łatwo walczyć z tak wielką maszyną. To nie jest żadna wymówka czy atak na zespół z Płocka. Czasami wydaje się, że to walka z wiatrakami. Znacie się na piłce ręcznej, wiecie, o czym mówię. Trzeba reagować - wyjaśnił.
Przywołał również sytuację sprzed kilku lat, gdy grał jeszcze w Niemczech. - Kiedyś grałem w Bundeslidze w drużynie, której sponsorem była firma jubilerska. Ona również wspierała zespół w Danii. EHF wzburzył się i powiedział, że to niedopuszczalne, aby jeden sponsor wspierał dwa zespoły, grające w tych samych rozgrywkach. U nas nikomu to nie przeszkadza i nie kole w oczy - stwierdził. Po czym dodał: - Gratulacje dla drużyny z Płocka, która wykonała kapitalną robotę. W sporcie nie ma monopolu na wygrywanie.
Tym samym Industria Kielce kończy sezon bez żadnego trofeum. Kilka tygodni temu poległa również po rzutach karnych z SC Magdeburg i nie zakwalifikowała się nawet do Final4 Ligi Mistrzów. Lijewski zaznaczył, że sytuacja drużyny nie jest łatwa.
- To był trudny sezon dla nas. Mam na myśli problemy z głównym sponsorem. Duże ryzyko upadku drużyny. Do tego kontuzje, poharatany skład, pechowe gwizdki sędziów, na różnych szczeblach. Wiedzieliśmy, że ciężko będzie z takich rozgrywek coś wycisnąć - skwitował. Na koniec krótko pochwalił jednak zawodników. - Nasza drużyna to lwy. Chłopaki skazywani na pożarcie, walczyli do ostatniego tchu - zakończył.