Dla turyńskiego klubu miniony sezon był kolejnym rozczarowaniem. Zdobyli co prawda Puchar W�och, ale w lidze nie mieli żadnych szans z potężnym Interem. Przegrali też wicemistrzostwo z Milanem. Tym samym Juventus nie zdobył mistrzostwa kraju już czwarty sezon z rzędu, co dla takiego klubu jest sporą ujmą na honorze. Zwłaszcza że w latach 2012-2020 zdobywali je rokrocznie.
Czas zatem na kolejne zmiany. Trenerem ma zostać Thiago Motta, który w minionym sezonie po raz pierwszy od 59 lat wprowadził Bolognę do Ligi Mistrz�w. Włoski szkoleniowiec znany jest z zamiłowania do bramkarzy grających bardzo dobrze nogami. Stąd właśnie cały plan Juventusu, by pomimo naprawdę dobrej formy Wojciecha Szczęsnego, wymienić go na kogoś innego.
Do Turynu przybyć ma golkiper Monzy Michele Di Gregorio. Za Włochem fantastyczny sezon, w którym zaliczył aż 14 czystych kont, co jest wspaniałym rezultatem jak na golkipera średniaka Serie A. Miał też jeden z najwyższych procentów obronionych strzałów we wszystkich ligach Top 5. Przede wszystkim jednak świetnie gra nogami. Szczęsny poczynił spore postępy pod tym kątem, ale z Di Gregorio nie może się tutaj równać. Juventus wymyślił więc cały plan, by w przyszłym sezonie mieć w bramce duet Di Gregorio - Mattia Perin. Wojciech Szczęsny miał zaś zostać nakłoniony do odejścia, także z uwagi chociażby na wysoki kontrakt.
Jak jednak donosi portal calciomercato.com, przybycie Di Gregorio wcale nie zraziło naszego reprezentanta. Wręcz przeciwnie. "Szczęsny miał dać klubowi jasno do zrozumienia, że on, jego rodzina i wysoki kontrakt (do czerwca przyszłego roku) nigdzie się nie wybierają" - pisze włoski portal. Polakiem miało się też zainteresować kilka klubów z Arabii Saudyjskiej, gdzie mógłby zapewne liczyć nawet na lepsze pieniądze. Ale to też niczego nie zmienia. Szczęsny chce walczyć o swoje miejsce. Juventus zaś może mieć problem. Ponieważ w takiej sytuacji będzie miał na ławce albo bramkarza za kilkanaście milionów euro, albo zarabiającego znacznie więcej niż rezerwowy powinien.