W tym sezonie Bologna miała jedynie utrzymać pozycję w środku tabeli, a tymczasem zajmuje 5. miejsce i marzy o Lidze Mistrzów. I wcale nie są to irracjonalne marzenia, bo w lidze potrafiła zremisować z Juventusem czy Napoli, a zdołała pokonać Lazio, Romę i Atalantę. A w dodatku w Pucharze Włoch wyeliminowała wcześniej Inter, więc nikt nie pękał przed Fiorentiną, aktualnie czwartym zespołem Serie A.
We wtorkowym ćwierćfinale Pucharu Włoch na boisku zobaczyliśmy tylko jednego Polaka. Kacper Urbański, wielce utalentowany 19-latek tym razem przesiedział całe spotkanie na ławce rezerwowych, ale za to 120 minut rozegrał Łukasz Skorupski, który tym samym zaliczył 200. mecz w barwach Bolonii. I był to bardzo dobry mecz w jego wykonaniu.
Pięć - aż tyle interwencji zanotował w ciągu meczu Skorupski i to w dużej mierze dzięki niemu Bolonia nie straciła gola przez 120 minut. Szczególną paradą Polak popisał się w dogrywce.
Serwis Tuttomercatoweb.com przyznał mu notę "6,5" w skali 1-10 i była to najlepsza nota w drużynie. "Skorupski to bramkarz, który zawsze jest na miejscu i podejmuje dobre decyzje. Wie, kiedy wyjść z bramki, a kiedy zostać między słupkami. Był kotem w doliczonym czasie gry, gdy zatrzymał strzał Martineza Quarty" - czytamy w uzasadnieniu.
Z kolei "La Gazetta dello Sport" oceniła Polaka na "7" i uznała go najlepszym piłkarzem Bolonii. Nawet algorytm statystycznego portalu "Sofascore" wyliczył Skorupskiemu notę "8.3" i był to najwyżej oceniany piłkarz z obu drużyn.
Ale choć Polak świetnie bronił, to żadnego karnego nie obronił. Fiorentina wygrała konkurs jedenastek 5:4, bo jako jedyny pomylił się klubowy kolega Polaka obrońca Stefan Posch. No i ostatecznie gospodarze mogli cieszyć się z awansu do p�fina�u Pucharu Włoch.