85 występów, 81 goli, 15 asyst - to statystyka Erlinga Haalanda w Manchesterze City. Norweski napastnik trafił do angielskiego klubu latem 2022 r. z Borussii Dortmund za 60 mln euro. Haaland zachwycił już w pierwszym sezonie na Wyspach, wygrywając mistrzostwo Anglii, Ligę Mistrzów oraz Puchar Anglii.
Haaland gra w Manchesterze City niespełna dwa sezony, ale plotki dotyczące jego przyszłości nie milkną. Gdy Norweg był jeszcze zawodnikiem Borussii, często łączono go z Realem Madryt. I te plotki nie ustają.
- Nigdy nie wiadomo, co stanie się w przyszłości. Niczego w tej chwili nie mogę wykluczyć - mówił niedawno Haaland, pytany o możliwy transfer do Realu w przyszłości. I trzeba podkreślić, że pytanie to nie było przypadkowe.
W lutym hiszpańskie media poinformowały, że klub z Santiago Bernabeu będzie chciał niedługo sprowadzić Haalanda, mimo że latem do Realu najprawdopodobniej trafi Kylian Mbappe. A przejście do klubu z Madrytu wciąż ma być dziecięcym marzeniem Haalanda.
Teraz więcej szczegółów w sprawie podał dziennik "AS". Według jego informacji Real będzie chciał skorzystać z klauzuli odstępnego, która została zawarta w umowie Haalanda z Manchesterem City. Klauzuli, która aktywuje się latem tego roku i dotyczyć będzie klubów spoza Premier Legue.
Nie wiadomo dokładnie, ile kosztowałby Haaland w tym roku. Nie wiadomo też, czy Real chciałby skorzystać z klauzuli jeszcze tego lata. Wszystko przez to, że cena za norweskiego napastnika miałaby spadać do końca jego umowy z angielskim klubem.
Kontrakt Haalanda z Manchesterem City wygasa dopiero latem 2027 r. Ale Anglicy świadomi zainteresowania Norwegiem ze strony Realu chcieliby podpisać nową umowę, w której nie byłoby wspomnianej klauzuli. Sęk w tym, że o takim rozwiązaniu nie chce słyszeć sam zainteresowany.
Już w pierwszej turze negocjacji z klubem agentka zawodnika - Rafaela Pimienta - miała przekazać władzom Manchesteru City, że Haaland może przedłużyć kontrakt tylko jeśli zostanie zawarta w nim nowa klauzula.
Nowa i inna. Przedstawiciele Haalanda chcieliby, by w umowie zapisana była klauzula opiewająca na konkretną kwotę. Wszystko po to, by ułatwić norweskiemu napastnikowi potencjalny transfer.