Michał Janota przez lata uchodził za ogromny talent polskiej piłki i zawodnika, który ma predyspozycję na międzynarodową karierę. Ofensywny pomocnik był bardzo szybki, znakomicie dryblował i jego gra cieszyła oko. Nie przełożyło się to jednak na grę dla rozpoznawalnych klubów. Piłkarz uważa, że mogła wpłynąć na to jedna decyzja.
Janota zaledwie jako 16-latek wyjechał grać w młodzieżowych zespołach Feyenoordu Rotterdam, ale dla pierwszej drużyny rozegrał tylko 10 mecz�w. Później grał także w Excelsiorze i Go Ahead Eagles, a z ostatniego z klubów przyjechał ponownie do Polski. Po latach żałuje, że podjął właśnie taką decyzję.
- Moją najgorszą decyzją w karierze był powrót do Polski - przyznał Janota w programie "Czas Decyzji" na kanale Meczyki. - Uważam, że mogłem zostać w Holandii. Byłem w pierwszej lidze, ale pracowałem z takimi ludźmi jak Marc Overmars. Lepiej było siedzieć w Holandii, nawet na niższym poziomie - dodał 33-latek.
- Najlepsza decyzja to współpraca to trenerem Zbigniewem Smółką. Namawiał mnie trzy miesiące i pamiętam, że mówiłem do żony: "daje sobie ostatni rok, jak nie wyjdzie, to kończymy zabawę". Myślę, że to obudziło moją pasję do piłki - podsumował Janota, który ze Smółką pracował w Arce Gdynia.
W 2012 roku Janota zamienił Go Ahead Eagles na Koronę Kielce. Później reprezentował jeszcze Pogoń Szczecin, Górnika Zabrze, Podbeskidzie Bielsko-Biała, Stal Mielec i Ark� Gdynia. W żadnym z tych klubów nie zagrał nawet 100 meczów. Łącznie w ekstraklasie zagrał 128 gier, zdobył 16 bramek i zaliczył 18 asyst. Nie zadebiutował w seniorskiej reprezentacji Polski.
Po grze w ekstraklasie i w I lidze Janota przeniósł się do saudyjskiego Al-Fateh, a później australijskiego Central Coast. Ostatni sezon spędził w pierwszoligowym Zag��biu Sosnowiec, z którym spadł z ligi po rozegraniu 24 meczów z jednym golem i jedną asystą. Obecnie 33-latek pozostaje bez klubu po wygaśnięciu umowy i nie wiadomo, gdzie i czy w ogóle będzie kontynuował piłkarską karierę.