Mamy to! Jeste�my narodem wyj�tkowym. W Europie nie ma podobnego przypadku

Micha� Kiedrowski
To, co si� wyprawia w polskiej ekstraklasie, w pozosta�ych krajach Europy praktycznie si� nie zdarza. Mo�emy si� poczu� wyj�tkowi, cho� jest to wyj�tkowo��, z kt�rej niekoniecznie musimy by� dumni - pisze Micha� Kiedrowski ze Sport.pl.

Gdy Jagiellonia została mistrzem Polski, nie mogłem się opędzić od myśli, że oto mamy kolejnego kuriozalnego mistrza w naszej kuriozalnej lidze. Taką refleksję miałem już przy Rakowie w ubiegłym roku. I podzieliłem się tym z czytelnikami.

Zobacz wideo

Jagiellonia na tytuł zasłużyła, ale...

Oczywiście nie kwestionuję faktu, że Jagiellonia zdobyła tytuł zasłużenie. Tak, jak nie miałem wątpliwości, jeśli chodzi o Raków, że mistrzostwo mu się należało. Chodziło o coś innego. Że do czołówki ligi znów wdarł się zespół nowy. Zespół, za którym nie stoją wielkie pieniądze i medalowe tradycje. W dodatku kuriozalny jest fakt, że po 103 latach rywalizacji o mistrzostwo Polski rok po roku tytuł zdobywają drużyny, które nigdy wcześniej pierwszego miejsca nie wygrywały.

Do czegoś podobnego w ostatnich dwóch sezonach doszło tylko w Andorze i Luksemburgu. Tyle tylko, że rozgrywki o mistrzostwo tego pierwszego kraju toczą się dopiero od 1995 r., a w tym drugim kraju swoje premierowe mistrzostwo zdobył w tym roku klub FC Differdange 03, który został założony w 2003. Kontynuuje jednak tradycje nieistniejących już Red Boys Differdange, którzy tytułów mistrzowskich mieli na swoim koncie siedem, więc trudno tu mówić o prawdziwym premierowym mistrzostwie. Niemniej jednak tak kuriozalne zjawisko, jak dwóch mistrzów rok po roku, którzy wcześniej żadnego tytułu nie zdobyli, w dzisiejszych czasach nie występuje. Przynajmniej w tych ligach, które uważamy za poważne. 

Poważne ligi podobnego przypadku w ostatnich latach nie miały

W�ochy takiego przypadku nie znają, choć rozgrywki o tytuł trwają tam od przeszło 120 lat. W Hiszpanii ostatni taki przypadek był 94 lata temu u początku rozgrywek ligowych. W sąsiedniej Portugalii - pięć lat wcześniej - 99 lat temu. W Anglii dużo później, bo 74 lata temu. To samo zdarzyło się wtedy w Holandii po raz ostatni. Rok później taki niepowtarzalny przypadek miał ostatni raz miejsce we Francji.

To tyle, jeśli chodzi o najsilniejsze ligi w Europie. Jeśli popatrzymy na te trochę słabsze, to w Austrii – 99 lat temu, w Belgii – 112 lat temu, w Danii – 29 lat temu, w Grecji – 93 lata temu, Norwegii – 57 lat temu, w Szkocji – 120 lat temu, w Szwajcarii – 70 lat temu.

A gdy spojrzymy na te ligi, które ekstraklasa może nazywać bezpośrednimi rywalami w walce o swoje miejsce w rankingu UEFA, to dwóch pierwszych mistrzów po sobie Bułgaria nie miała od 91 lat, Chorwacja od 31 lat (dwa pierwsze sezony po uzyskaniu niepodległości), Ukraina od 31 lat, Cypr od 73 lat, Węgry od 120 lat, Izrael od 59 lat, Serbia nie miała nigdy, tak samo jak Czesi (po 1992, gdy rozłączyli się ze Słowacją).

Takie przypadki bliższe naszym czasom znajdziemy tylko w ligach jeszcze słabszych od polskiej. O Andorze i Luksemburgu już wspomniałem. Inne to Finlandia (8 lat temu), Rumunia (7) czy Słowenia (4). Jak widać, im słabsza liga, tym łatwiej nowym wedrzeć się do czołówki.

Takiej orgii różnorodności nie ma w żadnym innym kraju

Ale polska ekstraklasa jest wyjątkowa na tle całej Europy jeszcze z jednego powodu. I tu możemy napisać "tylko u nas" i "nigdzie indziej". Tylko u nas w ostatnich sześciu sezonach było pięciu różnych mistrzów kraju. Od sezonu 2018/19 mistrzostwo zdobywały: Piast Gliwice (też jak Raków i Jagiellonia pierwszy raz w historii), dwa razy Legia Warszawa, Lech Poznań, Raków i Jagiellonia. Takiej orgii różnorodności nie ma w żadnym innym kraju Europy od Portugalii po Kazachstan.

W wielu krajach było czterech mistrzów (Albania, Andora, Armenia, Białoruś, Cypr, Islandia, Izrael, Kazachstan, Kosowo, Luksemburg, Macedonia, San Marino, Słowenia, Włochy, Turcja), ale w żadnym aż pięciu. Najliczniejszą grupę stanowią kraje z trzema różnymi mistrzami (Belgia, Czarnogóra, Czechy, Dania, Estonia, Grecja, Gruzja, Hiszpania, Holandia, Litwa, Łotwa, Malta, Norwegia, Portugalia, Rumunia, Szwecja, Szwajcaria). 14 krajów miało w tym czasie dwóch mistrzów (Anglia, Austria, Azerbejdżan, Finlandia, Francja, Irlandia, Irlandia Północna, Mołdawia, Niemcy, Szkocja, Ukraina, Walia, Wyspy Owcze), a tylko w sześciu cały czas tytuł zdobywała jedna drużyna (Bułgaria, Chorwacja, Węgry, Rosja, Serbia, Słowacja).

Mamy to czarno na białym

Mamy więc to czarno na białym. Ekstraklasa jest najciekawsza w Europie. Nigdzie indziej nie ma tylu sensacyjnych mistrzów. Nigdzie indziej czołówka nie jest tak szeroka i tak rozchwiana. Nigdzie indziej tak licznie drużyny, które w jednym sezonie bronią się przed spadkiem, w następnym walczą o tytuł mistrza kraju.

Można by się cieszyć, gdyby nie ta prawda, że ekstraklasa to tylko grupa eliminacyjna do europejskich pucharów. I to dopiero tam są wielka rywalizacja i wielkie pieniądze. Te pieniądze pochodzą także od polskich kibic�w. Pieniądze, po które nasze drużyny - mimo arcyciekawych rozgrywek w kraju - nie potrafią sięgnąć.