Symboliczne sceny na Ok�ciu w �rodku nocy. Tak kibice przywitali reprezentacj� Polski

To, co dzia�o si� na warszawskim Ok�ciu po przylocie reprezentacji Polski z Euro 2024, jest na sw�j spos�b symboliczne. Fani kadry narodowej, kt�rych na lotnisku by�o kilkuset, chcieli pokaza�, �e wierz� w dru�yn�, kt�ra powoli si� odradza. Nie zniech�ci�y ich ani p�na pora, ani op�nienie lotu bia�o-czerwonych. Nikt nie chcia� zasn��, wszyscy czekali do samego ko�ca. - Jest nutka nadziei, �e b�dzie lepiej - rzuci�a jedna z fanek na lotnisku.

- Jestem bardzo dumny, że pokazaliśmy się z dobrej strony. Momentami przeważaliśmy, prowadziliśmy grę i chcieliśmy atakować - tak ocenił mecz z Francją w Dortmundzie Kacper Urbański. Ale piłkarze powinni też czuć dumę z kibiców, którzy tłumnie pojawili się na stadionach w Hamburgu, Berlinie i Dortmundzie, a potem głośno przywitali kadrowiczów na lotnisku. Jest wiara w narodzie, że nadejdą lepsze czasy.

Zobacz wideo Ależ słowa reprezentanta Polski: Jesteśmy dobrą drużyną!

Zaczęło się niepewnie

Pierwsi kibice czekali w hali przylotów lotniska na Okęciu już około północy. Zgodnie z planem kadra mała przylecieć ok. godz. 1:00. Ale na tablicy lotów przy numerze kursu Polaków widniał dopisek "opóźniony". Długo nie było na nim konkretnej godziny, kiedy wystartuje opóźniony samolot z lotniska w Kolonii. W sieci próżno było szukać informacji na ten temat.

Wtedy można było mówić o kilkunastu obecnych kibicach i małym chaosie informacyjnym, bo jeden z pracowników lotniska nagle zaczął opowiadać, że to jest rządowy samolot, jest na nim jeszcze delegacja rządowa i równie dobrze mogą oni przylecieć dopiero w godzinach porannych.

Ok. godz. 00:30 rzecznik reprezentacji Emil Kopański przekazał przez za pośrednictwem komunikatora WhatsApp, że kadra zaraz startuje i po godz. 2:00 dotrze do Warszawy. To były konkretne, prawdziwe informacje.

Jednak niektórzy wydawali się zniecierpliwieni już po kilkunastu minutach oczekiwania. - Jak oni dopiero teraz lecą, to oni dopiero o trzeciej tutaj wyjdą! - narzekał jeden z fanów.

Młodzi zarwali noc dla kadry

Kiedy kadra ruszyła z niemieckiego lotniska, w Warszawie czekało na piłkarzy z 30-40 osób. Z biegiem czasu kibiców było coraz więcej, byli coraz głośniejsi, aż ich liczba przekroczyła 100. Później było ich jeszcze więcej. W dużej mierze to były młode osoby - nastolatkowie z rodzicami lub grupy znajomych ze szkoły i osiedla. Większość przyszła na lotnisko spontanicznie. Wielu z nich było podekscytowanych możliwością zobaczenia piłkarzy z bliska, perspektywą zrobienia sobie zdjęcia i zdobycia autografu. To było dla nich spełnienie marzeń. Ich determinacja była imponująca, biorąc pod uwagę, że był środek nocy, a samolot z piłkarzami na pokładzie miał ponad godzinne opóźnienie.

- My stąd nie wyjdziemy. Ja się stąd nie ruszam! - komentowała jedna z młodszych fanek reprezentacji Polski, która siedziała z grupą rówieśników na podłodze tuż przy bramie, z której wychodzili Polacy. Nastolatkowie zaklepywali sobie wystarczająco dogodne miejsca do polowania na podpisy na piłkach, koszulkach, zdjęciach i do notesu. W ogóle nie wyglądali na sennych.

- Mama do mnie zadzwoniła raz i powiedziała: "Co ty na to, że przyjedziemy na lotnisko przywitać piłkarzy?". Postanowiliśmy, że przyjedziemy, jeszcze wzięliśmy tatę. Koszulkę przy okazji przyniosłem, moją pierwszą sportową. Może jakieś autografy uda się załatwić? Najbardziej czekam na mojego ulubionego piłkarza, na idola, Roberta Lewandowskiego - opowiedział nam 12-letni Wiktor.

Jeden z kibiców miał szczególnie nietypowy motyw, by przyjść w nocy na lotnisko. - Zakład. Założyłem się z koleżanką z Francji, że jeżeli zrobię zdjęcie z Nicolą Zalewskim, to ona przyleci do mnie do Polski, a nie ja do niej do Paryża - zdradził 15-letni Grzegorz, który jest młodym piłkarzem i marzy o tym, by zagrać w przyszłości w reprezentacji Polski.

Ciekawą rzeczą jest, że nie byli tylko kibice mieszkający w Warszawie. Na lotnisko im. Fryderyka Chopina przyjechali ludzie m.in. z Nowego Dworu Mazowieckiego, Ożarowa Mazowieckiego, a nawet Białegostoku.

Kibice wierzą w reprezentację

Jako jeden z sukcesów Michała Probierza w roli selekcjonera reprezentacji wymieniano oczyszczenie atmosfery wokół kadry, odbudowanie pewności siebie piłkarzy i wiary kibiców w ten projekt. Wiele zrobiła zmiana stylu gry i nastawienia, że nie możemy nikogo się bać i chcemy grać ofensywny futbol. I to dało się odczuć nie tylko w rozmowach z kibicami, ale też obserwując ich zachowanie. Im bliżej momentu lądowania zawodników na Okęciu, tym głośniej i więcej osób było pod bramą w hali przylotów.

W pewnym momencie fani zaczęli intonować przyśpiewki takie jak "Polska, Biało-Czerwoni!", "Jesteśmy z wami! Polacy, jesteśmy z wami!" i "Polska! Polska! Polska!".

- Myślę, że to jest krok w dobrą stronę. Zarówno te mecze przygotowujące, które były przed Euro, z Turcją i Ukrainą, jak i te na Euro. Może ten mecz z Austrią nie był zbyt udany, ale wygrała naszą grupę, okazała się ciężkim rywalem. Pozostałe dwa mecze - bardzo pozytywne. Z Francją pokazaliśmy się z dobrej strony. Z Holandią to taki sztandarowy mecz Michała Probierza. Mimo że przegrany, to była tutaj próba zagrania piłką, czego troszkę brakowało za poprzednich selekcjonerów - komentował w rozmowie z nami jeden z kibiców, który czekał na kadrę razem z żoną.

- Już te mecze towarzyskie pokazywały, że może coś się zadziać. Ale taka wiara przyszła po meczu z Holendrami. Jednak potrafimy grać w piłkę, nie boimy się grać otwartego i ofensywnego futbolu - dodał kolejny kibic.

- Jest nutka nadziei, że będzie lepiej. Tworzy się drużyna - stwierdziła mama 12-letniego Wiktora.

Piłkarze zaskoczeni tłumem

Kiedy kadrowicze zobaczyli dość liczną grupę kibiców, wyglądali na zaskoczonych. Nie spodziewali się żadnego tłumu, który podziękuje im za Euro i powie wprost, że wierzą w przyszłość reprezentacji Polski. Piłkarze starali się nie zostawiać żadnego kibica, nie lekceważyli próśb, choć większość z nich była wyraźnie zmęczona meczem z Francją (1:1) i przeciągającą się w nieskończoność podróżą z do Warszawy. Trochę czasu fanom poświęcili m.in. Wojciech Szczęsny, Piotr Zieliński, Robert Lewandowski, Bartosz Salamon, Tymoteusz Puchacz, Krzysztof Piątek, Jakub Moder, Nicola Zalewski, Przemysław Frankowski, Sebastian Szymański, Bartosz Slisz, Jakub Kiwior i Karol Świderski.

Część nawet znalazła chwilę, by udzielić wywiadów. Przed reporterami stanęli Kiwior i Świderski, a także ubrany jako jedyny w elegancki garnitur selekcjoner Michał Probierz.

Odjazd przy dopingu kibiców

Większość graczy dość szybko udała się do autokaru, który czekał na kadrowiczów. Mieli oni odpocząć w hotelu po podróży. Ale fani nie odpuszczali ich ani na krok. Gdy ci pakowali bagaże i zajmowali miejsca w autobusie, znowu dało się usłyszeć przyśpiewki z hali przylotów, ale pogłos na przystanku sprawiał, że śpiewali głośniej niż wcześniej.

Reprezentanci odjechali ok. 3:00 w nocy. Tłum rozszedł się i rozjechał do domów, pracownicy mediów pakowali swój sprzęt. Kilkanaście minut później niemalże niezauważony przemknął przez halę przylotów prezes PZPN Cezary Kulesza.

Teraz czas na urlopy, w lipcu zawodnicy udadzą się na obozy przygotowawcze przed nowym sezonem. Sztab Probierza będzie musiał składać raporty po turnieju i przygotowywać się do intensywnej pracy jesienią. Kadra wróci do gry 5 września. Wtedy powalczy ze Szkocj� na wyjeździe w pierwszym meczu Ligi Narodów UEFA. Celem biało-czerwonych będzie pozostanie w Dywizji A, czyli tej najwyższej.

W 2025 r. czekają nas eliminacje do mistrzostw świata. Występ na Euro natchnął kibiców, bo są optymistycznie nastawieni do tego, czy uda się awansować na mundial.

- Wierzymy jak najbardziej. Na spokojnie wyjdziemy z grupy. Po zwycięstwo! - rzucili nastoletni 16-letni Igor i 18-letni Kacper.

Wi�cej o: