Francuskie media bez lito�ci po PSG - Barcelona. "Zbiorowe delirium trwa�o kr�tko"

Kacper Sosnowski
Z okazji �wier�fina�owego meczu Ligi Mistrz�w mi�dzy PSG i Barcelon� (2:3), dzia�o si� tyle, �e czasem poza boiskiem by�o r�wnie ciekawie co na nim. W roli g��wnej niby nie wyst�pi�, Robert Lewandowski. Francuskie media pisz� g��wnie o przedmeczowych u�ciskach, "Gwiezdnych Wojnach", prowadz�cym doping Mbappe, cierpi�cym Pary�u, ale te� w do�� pozytywnych s�owach wspominaj� o Polaku.

Niestety dla kibic�w PSG wszystko to, co najważniejsze i najciekawsze przy spotkaniu z Barceloną działo się tuż przed meczem. Francuskie media chętnie pisały o docinkach na linii Luis Enrique – Xavi. Dwaj byli koledzy z "Blaugrany", a obecnie trenerzy odpowiednio PSG i Barcelony jeszcze przed meczem rzucili się sobie w ramiona i chwile pożartowali. Prezentująca mecz we Francji stacja RMC Sport chętnie korzystała z tych obrazków. Podgrzewała atmosferę określeniami, że teraz przyjaźń schodzi na drugi plan, a zaczyna się wymiana ciosów.

Zobacz wideo Nasz człowiek w Barcelonie i PSG. Syprzak: Zostałem rzucony na głęboką wodę

Mistrz Yoda na trybunach, Mbappe z megafonem

To jak ważny był to mecz, było widać też na trybunach. Zresztą jak podkreślali komentatorzy, to dla kibiców w stolicy Francji był pierwszy domowy ćwierćfinał Ligi Mistrzów od 2016 roku. Paryżanie grali od tego momentu na tym etapie rozgrywek jeszcze 2 razy, ale że były to czasy pandemii, to trybuny były wtedy puste. Teraz działy się na nich filmowe sceny.

Najbardziej zagorzały sektor paryskich fanów zrobił sobie tam "Gwiezdne Wojny". Najpierw z dolnych sektorów do górnych, dokładnie tak, jak na obrazie George’a Lucasa przewinęły się napisy, po których rozbrzmiała muzyka z kultowej produkcji. Gdy przygasły świata oprawa nabrała jeszcze większego rozmachu, a na trybunach pojawił się sam mistrz Yoda.

Gdyby tego było mało tuż przed gwizdkiem sędziego doping przed trybuną na chwilę prowadził też Mbappe, Ethan Mbappe, młodszy brat Kyliana, również zawodnik PSG, który w meczu nie mógł grać. Podobnie zresztą jak Presnel Kimpembe, który wtórował mu przy megafonie.

Można stwierdzić, że to dla kibiców PSG i samej drużyny były tego wieczoru najprzyjemniejsze momenty na Parc des Princes. Co prawda jak podkreśla "L’Equipe" potem na boisku przez 20 minut "zaczęło się duszenie Barcelony, bo bilans strzałów na bramki wynosił 6:0, ale Paryż nagle zaczął straszyć dziurami w obronie". W tym momencie w większości francuskich relacji pojawia się nazwisko kapitana reprezentacji Polski. To przez strzał głową Roberta Lewandowskiego, który jednak zastopował Nuno Mendes. Biorąc pod uwagę, że PSG niedługo potem przegrywało - strzał na bramkę, w której nie było bramkarza oddał Raphinha – to nastroje w mediach były minorowe.

"Paryż cierpiał", tak podsumowało pierwszą połowę spotkania "Le Figaro". Choć początek drugiej spokojnie można by nazwać "Imperium kontratakuje" - bo PSG w 180 sekund zdobyło 2 bramki (Dembele i Vitinha), to jak opisywał to wspomniany dziennik "zbiorowe delirium na trybunach" trwało krótko. Potem bramki strzelali już tylko Katalończycy (Raphinha i Cristiansen), a przy golu Brazylijczyka jak smacznie ujęło to "Le Figaro", "Pedri poczęstował Raphinhę kawiorem". Tak brzmiał francuski zachwyt nad fantastycznym długim i precyzyjnym podaniem Hiszpana, po którym Brazylijczyk uderzył z pierwszej piłki, wpadając w pole karne. Barcelona wygrała w Paryżu 3:2, a po zakończeniu spotkaniu we francuskich mediach zaczęła się debata, czemu tak się stało?

PSG jak Kinder Niespodzianka, Lewandowski "się bawił"

Daniel Riolo, popularny ekspert kanału RMC Sport, nie oszczędził trenera paryżan.

"Jak on ma zwiększyć intensywność meczu, gdy zawodnicy nie grają na swoich pozycjach? Nawet oni tym ustawianiem są zaskoczeni! Uczą się formacji przy śniadaniu! Luis Enrique robi wszystkim niespodzianki, PSG to jest taka Kinder Niespodzianka! Zawodnicy otwierają jajko i odkrywają, jak to, co jest w środku złożyć, żeby działało" - opisywał.

Francuski Canal+ w tłumaczeniu niepowodzenia PSG podpierał się słowami kapitana Paryża, Marquinhosa. "Przy naszym pressingu, oni często posyłali długie piłki w stronę Lewandowskiego i robili to bardzo dobrze. On dobrze wie, jak utrzymać się przy piłce" - oznajmił nagle Brazylijczyk.

Nazwisko Polaka w kontekście pożytecznej pracy w meczu pojawiło się też w "L’Equipe". Tu akurat w zestawieniu ze ściągniętym tej zimy do PSG, 20-letnim Lucasem Beraldo. Ten, jak pisze gazeta, "nie miał jeszcze okazji zetknąć się z taką postacią jak Lewandowski i w tym starciu cierpiał katusze". Dziennikarze używają nawet zwrotów, że Brazylijczyk w kilku akcjach "dał się wessać Lewandowskiemu", który "bawił się z nim" swym ustawieniem, czy sposobem funkcjonowania na boisku. Smutne to słowa dla Beraldo, miłe dla Polaka.

Jeśli chodzi o gwiazdy na boisku, to Lewandowski w tym meczu, mimo że nie zdobył gola, doceniany jest bardziej niż choćby Kylian Mbappe. Francuz zaliczył "dyskretny występ" co punktuje mu m.in "Le Figaro" przypominając, że groźny strzał oddał dopiero w 90 minucie spotkania. Sports.fr docenia, że 25-latek rozegrał już swój 70 mecz w Lidze Mistrzów. To oczywiście robi wrażenie, nawet przy Lewandowskim, który jest 10 lat starszy, a ma tych meczów "tylko" 119.

Jednak po pierwszym starciu ćwierćfinałowym, to Polak jest bliżej tego, żeby w tym sezonie, te liczby na liczniku jeszcze poprawić. A Paryż? Paryż, który do meczu z Barcą nie przegrał 27 spotkań "teraz jest pod ścianą" i "musi być ostry w Barcelonie" (Sports.fr).

Wi�cej o: