Przed ostatnią kolejką Premier League sytuacja była prosta. By zdobyć czwarte z rzędu mistrzostwo Anglii, Manchester City musiał ograć u siebie West Ham United. Jakakolwiek strata punktów przy jednoczesnym zwycięstwie Arsenalu oznaczała, że tytuł świętować będą w Londynie.
Pierwsze emocje trwały jednak niespełna dwie minuty. Zanim mecz na Etihad Stadium zaczął się na dobre, gospodarze prowadzili już 1:0. Po podaniu Bernardo Silvy przepięknym uderzeniem sprzed pola karnego popisał się Phil Foden, który został wybrany najlepszym zawodnikiem tego sezonu.
16 minut później było już 2:0. Tym razem z lewej strony do środka zagrał Jeremy Doku, a Foden pokonał Alphonse'a Areolę uderzeniem z pola karnego. Wtedy wydawało się, że prawa mistrzostwa była już zamknięta.
Tuż przed przerwą niespodziewaną bramkę dla West Hamu zdobył Mohammed Kudus. I to nie byle jaką bramkę, bo po przepięknym strzale przewrotką.
Nadzieje kibic�w Arsenalu odżyły, ale w 59. minucie po zagraniu Silvy gola na 3:1 strzelił Rodri. Ten gol ostatecznie rozstrzygnął sprawę mistrzostwa Anglii w sezonie 203/24. Drużyna Guardioli zdobyła czwarty tytuł z rzędu, dokonując tego jako pierwsza w historii angielskiego futbolu.
Arsenal patrzył na to, co dzieje się w Manchesterze, ale przede wszystkim musiał myśleć o sobie. A drużyna Mikela Artety w ostatniej kolejce mocno się męczyła w spotkaniu z Evertonem. Gospodarze przegrywali 0:1 po golu Idrissy Gueye'a z 40. minuty. Trzy minuty później do remisu doprowadził Takehiro Tomiyasu, a w 89. minucie bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Kai Havertz.
Ale w niedzielę walka toczyła się nie tylko o mistrzostwo Anglii. Chociaż wcześniej poznaliśmy już wszystkich uczestników Ligi Mistrzów (Manchester City, Arsenal, Liverpool, Aston Villa), to do rozstrzygnięcia była jeszcze kwestia innych miejsc w europejskich pucharach.
Miejsce w Lidze Europy obronił Tottenham. Drużyna Ange'a Postecoglou potrzebowała w ostatniej kolejce punktu w meczu z ostatnim Sheffield United. I to się jej udało, bo Tottenham wygrał 3:0 po dwóch golach Dejana Kulusevskiego i bramce Pedro Porro.
Na potknięcie Tottenhamu czekała Chelsea. Zespół Mauricio Pochettino liczył na porażkę lokalnego rywala i własne zwycięstwo z Bournemouth. Stało się jednak tylko to drugie, dzięki czemu Chelsea zachowała 6. pozycję i miejsce w Lidze Konferencji Europy. W niedzielę londyńczycy wygrali 2:1 m.in. po genialnym golu Moisesa Caicedo z połowy boiska.
Na wpadkę Tottenhamu i Chelsea czekało Newcastle, które w niedzielę pokonało na wyjeździe Brentford 4:2. Inne wyniki sprawiły jednak, że na razie zespół Eddiego Howe'a nie ma kwalifikacji do pucharów. To może się zmienić w zależności od wyniku finału Pucharu Anglii, w którym Manchester United zagra z Manchesterem City.
Jeśli drużyna Erika ten Haga zdobędzie puchar, awansuje do Ligi Europy, a Newcastle United nie zagra w pucharach. Jeśli wygra Manchester City, to Chelsea zagra w Lidze Europy, a Newcastle United w Lidze Konferencji Europy.
W pożegnalnym meczu w roli trenera Liverpoolu zwycięstwo 2:0 odniósł Juergen Klopp. Jego zespół pokonał 2:0 Wolves. Takim samym zwycięstwem może pochwalić Manchester United, który ograł na wyjeździe Brighton.
Już wcześniej wiadomo było, że poza Sheffield United z Premier League spadły Burnley oraz Luton, a więc wszyscy beniaminkowie. W przyszłym sezonie w Premier League zagrają za to Leicester City, Ipswich Town oraz zwycięzca meczu Leeds United - Southampton. Finał baraży 26 maja na Wembley.
Wyniki ostatniej kolejki Premier League: