Przykre obrazki na meczu reprezentacji Polski. "Nie jeste�my"

Niespe�na cztery tysi�ce kibic�w pojawi�o si� na meczu Polska - Austria (1:3). Trybuny za bramkami by�y puste, na tzw. prostej zape�ni�o si� jedynie pi�� sektor�w, a do tego trybuna VIP - m.in. z Joann� J�drzejczyk, gwiazd� MMA. Promocja eliminacyjnego spotkania kobiecej reprezentacji powinna by� znacznie lepsza. Podobnie jak wynik Polek.

To zaskakujące, ale najgłośniej na stadionie zrobiło się zaraz po straconym przez Polskę golu. To wtedy po trybunach poniosło się głośne: "Polska, Polska, Polska!" - mające natychmiast zmotywować do odrobienia jednobramkowej straty. Udało się w drugiej połowie dzięki świetnemu uderzeniu Eweliny Kamczyk. Po nim kibice aż poderwali się z krzesełek. Zamarli za to 10 minut później, nie wiedząc, czy piłka trącona przez Lillię Purtscheller przekroczyła linię bramkową. Sędzia Stéphanie Frappart, uznawana za najlepszą na świecie, też nie była pewna i zdała się na swoją asystentkę, która uznała gola. Austria ostatecznie wygrała 3:1, a mecz długimi fragmentami toczył się w ciszy - puste były zabramkowe trybuny stadionu w Gdyni. Ta widoczna w telewizyjnej transmisji wypełniła się z delikatnym poślizgiem, już po pierwszym gwizdku, a na przeciwległej usiadła garstka kibic�w. Frekwencja rozczarowała. Promocja eliminacyjnego meczu Euro 2025 była niewielka.

Zobacz wideo Jakim golfistą jest Michał Probierz? Selekcjoner o swoich umiejętnościach

Na trybunach Joanna Jędrzejczyk, Wojciech Łobodziński i Jarosław Bieniuk. Ale do rekordu daleko

- Gdyby nie to, że interesuję się piłką kobiecą, pewnie nie wiedziałbym o tym, że Polki zagrają właśnie w Gdyni - powiedział nam pod stadionem jeden z kibiców mieszkający na co dzień w Trójmieście. - Nie było zbyt wielu informacji na mieście na temat meczu - dodał. Rzeczywiście" ani w komunikacji miejskiej na terenie Gdyni, ani w pociągach Szybkiej Kolei Miejskiej nie było zbyt wielu plakatów czy informacji na tablicach elektronicznych. Inny z kibiców zauważył, że również lokalne media niezbyt wiele pisały o spotkaniu.

"Pomorski ZPN mecze młodzieżówek i kobiet traktuje jako przykry obowiązek, a obecność kibiców jest problemem. Obserwuję profile trzech trójmiejskich klubów piłkarskich oraz jeden rugby. Żaden z nich nie promuje meczów młodzieżowych i kobiecych reprezentacji. Naprawdę taka forma reklamy to najprostsza forma dotarcia do lokalnych kibiców" - czytamy komentarz pod zapowiedzią meczu na popularnej lokalnej stronie "Trojmiasto.pl". W innych miejscach znaleźliśmy podobne opinie. Wielu mieszkańców Trójmiasta nie dowiedziało się, że taki mecz w ogóle się obywa. W Gdyni próżno było szukać reklam, a komunikaty w internecie były zamieszczane głównie na profilach PZPN. Rozmach promocji nijak miał się do tego z września 2021 r., gdy na meczu Polski z Belgią na stadionie w Gdańsku padł frekwencyjny rekord - 8011 kibiców. Wówczas w promocję spotkanie zaangażowało się samo miasto, a prezydentka Aleksandra Dulkiewicz pojawiła się nawet na przedmeczowej konferencji prasowej, by osobiście zachęcić kibiców do pojawienia się na trybunach.

W Gdyni, mimo bardziej prestiżowego meczu, większej stawki, nieco lepszego rywala i znacznie lepszej pogody, stawiło się 3920 kibiców. Bilety były tanie - ulgowe kosztowały 5 zł, a normalne 15 zł. W dniu meczu można je było kupić przez internet i w kasie na stadionie, ale dopiero dwie godziny przed meczem. Trybuny za bramkami były puste, a to dlatego, że wejściówki na te miejsca nie weszły w ogóle do sprzedaży. Zapełnione oprócz trybuny VIP było jedynie pięć sektorów na tzw. prostej. Nie mogło zabraknąć oficjeli i członków PZPN na czele z Radosławem Michalskim z pomorskiej federacji. Mecz z wysokości trybun oglądali też m.in. trener Arki Wojciech Łobodziński, nowy właściciel tego klubu Marcin Gruchała, były piłkarz Jarosław Bieniuk czy też Joanna Jędrzejczyk. Nie zabrakło fanklubów poszczególnych zawodniczek m.in. Martyny Wiankowskiej czy Ewy Pajor.

Sama atmosfera? Trzeba uczciwie przyznać, że "stypy" nie było. Głośno wybrzmiał "Mazurek Dąbrowskiego". A tuż po nim z trybun pierwszy raz usłyszeliśmy głośne: "Polska, Polska". Podobnie było za każdym razem, kiedy Biało-Czerwone konstruowały jakąś akcję ofensywną czy też po straconych golach. Ostatni gol dla Austriaczek padł w doliczonym czasie gry. Wtedy kibice częściowo zaczęli opuszczać trybuny, a już chwilę po końcowym gwizdku obiekt świecił pustkami.

- Było co prawda "tylko" cztery tysiące kibiców, ale nas bardzo mocno wspierali i było to czuć na boisku. Nawet po straconych bramkach słyszałyśmy ich okrzyki. To dla nas bardzo ważne i dziękujemy fanom za to - mówiła nam po meczu z Austrią Oliwia Woś.

PZPN teoretycznie chce promować mecze kobiecej reprezentacji. Efekty powinny być lepsze

Federacji teoretycznie też zależy na promocji meczów kobiecej reprezentacji. Pisaliśmy o tym o wydaną w 2022 r. Strategię Piłki Nożnej Kobiet w Polsce promował hasłem: "Czas na nas". Dokument był - cytat za prezesem Cezarym Kuleszą - przełomowym momentem, ale zarazem wieloletnim zobowiązaniem. Miał pozwolić, by wszystkie podejmowane przez federację działania były uporządkowane, spójne i pomogły w realizacji celów. A jednym z nich było "nadanie większego prestiżu najważniejszym meczom drużyn kobiecych" i "współpraca z partnerami i sponsorami (obecnymi i nowymi) przy realizacji wspólnych działań na rzecz widoczności i wizerunku kobiecej piłki nożnej". 

Już na jednej z pierwszych stron dokumentu, czytamy: "Widoczność piłki nożnej kobiet w przestrzeni publicznej również nie jest wystarczająca, a wizerunek nie podkreśla wszystkich jej atutów. Mecze drużyn kobiecych sporadycznie omawiane są w mediach, nie mają także odpowiedniej oprawy i rangi. Na trybunach stadionów, na których grają, wciąż bywa niewielu kibiców. Wierzymy, że poprzez działania podejmowane w ramach strategii zostanie wykorzystany ogromny potencjał do budowania angażującego wizerunku futbolu kobiecego i jego dynamicznego rozwoju również w sferze medialno-komercyjnej".

W zobowiązaniach "Widoczność i wizerunek" wymieniony jest jako jeden z czterech najważniejszych priorytetów. Ale na stadionie w Gdyni nie było czuć tej determinacji. W takich okolicznościach trudno myśleć o zapełnieniu stadionów w Warszawie - Legii i Stadionu Narodowego. Takie pomysły były przez PZPN wstępnie rozważane, o czym szerzej pisaliśmy w tym miejscu. Budowanie frekwencji potrwa - a potrzebne są do tego nie tylko promocyjne działania, ale też lepsze wyniki samej reprezentacji. Zwycięstwa to nie jedyny magnes przyciągający kibiców na stadiony, ale wciąż najskuteczniejszy.

Nina Patalon: "Wygrał zespół, który był skuteczniejszy"

Tymczasem kilka dni temu Polki przegrały wyjazdowy mecz z Islandią (0:3) i zaczęły eliminacje od dwóch porażek, a przed sobą mają trudne spotkanie z Niemkami. Mimo to wciąż zachowują szanse na awans. Nie stracą ich do końca - udział w barażach zapewniła im już dobra gra w zeszłorocznej Lidze Narod�w. Na pocieszenie? Grają lepiej niż wskazują na to wyniki.

- Powinniśmy skupić się na tym, że ten mecz wyglądał znacznie lepiej niż poprzedni w organizacji naszej gry, choć wciąż miałyśmy pewne problemy w konsekwencji, w defensywie, popełniałyśmy kosztowne błędy, ale dla mnie istotne jest to, że wciąż mamy sytuacje. Będziemy robić wszystko, aby strzelać z tego więcej goli. Dziś wygrał zespół, który był skuteczniejszy - mówiła na pomeczowej konferencji selekcjonerka Nina Patalon.

- Płacimy za to, że nie jesteśmy przyzwyczajone do takiego poziomu i każdy błąd w obronie może kosztować nas bramkę. Będziemy starały się to poprawić. Nawiązujemy walkę z przeciwnikiem, który jest jednak zdecydowanie bardziej dojrzały. Gol na 1:2? Z mojej perspektywy trudno cokolwiek powiedzieć, widziałam, że przed tym było trochę chaosu. A na protesty nie ma co tracić czasu, tu nie ma VAR-u - komentowała.

Kolejne mecze eliminacyjne odbędą się w 31 maja i 4 czerwca. Rywalkami Polek będą Niemki. Domowy mecz Biało-Czerwone ponownie rozegrają w Gdyni. Ta powoli staje się drugim domem polskiej reprezentacji.

Wi�cej o: