Sytuacja Juventusu przed rozpoczęciem meczu w Turynie nie była łatwa. Pi�karze Andrei Pirlo przegrali pierwszy mecz 1:2 i musieli skupić się najpierw na odrabianiu strat. W pierwszych minutach meczu zdecydowanie lepiej prezentowali się jednak piłkarze Porto. Już w 17. minucie spotkania otrzymali doskonały prezent - Demiral nie trafił w piłkę w polu karnym, tylko w nogę Taremiego, a sędzia podyktował rzut karny.
Jedenastkę pewnie wykorzystał Sergio Oliveira, a piłkarze Juventusu długo nie mogli wyjść z szoku. Wojciech Szczęsny w kolejnych minutach miał mnóstwo pracy, jednak pewnie bronił kolejne uderzenia rywali. W ostatnich minutach pierwszej połowy brakowało jednak groźnych okazji, przez co na przerwę piłkarze Porto schodzili, prowadząc jedną bramką.
Pierwsze minuty drugiej połowy były szalone. Najpierw Chiesa z kilku metrów pokonał Marchesina, doprowadzając do wyrównania, a chwilę później z boiska wyleciał Taremi. Irańczyk otrzymał żółtą kartkę za faul, a dwie minuty później odkopnął piłkę po gwizdku - sędzia nie zlitował się nad nim, karząc go za to drugą żółtą kartką.
To podziałało na piłkarzy Juventusu jak płachta na byka. Zespół Andrei Pirlo zaczął jeszcze odważniej atakować i to przyniosło skutek już w 63. minucie. Po dośrodkowaniu z prawego skrzydła celnym strzałem pod poprzeczkę popisał się Chiesa. Tym samym Juventus wyszedł na prowadzenie w meczu, a dwumeczu był już remis 3:3.
I choć gospodarze atakowali dalej, świetnie w bramce spisywał się Marchesin, który zatrzymywał kolejne uderzenia Chiesy czy Rabiota. W końcówce świetne okazje mieli także Morata i Cuadrado, ale pierwszy był na spalonym, a drugi trafił tylko w poprzeczkę. Dlatego o losach dwumeczu decydować musiała dogrywka.
Pierwsza połowa dogrywki nie przyniosła zmiany wyniku, choć w doskonałej sytuacji Marega trafił w Szczęsnego. Druga przyniosła za to wielkie emocje! Piłkarze Porto sugerowali zagranie piłki ręką Cuadrado, ale sędzia nie podyktował rzutu karnego. W 115. minucie Oliveira huknął z rzutu wolnego i pokonał Szczęsnego, przez co Juventus potrzebował dwóch bramek, by awansować.
Minęły zaledwie dwie minuty, a Rabiot pokonał Marchesina po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. I choć czasu było bardzo mało, piłkarze Andrei Pirlo nadal wierzyli w awans, bo potrzebowali tylko jednej bramki. W ostatnich sekundach wszyscy piłkarze Juventusu znaleźli się w polu karnym Porto, jednak nie zdołali pokonać bramkarza Porto!
I to Portugalczycy dołączyli do Borussii Dortmund w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Choć w dwumeczu padł remis 4:4, to Porto awansowało dzięki zasadzie większej liczby bramek strzelonych na wyjeździe.