Pi�karze Tottenhamu we wtorkowy wieczór stracili szansę na udział w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Stało się tak po ich porażce przed własną publicznością z obrońcą tytułu - Manchesterem City 0:2 (0:0). Taki wynik sprawił również, że Manchester City kolejkę przed końcem sezonu, zrobił gigantyczny krok w kierunku czwartego z rzędu tytułu mistrza Anglii.
Na postawę fair play Tottenhamu liczyli fani Arsenalu, czyli odwiecznego, lokalnego rywala. Gdyby bowiem Manchester City stracił punkty, to wtedy Arsenal w ostatniej kolejce, w razie zwycięstwa, najprawdopodobniej zdobyłby tytuł - pierwszy od 20 lat! I właśnie przygotowania do tego spotkania, zdominowała dyskusja, czy piłkarze Tottenhamu będą chcieli pokonać Manchester City i dać szansę Arsenalowi na wywalczenie tytułu.
Angielskie media piszą, że część fanów Tottenhamu w momencie gola zdobytego przez Erlinga Haalanda dla Manchesteru City na 1:0, cieszyła się. Wtedy też skandowali piosenki: "Wstań, jeśli nienawidzisz Arsenalu" oraz "Widzisz to, Arsenalu?"
- Jestem trochę zdezorientowany całą dyskusją, która toczyła się przez ostatnie 48 godzin. To był absolutnie ważny mecz i nie rozumiem, dlaczego my jako klub piłkarski nie chcielibyśmy go wygrać, niezależnie od tego, czy jesteś kibicem, czy zawodnikiem - powiedział Ange Postecoglou, trener Tottenhamu po zakończeniu spotkania.
- Niestety, w ciągu tych 48 godzin uświadomiłem sobie to, że fundamenty klubu są naprawdę kruche. Zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Prawdopodobnie błędnie odczytałem sytuację w kwestii tego, co moim zdaniem jest ważne w dążeniu do zostania zwycięskim zespołem - dodał.
Co powiedział na temat rywalizacji Tottenhamu z Arsenalem?
- Nie jestem nią w ogóle zainteresowany. Może nie nadążam, ale mnie to nie obchodzi. Chcę po prostu wygrać i odnieść sukces w tym klubie, dlatego mnie tutaj sprowadzono. Jak chcą się czuć inni ludzie i jakie są ich priorytety, w zerowym stopniu mnie interesuje. Wiem, co jest ważne, aby zbudować zwycięski zespół, i na tym się muszę skoncentrować. Nie mogę dyktować ludziom, co mają robić - dodał.
Na Twitterze można zobaczyć krótki filmik, na którym szkoleniowiec jest zły na kibic�w Tottenhamu i z wściekłością coś do nich mówi.
Tymczasem kibice Tottenhamu mówią otwarcie, że ból po porażce z Manchesterem City minie bardzo szybko. Dłużej cierpieliby po tytule dla Arsenalu.
- Ból po porażce z Manchesterem City minie w ciągu jednego dnia. Ale ból związany ze zwycięstwem Arsenalu w lidze trwałby przez całe życie - mówi jeden z nich dla telewizji "beIN Sports".
W ostatniej kolejce Manchester City, który ma dwa punkty więcej od Arsenalu, podejmie West Ham. Arsenal zmierzy się u siebie z Evertonem. Oba spotkania rozpoczną się w niedzielę, 19 maja o godz. 17.