Jeszcze w połowie października eksperci pisali o kryzysie Erlinga Haalanda. Norweski napastnik nie zdobył bowiem gola przez 346 minut, co dla tak skutecznego napastnika było wiecznością. Haaland przełamał się 21 października i trafił w wygranym meczu u siebie z Brighton 2:1. Potem Norweg zdobył dwie bramki w wyjazdowym, wygranym 3:1 meczu Ligi Mistrzów z BSC Young Boys.
Teraz Haaland w niedzielne popołudnie miał najtrudniejsze zadanie, bo jego zespół zagrał na wyjeździe z derbach Manchesteru. Norweg udowodnił, że o kryzysie nie ma już śladu.
W 26. minucie Rasmus Hojlund sfaulował w polu karnym Rodriego, a sędzia Paul Tierney po obejrzeniu sytuacji na monitorze zdecydował się podyktować rzut karny dla gości. Haaland skutecznie wykonał jedenastkę i mistrzowie Anglii prowadzili 1:0. W 49. minucie Norwwg wykorzystał piękne podanie z pola karnego Bernardo Silvy i strzałem głową podwyższył wynik.
Dla Haalanda był to już 20 gol w meczu wyjazdowym w Premier League. Potrzebował do tego zaledwie 23 meczów. Żaden inny piłkarz w historii rozgrywek nie miał tak świetnego bilansu. Kevin Phillips na pierwsze 20 bramek potrzebował 28 spotkań, a Ian Wright - 31.
Haaland jest liderem najskuteczniejszych w Premier League. Ma jedenaście gol, trzy więcej od dwóch wiceliderów: Mohameda Salaha (Liverpool) oraz Heung-Min Sona (Tottenham).
W 80. minucie Haaland tym razem miał asystę. Jego podanie sfinalizował Phil Foden i goście wygrali mecz aż 3:0.
Manchester City po tej wygranej jest na trzecim miejscu w Premier League. Ma tyle samo punktów co wicelider - Arsenal i dwa punkty mniej od Tottenhamu.