Erling Haaland w 2022 roku zamienił Borussię Dortmund na Manchester City za 150 milionów euro i związał się z Anglikami pięcioletnim kontraktem. Norweg w pierwszym sezonie zdobył aż 52 gole, był w najlepszej formie w życiu i wygrał potrójną koronę, ale już w lecie media spekulowały, że może chcieć odejść z Manchesteru. Na chwilę plotki ucichły, ale znów powracają. Oliwy do ognia dolali agenci zawodnika.
Haalanda często łączono z Realem Madryt i FC Barceloną i obecnie w jego kontekście znów pojawia się klub z Katalonii. W środę 28 lutego media społecznościowe obiegły materiały wideo, na których widać Rafaelę Pimentę oraz Maxwell, czyli agentów zawodnika, właśnie w Barcelonie.
Przedstawiciele piłkarza pojawili się w jednym z hoteli około godziny 14:40 i opuścili go o 16:54. Cztery minuty wcześniej to samo miejsce opuścił Deco - dyrektor sportowy FC Barcelony. Hiszpańskie media są przekonane, że to spotkanie nie było przypadkowe i dotyczyło właśnie ewentualnego transferu norweskiego snajpera.
Jijantes FC, a więc kolektyw przewodzony przez dziennikarza Gerarda Romero, poinformowało, że na spotkaniu ustalono już nawet pewne szczegóły. Pierwszy z nich to zaplanowanie spotkania rodziny piłkarza z przedstawicielami Barcelony, by wybadać ewentualne chęci 22-latka do zmiany klubu.
Gdyby Erling Haaland miał trafić do FC Barcelony, to w klubie prawdopodobnie zabrakłoby miejsca dla Roberta Lewandowskiego. Już w przeszłości Norweg był łączony z Bayernem Monachium, kiedy grał tam polski napastnik. Cezary Kucharski przypomniał, że wówczas spowodowało to nerwy w środowisku kapitana reprezentacji Polski.
"Lewy czuł żal do Bayernu, że chcieli pozyskać Haalanda i chciał odejść. Jak będzie w Barcelonie?" - napisał w mediach społecznościowych były agent Lewandowskiego.
Na razie trudno ocenić, jak poważne są rozmowy Katalończyków z agentami Haalanda i czy transfer Norwega do Barcelony jest w ogóle możliwy. Niedawno hiszpańskie media informowały, że klubu Roberta Lewandowskiego w tym momencie nie stać nawet na wykupienie Joao Cancelo z Manchesteru City i Joao Felixa z Atletico Madryt. Haaland prawdopodobnie kosztowałby jeszcze więcej niż wyżej wymieniona dwójka razem wzięta.