Manchester City kapitalnie spisał się w Premier League i po raz czwarty z rzędu wywalczył mistrzostwo Anglii. Jednym z zawodnik�w, który miał wkład w sukces drużyny, był Jack Grealish. Choć najczęściej nie był on pierwszym wyborem Pepa Guardioli, to i tak uzbierał 20 mecz�w na koncie, w których zdobył trzy bramki i asystę. I to właśnie on był również jednym z bohaterów wielkiej fety, która odbyła się w niedzielę na ulicach Manchesteru. Znany z dość imprezowego stylu życia Anglik i tym razem był jednym z tych, którzy najbardziej okazywali radość z triumfu. Miał jednak sporo szczęścia, bo po celebracji, zamiast do domu mógł trafić do szpitala, a może i skończyć jeszcze gorzej.
Mimo że w sobotę ekipa Pepa Guardioli przegrała 1:2 z Manchesterem United w FA Cup, to porażka nie popsuła nastrojów mistrza Anglii. W niedzielę piłkarze przemieszczali się po ulicach miasta i prezentowali wywalczone trofeum. Razem z fanami cieszyli się z sukcesu.
Minimum dwukrotnie doszło jednak do niebezpiecznej sytuacji i to z udziałem Grealisha. Najbardziej wychylał się z autokaru, stawał na skraju i wymachiwał w stronę zebranego tłumu. Na jednym z udostępnionych w sieci nagrań Anglik o mały włos uniknął tragedii. Gdy unosił rękę w górę, stojąc na końcu pojazdu, kierowca nagle ruszył i piłkarz stracił równowagę. Na jego szczęście przechylił się do tyłu, a więc w stronę wnętrza autokaru. Tam asekurowała go też pewna osoba, najprawdopodobniej z ochrony.
A to nie koniec. Na innym filmiku widać niemal bliźniaczą sytuację. Tym razem Grealish skakał razem z Jeremy'm Doku. W pewnym momencie znów kierowca ruszył, czego zarówno skrzydłowy, jak i jego kolega się nie spodziewali. Grealish znów mógł wypaść, ale przytrzymał go wspomniany Doku.
Tym samym uniknęli tragedii, ale trzeba przyznać, że ich zachowanie było dość nierozważne. Upadek z kilku metrów na ulicę mógł skończyć się dla Grealisha tragicznie. Umowa piłkarza z Manchesterem City obowiązuje do 2027 roku, ale nie wiadomo, czy wypełni ją w całości.
Coraz więcej mówi się, że może opuścić drużynę już w najbliższym okienku. W końcu w minionym sezonie nie miał zbyt wielu okazji do gry. Co więcej, w ostatnich siedmiu meczach ligowych spędził na murawie zaledwie 90 minut.