Kulesza wsta� i wyszed�. Nie wytrzyma�. Najpierw gwizdy, ale na koniec brawa

Bart�omiej Kubiak
Najpierw wyszed� Cezary Kulesza, a po chwili z boiska zeszli pi�karze. W przerwie na stadionie Legii us�yszeli gwizdy, ale po 90 minutach gry �egna�y ich brawa, bo Polska - cho� wynik by� lepszy ni� gra - w ostatnim sprawdzianie przed mundialem pokona�a Chile 1:0.

To była sama końcówka pierwszej połowy, dokładnie 44. minuta. Prezes PZPN Cezary Kulesza, który siedział na samym środku w loży centralnej, wstał z miejsca i wyszedł. Minę miał nietęgą, ale piłkarze Czesława Michniewicza na boisku nie dawali mu wielu powodów do zadowolenia. W zasadzie to tych powodów i dobrej gry nie było w ogóle.

Chwilę wcześniej - kiedy nieatakowani Chilijczycy po raz kolejny swobodnie rozgrywali piłkę - z trybun stadionu przy Łazienkowskiej w Warszawie słychać było pierwsze głośniejsze gwizdy. Te pojawiły się także zaraz po tym, jak sędzia odgwizdał koniec pierwszej połowy. Kuleszy już nie było wtedy na swoim miejscu, a Michniewicz szybkim krokiem - z pomiętą w ręce kartką, na której w trakcie pierwszej połowy skrupulatnie coś notował - poszedł do szatni. Ostatni sparing przed mundialem, spotkanie rozgrywane dzień przed wylotem do Kataru, nie układało się po jego myśli. Nawet jeśli na ławce pozostawił swoje gwiazdy - Roberta Lewandowskiego, Piotra Zieli�skiego, Wojciecha Szczęsnego.

Zobacz wideo Spełniła się przepowiednia Brzęczka. "Świat nam zazdrości"

- Do przerwy 0:0, ale na pewno będzie lepiej - pocieszał w przerwie kibic�w stadionowy spiker. No i było, w drugiej połowie w grze Polaków coś drgnęło. Pomogli rezerwowi - przede wszystkim Krzysztof Piątek, strzelec zwycięskiego gola, i Kamil Grosicki, który dorzucał piłkę w pole karne z rzutu rożnego. Ale też przejście na system z czwórką obrońców, co stało się właśnie w drugiej połowie, która była zdecydowanie lepsza niż pierwsza. Choć ta pierwsza była wyjątkowo słaba, więc to też potęgowało później dobre wrażenie.

Wystarczyła pierwsza akcja, by się o tym przekonać

- Boisko na pewno będzie wymagające - powiedział dzień przed meczem Michniewicz. Bardzo dyplomatycznie, bo murawa na stadionie przy Łazienkowskiej, która jesienią była eksploatowana do granic możliwości nie tylko przez Legię, ale też przez goszczonego w Warszawie Szachtara Donieck, w zasadzie nadaje się tylko do wymiany. Od dłuższego czasu narzeka na nią trener Legii Kosta Runjaić. Michniewicz publicznie narzekać nie chciał, na każdym kroku podkreślał, że jest wdzięczny Legii za pomoc i gościnę po tym, jak reprezentacja Polski w piątek dowiedziała się o tym, że nie będzie mogła rozegrać meczu z Chile na Stadionie Narodowym.

Ale słowa to jedno, a sytuacja - drugę. W środę nawet spod samego dachu stadionu było widać prześwity i brązowe placki ziemi. A najlepszym dowodem, że coś jest nie tak, była już pierwsza akcja - sam początek spotkania. Arkadiusz Milik w środku pola odgrywał do Szymona Żurkowskiego. Może niezbyt dokładnie, ale to była piłka, którą pomocnik Fiorentiny spokojnie mógł opanować. Ale nie opanował - przewrócił się na grząskim boisku, a piłkę przejęli Chilijczycy, którzy po chwili oddali pierwszy strzał na bramkę Łukasza Skorupskiego.

Najpierw spokój, po chwili nerwy i tłumaczenia

Michniewicz stał wtedy z założonymi za plecy rękoma i jeszcze spokojnie wszystkiemu się przyglądał. Jego spokój był pozorny i krótkotrwały, bo po chwili pokrzykiwał, wymachiwał rękoma - szczególnie w kierunku linii obrony i środkowych pomocników - i wyraźnie pokazywał, by wszyscy biegali bliżej siebie, uspokoili grę. Kiedy w 12. minucie po starciu z Karolem �widerskim na boisku leżał Gary Medel, od razu przywołał do siebie Jana Bednarka oraz Grzegorza Krychowiaka i zaczął im coś tłumaczyć. Po tej przerwie Polska nieco uspokoiła grę. Ale z tylko lekkim akcentem na "nieco", bo to nadal Chiljczycy częściej byli przy piłce i wymieniali ją dość swobodnie. Z tą różnicą, że już nieco dalej od naszej bramki.

Być może taki był właśnie plan, by oddać rywalom piłkę - do przerwy Chilijczycy mieli 73 proc. posiadania - czekać na ich błąd i po odbiorze ruszać do szybkich ataków. Przede wszystkim skrzydłami, bo to właśnie w tych sektorach boiska najczęściej próbowaliśmy zaskoczyć rywali. Dośrodkowania z akcji w pole karne nie sprawiały jednak im wielu problemów. Co innego dośrodkowania ze stałych fragmentów gry - właśnie w ten sposób Polska w 85. minucie strzeliła zwycięskiego gola.

Kto zawiódł, a kto nie?

- Myślę, że zarówno my, jak i Meksyk, który w środę gra ze Szwecją, nie pokażemy teraz wszystkiego. Spodziewam się z ich strony mylących rozwiązań, ale my także je zasostujemy - zapowiadał we wtorek Michniewicz. I jak zapowiadał, tak zrobił. Nie wystawił na Chile optymalnego składu. Czy tym zmylił rywala? Pewnie nie, bo sam doskonale zdaje sobie sprawę, że jego zespół jest tak samo dokładnie analizowany, jak sztab Michniewicza analizuje Meksyk. - Wiemy o Meksyku dużo, ale na pewno nie będziemy chcieli przeładowywać piłkarzy informacjami - powtarzał przed meczem z Chile selekcjoner.

Michniewicz przed meczem z Chile do samego końca nie chciał powiedzieć, na kogo postawi w ostatnim sprawdzianie przed mundialem. - Na pewno będą to zawodnicy, którzy wystąpili we wrześniowym meczu z Walią, ale później w swoich klubach grali niewiele - przyznał jedynie. Tych piłkarzy akurat wskazać było łatwo. Grzegorz Krychowiak, Kamil Glik, Jan Bednarek, Szymon Żurkowski, Karol Świderski. Wszyscy we wrześniu zagrali przeciwko Walii i zaczęli mecz z Chile od pierwszej minuty.

Wszyscy też mieli coś do udowodnienia. Michniewicz mówił o tym otwarcie, że mecz z Chile pokaże, na którego z nich może liczyć w kontekście mundialu i wtorkowego meczu z Meksykiem. Glik i Bednarek zagrali poprawnie. To od dawna filary reprezentacji. W środę na pewno nie skreślili się ze składu w kontekście mundialu. Aż tyle i tylko tyle, bo nie da się tego samego napisać o Żurkowskim, Krychowiaku i Świderskim. A przede wszystkim o Żurkowskim, który w środę zagrał bardzo słabe spotkanie. Znacznie słabsze niż rezerwowi - Piątek, Grosicki czy Bereszyński - którzy pojawili się na boisku po przerwie.

Wi�cej o: