Chelsea męczyło się z Crystal Palace do 65. minuty. Wówczas pierwszą bramkę od trzech lata dla "The Blues" zdobył Ruben Loftus-Cheek. To jednak nic w porównaniu z tym, co stało się kilkanaście sekund później. Najwięcej uwagi kibice poświęcili temu, co wydarzyło się w transmisji telewizyjnej.
Po golu strzelonym przez Chelsea kibicom ukazał się nagle… Mufasa z "Króla Lwa". Fani oglądający mecz przez kilka sekund oglądali animowany film Disneya. Potem obraz znów się zmienił i ponownie kibice oglądali wydarzenia na Wembley, a konkretnie rozmowę Patricka Vieiry z asystentem. Błąd stacji telewizyjnej ITV, na antenie której doszło do tej zabawnej wpadki, nie przeszedł bez echa. Rozpisują się o nim największe angielskie media. Swoje dorzucili również kibice. "Przerywamy mecz, żeby pokazać wam Króla Lwa", "Sprawdziłem VAR i Simba był na spalonym", "To powinna być półfinałowa tradycja", "Magia świąt i FA Cup", "Czy piłkarze Chelsea będą zwracać się do Rubena "Król Lew"?" – pisali internauci. Niektórzy widzowie byli jednak trochę bardziej zdegustowani. "Trzy lata czekania na bramkę RLC (Ruben Loftus-Cheek – red.) nieco zrujnowane przez skok do Króla Lwa" – napisał jeden z oglądających.
Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl
"Daily Mail" dodaje, że to nie pierwszy raz, kiedy telewizja ITV popełnia podobny błąd. " W 2009 roku nadawca niesławnie przegapił zwycięskiego gola dla Evertonu autorstwa Dana Goslinga w dogrywce przeciwko rywalowi Liverpoolowi. Wszystko przez przerwę na reklamę. Na mistrzostwach świata w następnym roku widzowie przegapili bramkę Stevena Gerrarda dla Anglii przeciwko Stanom Zjednoczonym z powodu "przerwy" na kanale ITV" – piszą angielscy dziennikarze.
W tym przypadku ITV miało szczęście, że ucięło tylko mało znaczący fragment, a nie samo trafienie. Chelsea ostatecznie pokonała Crystal Palace 2:0 (drugiego gola zdobył Mason Mount w 76. minucie) i zameldowała się w finale Pucharu Anglii. Tam na zawodników Thomasa Tuchela czeka już Liverpool.