Crystal Palace to zespół bardzo niewygodny dla Manchesteru City. W czterech ostatnich wizytach na Etihad Stadium "Orły" zaliczyły dwa zwycięstwa, remis i porażkę. Dlatego też, choć mistrzowie Anglii byli w sobotę zdecydowanym faworytem, nikt w zespole Pepa Guardioli nie spodziewał się łatwego meczu.
Te przypuszczenia szybko się potwierdziły, bo niespodziewanie do przerwy to goście prowadzili w Manchesterze 2:0. O wszystkim zadecydowały dwa stałe fragmenty gry - w czwartej minucie po jednym z nich do własnej siatki trafił John Stones, a kilkanaście minut później uderzeniem głową na 0:2 podwyższył Joachim Andersen.
"The Citizens" po przerwie wzięli się do pracy. W 53. minucie bramkę kontaktową zdobył po indywidualnej akcji Bernardo Silva. Po godzinie gry z kolei rozpoczęło się show Erlinga Haalanda. W 62. minucie Norweg doprowadził do wyrównania strzałem głową po dośrodkowaniu Phila Fodena.
Osiem minut później Haaland sfinalizował efektowną akcję zespołową City, pakując pi�k� z bliska do pustej bramki po podaniu Johna Stonesa, a na dziesięć minut przed końcem podstawowego czasu gry wykorzystał sytuację "sam na sam" z bramkarzem rywali po prostopadłym zagraniu Ilkaya Gundogana i kompletując hattricka ustalił wynik spotkania na 4:2 dla mistrzów Anglii.
W innym ciekawym sobotnim meczu Premier League Chelsea pokonała na Stamford Bridge Leicester City 2:1, mimo że już od 28. minuty gry musiała sobie radzić w dziesiątkę po drugiej żółtej i czerwonej kartce dla Conora Gallaghera.
Bohaterem "The Blues" był jednak Raheem Sterling, który w drugiej połowie strzelił dwa gole i zapewnił nowej drużynie zwycięstwo. Tuż po przerwie Sterling szczęśliwym strzałem zza pola karnego, po rykoszecie, pokonał bramkarza Leicester po raz pierwszy, a swoją drugą bramkę zdobył w 63. minucie, z bliska trafiając do siatki po idealnej centrze Reece'a Jamesa. Chwilę później gola kontaktowego dla "Lisów" strzelił Harvey Barnes, ale trzy punkty pozostały na Stamford Bridge.