Robert Lewandowski robił w meczu z Francją wszystko, co mógł, by trafić do siatki. Jego próby były jednak nieudane, większość uderzeń przelatywała daleko obok bramki. Dodatkowo zostanie zapamiętany z sytuacji z pierwszej odsłony meczu, kiedy ostentacyjnie sugerował przewinienie francuskiego piłkarza. Pod koniec spotkania wydarzyło się za to coś, po czym wielu polskich fanów zapewne złapało się za głowy.
Obrońca Dayot Upacemano w 77. minucie sfaulował w polu karnym Karola �widerskiego i sędzia po konsultacji z wozem VAR odgwizdał rzut karny. Do jedenastki podszedł Lewandowski, który w swoim stylu nabiegł, zatrzymał się, strzelił, ale bramki nie zdobył, gdyż Mike Maignan wyczuł jego intencje i sparował uderzenie. Napastnik błyskawicznie zaczął sygnalizować, że bramkarz za wcześnie opuścił linię bramkową.
I rzeczywiście - tak było. Sędzia nakazał zatem powtórzyć jedenastkę. Lewandowski wykonał ją dokładnie tak samo - nabiegł, zatrzymał się i strzelił w ten sam róg, ale tym razem bardziej precyzyjnie, tuż przy słupku, skutecznie. Tym samym miała miejsce sytuacja identyczna jak półtora roku temu w Katarze, kiedy 35-latek w spotkaniu 1/8 fina�u z Francją również nie był w stanie pokonać bramkarza w pierwszej próbie. Dopiero po drugim strzale na bramkę Hugo Llorisa piłka wylądowała wówczas w siatce.
Mimo że Lewandowski finalnie również i tym razem strzelił gola, to błyskawicznie pojawiły się prześmiewcze komentarze w jego kierunku. "Jeden z najgorszych karnych w historii", "skandal", "to szalone, że zatrzymuje się tak często i nie trafia" - czytamy na portalu X.
Ostatecznie reprezentacja Polski zremisowała z Francją 1:1. Podtrzymała zatem tradycję i zdobyła przynajmniej punkt na wielkim turnieju. Bramkę dla rywali zdobył za to Kylian Mbappe, który wreszcie wpisał się na listę strzelców na mistrzostwach Europy.