Serwis Sport Bible opisał niesłychaną historię piłkarza Premier League - Jamala Lowe'a. Siedem lat temu, kiedy miał 21 lat, łączył pełnoetatową pracę jako nauczyciel wychowania fizycznego z gr� w zespole Hemel Hempstead, występującej na poziomie National League South. - Byłem nauczycielem WF-u, a teraz gram w Premier League… To surrealistyczne - otwarcie przyznał Lowe.
Lowe jest wychowankiem londyńskiego Barnet. W młodym wieku często zmieniał kluby, próbując przebić się do profesjonalnego futbolu. Niskie zarobki sprawiły, że musiał podjąć dodatkową pracę. Przyjął ofertę z jednej z londyńskich szkół. - Na początku rozmowa z 30 dzieciakami, które mogą nie chcieć słuchać, była zniechęcająca, ale gdy zdobyłem więcej doświadczenia, stało się to naprawdę satysfakcjonujące - mówił.
W Hemel Hempstead odgrywał marginalną rolę i ponownie zmienił klub. Okazało się, że decyzja ta była przełomowa. - Wyglądało na to, że skończyło się moje marzenie o zawodowym graniu, ale potem przeniosłem się do Hampton&Richmond, które występowało szczebel niżej. Wydawało mi się, że to krok wstecz, ale wtedy znów zacząłem cieszyć się futbolem - przyznał 28-latek.
Marzenia o karierze odżyły. Lowe podjął odważną decyzję i zwolnił się z pracy, by poświęcić się treningom. - Finansowo te miesiące były ciężkie. Miałem samochód i telefon, za które musiałem zapłacić i kupowałem drogie suplementy. Mieszkałem u mamy - opowiadał. Urządzał sobie treningi w miejskim parku. - Każdego dnia chodziłem do West Harrow. Zabierałem cały mój sprzęt treningowy. Dwie torby z piłkami, pachołkami, kijami - wspominał. Poświęcenie opłaciło się, bo po zawodnika postanowiło sięgnąć Portsmouth.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Trafił tam w 2017 r. Od tego momentu jego kariera ruszyła z kopyta, a on sam piął się po kolejnych poziomach rozgrywkowych. Później dołączał do Wigan Athletic i Swansea, aż trafił do Bournemouth, z którym w zeszłym sezonie wywalczył awans do Premier League.
W sierpniu zaliczył debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii, dostając minutę gry w spotkaniu z Manchesterem City. Rozegrał też pięć mecz�w w reprezentacji Jamajki - ostatni przeciwko Argentynie, gdy miał okazję wystąpić u boku Leo Messiego.
Tym samym w nieprawdopodobnym stylu spełnił marzenia i udowodnił, że niemożliwe w futbolu nie istnieje.